Międzynarodowa Federacja Pogańska

Forum PFI PL
Teraz jest czwartek, 28 marca 2024, 11:06

Wszystkie czasy w strefie UTC + 2 [czas letni (DST)]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 73 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: poniedziałek, 2 czerwca 2008, 11:55 
Ja pamiętam msze po łacinie i przejście na język polski. Na mszy po łacinie było nudno. Nikt nic nie rozumiał, patrzył na księdza i ziewał. Gdy wprowadzono język polski ludzie zaczęli się naprawdę modlić włącznie z mruczeniem pod nosem modlitw wypowiadanych tylko przez kapłana. Nareszcie mogli uczestniczyć aktywnie we mszy. Zrozumienie treści modlitw w jakiejkolwiek religi wydaje mi się postawą do zbliżenia do sacrum.
Na konferencji byłam jedyną osobą nie znającą angielskiego i tłumaczenie na polski było dla mnie czymś wspaniałym, mogłam
uczestniczyć w rytuale całym sercem i duszą. Rytuał po angiesku jest piękny ale ja mogę tylko na patrzeć i podziwiać nic więcej.
Ela


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: poniedziałek, 2 czerwca 2008, 13:56 
Offline
Arcyrozmowny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): czwartek, 13 marca 2008, 17:29
Posty: 1134
Lokalizacja: Z Łysych Gór
Tajemnicę, poczucie wyjątkowości rytuału i uczestnictwa w nim buduje jego układ, zachowanie uczestników, stroje (lub nagość), narzędzia, instalacje, miejsce, i język.
W samej warstwie językowej ów język, rytm, rymy, melodyka bądź wręcz zaśpiew, podział na role, dramaturgia itd.
W ojczystym dodatkowo treść, archaizmy bądź szczególne zwroty (w tym zaklęcia, inwokacje, niekoniecznie zrozumiałe). I styl, ten często jest nie do rozpoznania u osób obcojęzycznych, chyba, że bardzo długo mieszkają w jakimś kraju.
Przykładowo - fajna może być dziewczyna a zupa nie. Można powiedzieć, że to fajna zupa, -zrozumiałe i nawet poprawne znaczeniowo ale niezgrabne, brzmi głupio. W stylu mieszczą się ukryte acz zrozumiałe dla dzielących daną kulturę znaczenia. W tym, podobno, jako Polacy jesteśmy mistrzami (dziedzictwo zaborów?).

Mam wrażenie, że język obcy daje poczucie wyjątkowości obrzędu, język liturgiczny buduje stałość rytuału.
Język ojczysty odziera z tajemnicy dając możliwość głębszego rozumienia ale poczucie wyjątkowości można budować innymi środkami wyrazu.

Koncepcje różne. Pewnie dlatego w krk z powrotem dopuszczono mszę łacińską, tyle że mało kto potrafi ją odprawić (co mnie konkretnie jest wysoce obojętne ;-) ).


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: poniedziałek, 2 czerwca 2008, 18:14 
Offline
Arcyrozmowny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): piątek, 8 lutego 2008, 23:42
Posty: 291
Lokalizacja: Gdańsk
A ja się zgadzam z rawimirowym podejściem do języka jako narzędzia :wink: Poniekąd łączy się to z tym, co napisał Poświst o stylu wypowiedzi. Najlepiej należy więc w rytuale używać języka zrozumiałego przez większość, lub w przypadku wicca angielskiego ('rodzimy' język dla wicca). I choć francuski w moim uchu też brzmi ładnie, to do rytuału (przynajmniej dla Polaków) się nie nadaje, bo to już zakrawa o "przekombinowanie", równie dobrze moglibyśmy zacząć odprawiać rytuały w językach azjatyckich, choć francuski jest nam duuużo bliższy. Proste pytanie "po co" i po sprawie.

