Sheila napisał(a):
Mój ukochany jest (jak już go zdążyłaś poznać) ateistą... i byłoby pięknie, gdyby był ateistą zatwardziałym, który maha ręką na wszystko w wierzę ze słowami "wierz w co chcesz".
Ciesz się, że twój ukochany nie jest zatwardziałym ateistą, jest jeszcze dla niego nadzieja
Sheila napisał(a):
Ale jako ateista wychowywany w wierze katolickiej i mocno przyzwyczajony do niej i do tych zwyczajów próbuje szukać w naszym (już wkrótce) wspólnym życiu miejsce na coś, co w ogóle w nim nie istnieje.
W związku dwojga ludzi niezależnie od tego czy wierzą w to samo czy nie potrzeba dużo tolerancji i kompromisów,
kiedy zaczyna się żyć razem problemem mogą być tradycyjne potrawy na święta (bo moja mama tak robiła…) czy imię dla dziecka (wcale nie tak łatwo je wybrać).
Sheila napisał(a):
Jako, że kiedy raz próbowaliśmy rozmawiać o dzieciach mało na noże nie poszło, zdecydowaliśmy się zarzucić ten temat, póki się chociaż co do ślubu nie dogadamy. Co prawda planujemy się pobrać za parę lat, ale temat "jak się pobrać" wraca raz na jakiś czas od ok 1,5 roku i wciąż nic nie wymyślilismy, więc próbujemy to w końcu przewałkować.
My nie od początku wierzyliśmy w to samo, teraz też nie na wszystko patrzymy tak samo (naszczęście, bo to pozwala patrzeć z innej perspektywy).
Jesteśmy razem ponad 10 lat, wiec wiele spraw zdążyliśmy przewałkować.
Jeśli chodzi o ślub poganki i ateisty najbardziej oczywistym rozwiązaniem jest ?lub Cywilny (dla ogółu) i przed lub po Ceremonia Pogańska.
Nawet podczas ślubu pogańskiego przysięga się sobie nawzajem, a nie Bogom. Jeśli krępuje Go taki rytuał przed rodziną/znajomymi można go zrobić w zamkniętym gronie.
Żebym nie wyszła na feministkę, cytuję tu mojego męża:
„Mężczyzna jest w pełni dojrzały (do małżeństwa również), kiedy na pierwszym planie stawia zdanie i potrzeby swojej kobiety, nie rodziców.
Jeśli najważniejsza jest opinia rodziny to nie wyleciał jeszcze z gniazda.”
Inne moje przemyślenia na ten temat w wątku o „?lubach”
Sheila napisał(a):
Kiedy jest para całkowicie pogańska, lub gdy jesteśmy sami można sobie pomarzyć, co to nie będzie, jak będziemy mieli/będę miała maleństwo. Problemy zaczynają się w parach mieszanych. Osobiście chciałabym wychować małe poganiątka, ale też wpoić duuuuużo tolerancji dla wszelkiej inności (religijnej zwłaszcza, ale nie tylko) oraz, póżniej, gdy poganiątko będzie pojmować różne dziwne rzeczy, podstawową wiedzę o innych religiach, tych wielkich i tych mniejszych, żeby miało jak najszersze spektrum ścieżek do wyboru, żeby wiedziało, że świat jest wielobarwny i jeden lubi róże a inny beż.!
Co do wychowania dzieci, w domu obowiązuje religia wierzącego w tym wypadku twoja (jeśli On jest ateistą a nie hipokrytą). Mama poganka uczy religii, Tata ateista etyki. Jako ateista nie powinien mieć nic przeciwko np. Błogosławieństwu Noworodka (po ostatniej rozmowie sądzę, że by nie miał).
Sheila napisał(a):
Co do rytuałów... byłbym ostrożna, bardzo ostrożna, żeby ryty, w których dziecko by uczestniczyło, czy raczej błogosławienie dziecka, nie przybrały jakiejś formy imitującej chrztu. Pogaństwo/czarostwo (przynajmniej wg mnie) to religia dla ludzi o dojrzałych duszach i umysłach i osobiście nie pątałabym w to dzieci zbyt mocno, by pełnię kontaktów z Bóstwami "złapało" jak już dorośnie. No, chyba, że nie zechce i wybierze zupełnie inną ścieżkę, a wtedy może mieć do nas żal za wieoletnie prowadzanie na rytuały.
Dziecko jak każdy potrzebuje przynależności, strefy sakrum i kontaktu z Bogami (widzę to już po pytaniach 3latka)
Sądzę, że nie da się będąc osobą wierzącą wychowywać „bez wiary”.
Zgadzam się, że religia jest kwestią dojrzałego wyboru, ale odcinając dziecko od tego w co wierzymy, czujemy, robimy zmienia naszą wiarę w zabawę dla dorosłych.
To chrzest (dziecka nie dorosłego) jest przeróbką starego obrzędu.