Zdaje się, że większość stawia na polski, lub angielski, dlatego mam pytanie... Jak "wyglądał" rytuał angielsko-polski podczas konferencji? Jakoś mieszanie dwóch języków średnio pozytywnie mi się kojarzy, może dlatego, że nie lubię tłumaczeń i lektorów... Moim zdaniem jakoś tracą na "wartości"... No, ale właśnie nie mam porównania na przykładzie rytuału, dlatego pytam o opinie. ;)

Pozdrawiam,
Yuriko

_________________
"Many people hear voices when no-one is there. Some of them are called mad and are shut up in rooms where they stare at the walls all day. Others are called writers and they do pretty much the same thing" x.x ^^


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł:
PostNapisane: wtorek, 3 czerwca 2008, 15:25 
Elżbieta napisał(a):
Na konferencji byłam jedyną osobą nie znającą angielskiego i tłumaczenie na polski było dla mnie czymś wspaniałym, mogłam uczestniczyć w rytuale całym sercem i duszą. Rytuał po angiesku jest piękny ale ja mogę tylko na patrzeć i podziwiać nic więcej. Ela


Mysle ze to co napisala Elzbieta jest bardzo wazne. Wiaze sie to z tym co napisalam o tym ze po przetlumaczeniu mszy ludzie mogli do niej podejsc nie tylko uczuciowo ale i ze zrozumieniem. Osobiscie wole rytualy po angielsku ale z drugiej strony uwazam je za tak piekne ze chcialabym zeby byly przez wszystkich w pelni rozumiane. Warto wiec tlumaczyc je na polski - chocby tylko dla jednej osoby.

Yuriko - na konferencji zrobilismy rytual w dwoch jezykach poniewaz chcielismy dac uczesnikom mozliwosc doswiadczenia obydwu jezykow. To dlatego ze wczesniej byla dyskusja w ktorej pojawily sie glosy ze angielski jest jezykiem rytualnym i takim powinien pozostac. POza tym wiedzielismy ze beda na nim osoby ktore nie mowia po angielsku, oraz Wyrd _O ktory nie mowi po polsku. POtem okazalo sie ze byla jeszcze jedna osoba ktora nie mowila po polsku. Jezyk polski w rytuale byl dla mnie nowym doswiadczeniem i musze powiedziec ze bylam z niego zadowolona. Choc ktos bardziej uzdolniony ode mnie jesli chodzi o poezje pewnie napisalby lepsze modlitwy. Jelsi chodzi o mieszanie jezykow - jelsi zrobione dobrze to nie przeszkadza. Na ten temat lepiej jednak nie mnie sie wypowiadac.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: sobota, 21 czerwca 2008, 07:55 
Jesli moge sie wtracic...
moim skromnym niedoswiadczonym zdaniem jezyk rytualu w danej konkretnej sytuacji powinien zapewnic jego energetycznosc, komunikacja werbalna jest tu troche wtorna, ale nie niewazna. Dla mnie najlepsza energetycznosc rytualowi wiccanskiemu daje jezyk angielski. Doswiadczenie w trakcie konferencji majowej z jezykiem polskim z drugiej strony dalo mozliwosc AKTYWNEGO uczestniczenia, dla nas osob z malym "obyciem" bylo niesamowitym przezyciem. Jednak docelowo jezyk angielski w rytuale jest lepszy, jakby bardziej autentyczny.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: sobota, 21 czerwca 2008, 23:22 
Offline
Adwokat diabła

Dołączył(a): wtorek, 18 września 2007, 12:47
Posty: 197
Poświst napisał(a):
Mam wrażenie, że język obcy daje poczucie wyjątkowości obrzędu, język liturgiczny buduje stałość rytuału.
Język ojczysty odziera z tajemnicy dając możliwość głębszego rozumienia ale poczucie wyjątkowości można budować innymi środkami wyrazu.


To o tyle nie ma sensu, że, jak pisał Rawimir, większość rytuałów najpierw powstaje w językach rodzimych. A zatem "odmienny" język nie jest warunkiem koniecznym.

Dopiero konwertyci zaczynają mieć problem, a potem rozwija się różnie:

- albo święte teksty tłumaczy się na inne języki (katolicyzm),
- albo wymaga się nauki języka oryginalnego (islam),
- albo też teksty, nauczone na pamięć i powtarzane bez zrozumienia, kończą jako formuły, których znaczenia nie zna nawet kapłaństwo (bodajże tak skończyły między innymi jakieś teksty buddyjskie przenoszone do Chin).

Powody bywają różne. Ten który podałeś to jest dla mnie fetyszyzowanie rzeczy pierwotnie bez znaczenia. Takie podejście kończy się potem masą rzeczy, które są uważane za ważne/potrzebne/święte, ale nikt nie wie czemu.

pp,
_3Jane

_________________
You can set the controls for the heart or the knees
And the meek will inherit what they damned well please
Get ahead, go figure, go ahead and pull the trigger
Everything under the gun.
- Sisters of Mercy, "Under the Gun"


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: poniedziałek, 23 czerwca 2008, 15:24 
Offline
Arcyrozmowny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): czwartek, 13 marca 2008, 17:29
Posty: 1134
Lokalizacja: Z Łysych Gór
3Jane napisał(a):
To o tyle nie ma sensu, że, ... "odmienny" język nie jest warunkiem koniecznym._3Jane
Sama dyskusja na forum wskazuje na różność poglądów i na niestosowność koncepcji radykalnych co podkreśliłaś wyrażeniem mobilnym:
3Jane napisał(a):
"odmienny" język nie jest warunkiem koniecznym._3Jane
Czyli może być owym warunkiem, może nie być. Mam podobne zdanie, dlatego zakończyłem moją wypowiedź dostrzeżeniem różnic: "Są różne koncepcje".
Sama treść postu to wyraz mojego, nieco ambiwalentnego, postrzegania tematu. Być może rzeczywiście "bez sensu".


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 22 sierpnia 2008, 15:00 
Offline
Milczek

Dołączył(a): środa, 18 czerwca 2008, 16:55
Posty: 2
Wydaje mi się, że język rytuału zależy od upodobań osobistych. Sądze, ze byłoby bardzo dobrze, gdyby teksty rytuałów zostały przetłumaczone na polski - wtedy wszyscy mieliby wybór, czy chcą odprawiać rytuały po polsku, czy też nie. Myślę, że dla "jakości", "skuteczności" rytuału nie ma zadnego znaczenia, w jakim jezyku jest odprawiany. Natomiast jeśli idzie o przekazywanie wiedzy nowym adeptom - mysle, ze powinno sie podawać obie wersje, oryginalną i przetłumaczoną.

W języku rodzimym na pewno jest latwiej sie skupic, a tym samym wszystko jest latwiejsze, w rytualach w jezyku obcym dochodzi wysiłek językowy. Mnie osobiscie byłoby trudno odprawiac rytuał w jezyku obcym, choc znam angielski na tyle, zeby bez problemów ogladac filmy z ang napisami.

Myślę, że wrazenie, ze na przyklad msza była bardziej duchowa, sakralna, gdy odprawiano ją po lacinie, bierze sie stąd, że ludzie mają skłonnosc do upiekszania tego, czego nie rozumieją. Bardzo dobrze widac to na przykładzie piosenek - nieraz było tak, ze melodia mnie zachwycała, i wyobrazalam sobie, ze słowa tez musza byc piekne, po czym okazywało sie, ze słowa sa trywialne i pospolite - piosenka od razu tracila na uroku...zreszta wspólczesne piosenki rzadko kiedy maja dobre słowa - no chyba, ze to piosenki z Bollywood ;)

To, ze wielu ludzi poczuło sie rozczarowanych mszą, gdy zaczeto ją odprawiac po polsku, to, ze dla niektórych osob msza stala sie pospolita, bierze sie własnie stąd - rzeczywistosc okazała sie mniej piekna, niz ich wyobrazenia.

To również jest oczywiscie sprawą indywidualną - niektórzy z kolei mogli dopiero wówczas naprawdę ją przeżyć...

Czyli wszystko to kwestia bardzo indywidualna.

Hajdamako, z jakiej ksiazki pochodzi ten cytat o królowej i spirytusie? ;) bardzo mnie to nurtuje :)
Pozdrawiam :)


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 22 sierpnia 2008, 16:57 
Offline
Szpieg jezuitów
Avatar użytkownika

Dołączył(a): czwartek, 6 września 2007, 15:15
Posty: 1883
Lokalizacja: Piaseczno k. Warszawy
Chruścik napisał(a):
Hajdamako, z jakiej ksiazki pochodzi ten cytat o królowej i spirytusie? ;) bardzo mnie to nurtuje :)
Pozdrawiam :)


"Mistrz i Małgorzata" Bułhakowa, kwestia Behemota :)

_________________
- Wołanie kotów - odparł, jakby zdradzał jej wielką tajemnicę - to zwykle niezbyt produktywna czynność.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 22 sierpnia 2008, 20:53 
Offline
PFI
Avatar użytkownika

Dołączył(a): poniedziałek, 30 czerwca 2008, 02:07
Posty: 1825
Lokalizacja: Świnoujście
Jako małą ciekawostkę podam swój przypadek.

Jestem nativem trilingualnym (polski, angielski, niemiecki, chociaż ten trzeci wyblakł po 10 latach przerwy), i wierzcie mi - jakieś pół mojego życia było poświęcone odnajdywaniu tożsamości, co nieodłącznie wiąże się z językiem. Z odnalezieniem języka "wyjściowego" - to znaczy, po prostu takiego, w którym najpełniej mogłabym się modlić, uprawiać sztukę, wyrażać miłość.

Czy znalazłam? Nie. Po prostu z czasem zaczęłam pojmować, że mój umysł sam naturalnie dobiera sobie język do sytuacji, uczucia, intencji. Działo się to zupełnie spontanicznie. Reguła jest mniej więcej taka: zaklęcia po angielsku, modlitwy-śpiewy po angielsku, modlitwy-prośby po polsku, spontaniczne pytania filozoficzne po niemiecku, zaawansowana filozofia po polsku. Miłość po polsku, bo kocham Polaka.

Wyjątkiem są sny. W snach zdarza mi się operować wszystkimi trzema językami naraz.

Dziś, gdy jestem w fazie precyzowania i konkretyzowania swojej ścieżki duchowej, zauważam, że do modlitw, zwłaszcza druidycznych, natychmiast przestawiam się na angielski, nawet jeśli ludzie wokół mówią po polsku, i nawet jeśli mam zamiar celebrować święto po polsku. Czuję podskórnie, że niektóre słowa, właśnie w angielskim, mają wtedy wyraźny aspekt magiczny.

Ale jest jeszcze jedna, niesamowita sprawa związana z dwujęzycznością, w wymiarze duchowym. Tłumaczenie. Na co dzień tłumaczenie jest żmudną pracą, wymagającą skrupulatności i umiejętnego wyszukiwania terminów.
Ale jeśli mam tłumaczyć teksty/słowa o znaczeniu religijnym, magicznym - akt tłumaczenia, wierzcie lub nie, staje się aktem nie intelektu, lecz duszy.
Siadam, patrzę - i czytam na głos, spontanicznie, jednym tchem w języku docelowym. Moment tłumaczenia, przejścia słów przez ten filtr językowy - jest nieuchwytny, jakby słowa były dyktowane przez bóstwo, które chce, aby wszyscy je zrozumieli.

I jest to dla mnie moment iście mistyczny.

Mam wtedy nadzieję, że słuchający poza zrozumieniem literalnym tłumaczenia (tłumaczyć można na wiele sposobów tak, by sens został przekazany), poczują to co jest zawarte między słowami.
Nie wiem, czy rozumiecie, co mam na myśli...

Multilingualizm daje wspaniałe możliwości doświadczania duchowości. Można wtedy dać z siebie, przy tłumaczeniu dla innych, naprawdę wszystko - mając naturalne porównanie obu języków, i potrafiąc wyrażać wszystko, co się przeżywa, w obu językach.

Myślę, że w tak międzynarodowej organizacji jak PFI muszą być osoby bilingualne, które mogłyby pomóc w takich tłumaczeniach. A na pewno będzie ich wkrótce sporo, jako że nasz polski naród mnoży się na Wyspach bardzo aktywnie ;-)


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: sobota, 23 sierpnia 2008, 19:58 
Tin napisał(a):
Ale jeśli mam tłumaczyć teksty/słowa o znaczeniu religijnym, magicznym - akt tłumaczenia, wierzcie lub nie, staje się aktem nie intelektu, lecz duszy.


Ach, jak ja znam to uczucie. Od jakiegos czasu tlumacze teksty z ksiegi cieni i czasami idzie latwo bez zadnego wielkiego wysilku a czasami po prosty nie daje sie bo nie wystarczy przetlumaczyc doslownie, trzeba zeby ten tekst byl jak najbardziej podobny do angielskiego a i po polsku oddal to co dzieje sie w duszy. I wtedy trzeba poczekac na to zeby dusza podyktowala tekst. Raz czekalam dwa dni az mnie olsnilo. No bo jak wlozyc 'rogi i kopyta' w tekst ktory ma byc romantyczny, wzniosly, oddawac energie intencji i to co dzieje sie w duszy zamiast brzmiec jak opis trzody.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: sobota, 23 sierpnia 2008, 22:24 
Offline
Kapłanka Hathor
Avatar użytkownika

Dołączył(a): sobota, 8 września 2007, 22:33
Posty: 3271
Lokalizacja: lubelskie
Agni napisała:
Cytuj:
No bo jak wlozyc 'rogi i kopyta' w tekst ktory ma byc romantyczny, wzniosly, oddawac energie intencji i to co dzieje sie w duszy zamiast brzmiec jak opis trzody.
To kwestia skojarzeń. Jak dla mnie rogi i kopyta brzmią mocno romantycznie ;)
A skojarzenia to jest coś, co możemy świadomie zmieniać.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: niedziela, 21 grudnia 2008, 13:12 
Wiem, że w tym topicu od miesięcy nie było nic pisane, ale chciałam się podzielić swoim spostzreżeniem z wczoraj. Otóż po wczorajszym rytuale naszła mnie refleksja, że coraz bardziej zaczynam się przyzwyczajać i czuć nasz rodzimy język w rytuale, choc wcześniej optowałam za angielskim, w którym czułam większą siłę. Język polski wydawał mi się być niedopasowanym, a tu nagle okazuje się, że po pewnym czasie brania udziału w obrzędach po polsku, po prostu zaczynam się przyzwyczajać. Przestaję go również postrzegać jako język słabszy od angielskiego i dochodzi do mnie, że ważniejsza (z mojego punktu widzenia) jest treść i nasza wewnętrzna siła. Język to tylko narzędzie, moc natomiast pochodzi z naszego wnętrza.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: czwartek, 5 marca 2009, 16:27 
Offline
Nadmilczek wprawiony

Dołączył(a): wtorek, 24 lutego 2009, 11:07
Posty: 34
Lokalizacja: Warszawa/Jaworzno
Mojmira napisał(a):
Język to tylko narzędzie, moc natomiast pochodzi z naszego wnętrza.

I znowu poruszam "leżakujący temat". Postaram się w miarę zrozumiale napisać to, co chce powiedzieć. Chociaż nigdy nie miałam szansy uczestniczyć w żadnym grupowym rytuale uważam, ze język nigdy nie będzie miał znaczenia. Moc pochodzi z nas, z naszego wnętrza, z naszych uczuć i pragnienia efektu, do jakiego dążymy poprzez rytuał. Tak jak napisała Mojmira słowa są tylko nośnikiem ładunku mocy jaki chcemy zawrzeć w inkantacji. Przecież mocy nie da się opisać ani dotknąć, ona jest, potężna, choć nienamacalna. I moc, jakby to opisać, "się dzieje". Liczą się efekty, nie forma. To tak jak z obrazem. Rama jest rózna, czasami piękna, czasami banalna, czasami nie ma jej wogóle. Ale tak naprawdę liczy się obraz. Bezsensowna jest rama, która "odciąga wzrok od obrazu". Język angielski jest naprawdę piękny, melodyjny i przyznam, że bardzo mi się podoba. Ale nigdy nie chciałabym odprawiać ważnego dla mnie rytuału w języku, którego do końca nie rozumiem (jeszcze nie łapię wszystkich niuansów tej mowy) jeśli czegoś nie rozumiesz, to owszem jest to tajemnicze, ale też irytujące i trochę blokuje. A w rytuale (moim skromnym zdaniem) ostatnim uczuciem jaki we mnie miało by gościć to blokada... Dla mnie rytuał powinien być w każdym z jego aspektów czymś naturalnym i swobodnym. A dla mnie naturalne i zrozumiałe jest mówienie po polsku. Pomijam fakt, ze nasz język jest przepiękny, ma niesamowita ilość określeń dla jednej rzeczy i można z nim wyprawiać prawdziwe cuda..códa.. (z ortografią na bakier)


...błagam o wyrozumiałość, to tylko odczucia i przemyślenia domorosłej czarownicy od siedmiu boleści.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: czwartek, 5 marca 2009, 17:36 
Offline
Zwykły Uoś
Avatar użytkownika

Dołączył(a): piątek, 19 września 2008, 15:01
Posty: 1691
Lokalizacja: W-wa
Czy to tylko moje wrażenie czy trochę sobie przeczysz najpierw pisząc:

carmila napisał(a):
Chociaż nigdy nie miałam szansy uczestniczyć w żadnym grupowym rytuale uważam, ze język nigdy nie będzie miał znaczenia.


A chwilę później:

carmila napisał(a):
Ale nigdy nie chciałabym odprawiać ważnego dla mnie rytuału w języku, którego do końca nie rozumiem (jeszcze nie łapię wszystkich niuansów tej mowy) jeśli czegoś nie rozumiesz, to owszem jest to tajemnicze, ale też irytujące i trochę blokuje.


?

Ale do rzeczy.
Może nie powinienem się za bardzo wymądrzać w tym temacie, ponieważ ani nie jestem wiccaninem, ani nigdy być nim nie chciałem. Jednak kwestie języka z różnych względów (wykształcenie, zawód) są mi niezwykle bliskie.
Moim zdaniem język ma ogromne znaczenie magiczne, gdyż tak właściwie jest pierwszym, najpotężniejszym i najpowszechniejszym rodzajem magii. Daje nam pełną kontrolę nad światem, ponieważ każdemu jego aspektowi nadajemy imiona a imiona dają nam władzę. Co więcej im bardziej precyzyjny jest język tym większą władzę nad światem możemy uzyskać. Ot choćby dla przykładu matematyka, która jest podstawowym językiem w fizyce pozwoliła nam przebudzić na ziemi drugie słońce, później je ujarzmić i zaprząc do swojej woli. Czy możecie sobie wyobrazić bardziej spektakularne wykorzystanie magii?
Jeszcze potężniejszym narzędziem magicznym jest pismo, czyli system kodyfikujący język. Sprawia ono, że słowo zapisane staje się prawdziwe, a nawet może sprawić, że kłamstwo stanie się prawdą (przynajmniej na jakiś czas i dla pewnej grupy ludzi, lecz wiara ludzka jest jedna z najpotężniejszych sił). Nie na darmo Odyn dał sobie oko wyłupić by poznać sekret runów.
Zatem mając pismo i język dysponujemy olbrzymią potęgą zdolną zarówno do kreacji jak i zniszczenia, więc nie widzę powodów dla którego mielibyśmy ignorować rytualne znaczenie języka, lub też jego znaczenie w rytuałach.

Z drugiej strony czuje się trochę absurdalnie, ponieważ będąc animistą stosującym w swych praktykach techniki około szamańskie języka podczas rytuałów nie używam prawie wcale, ot paradoks ;)


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: czwartek, 5 marca 2009, 17:44 
Jak wiesz z poprzednich postow ja jestem fanka rytualow po angielsku choc od czasu jak sprobowalam przetlumaczyc niektore teksty rytaulne na polski i zrobilismy otwrate rytualy po polsku uwazam ze tak tez sie da i nawet nie jest zle. Ale dla mnie angielski zawsze bedzie poganskim i najbardziej naturalnym jezykiem rytualnym. Nie ma to nic wspolnego z energia slowa czy brzmienia - po prosty jest to moja osobista preferencja.

Pod tym wzgledem jezyk ma bardzo duze znaczenie. Oczywiscie dla wiekszosci Polakow jezyk polski bedzie najbardziej naturalnym jezykiem rytualu. Dla tych ktorzy dobrze rozumieja angielski moze nie byc roznicy. Ale jesli masz rytual miedzynarodowy to sprawa jezyka staje sie wazna. Mialam okazje sluchac elementu rytualu po czesku i trudno mi bylo zachowac powage. Czechom trudno bedzie zachowac powage gdy uslysza rytual po polsku.

carmila napisał(a):
Chociaż nigdy nie miałam szansy uczestniczyć w żadnym grupowym rytuale uważam, ze język nigdy nie będzie miał znaczenia.


Inaczej brzmia slowa 'call up the wind', 'przywolaj wiatr' i 'priwolaj wiaterek' z czeskim akcentem na koniec slowa. To czeskie zmyslilam bo nie pamietam jak to jest po czesku ale tak mniej wiecej to brzmi. Wiem ze to nie jest zbyt profesionalne podejscie i moze (nie będę używać brzydkich słów ;) ze mnia a nie czarownica ale gdy slyszalam czeski musialam sie duzo bardziej skoncentrowac na energii i intencji niz kiedy slysze polski czy angielski.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: czwartek, 5 marca 2009, 18:08 
Offline
Nadmilczek wprawiony

Dołączył(a): wtorek, 24 lutego 2009, 11:07
Posty: 34
Lokalizacja: Warszawa/Jaworzno
No dobrze ma znaczenie, elektronicki mordulec tez mnie rozbawił do łez, ale ogólnie chodzi mi o to, że język rytuału zależy od osoby. Jeśli czujesz się dobrze z angielskim to plus dla ciebie. Ja z angielskim mam do czynienia od wielu lat, jednak rzeczy dla mnie ważne wolę robić "po polsku" niż kaleczyć w innym języku.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: czwartek, 5 marca 2009, 18:17 
Offline
Zwykły Uoś
Avatar użytkownika

Dołączył(a): piątek, 19 września 2008, 15:01
Posty: 1691
Lokalizacja: W-wa
carmila napisał(a):
jednak rzeczy dla mnie ważne wolę robić "po polsku" niż kaleczyć w innym języku.


Nie skomentuję tego w głupi sposób,
Nie skomentuję tego w głupi sposób,
Nie skomentuję tego w głupi sposób...

No dobra, uff udało się, ugryzłem się w język (nomen omen) ;)

Przepraszam za ten offtopic, po prostu czasem nie mogę się powstrzymać :oops:


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 6 marca 2009, 08:49 
Offline
Manaderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): poniedziałek, 18 sierpnia 2008, 14:35
Posty: 901
Lokalizacja: Wrocław
No to ja cie agni podziwiam - pierwsze słowa po czesku na rytuale a bym składał się w kostkę ze śmiechu (rogaty panku usłysz to wezwanku :D )

Ale moim skromnym, język rytuału powinien być dostosowany do uczestników - sami czesi to po czesku, sami polacy to po polsku itd. Jasne, jeśli towarzystwo jest mieszane to najlepiej we współczesnym lingua franca, czyli po angielsku, coby wszyscy zrozumieli - ale dla mnie przywołanie np. powietrza do kręgu po angielsku czy po naszemu nie różni sie w żaden sposób od przywołania w innym języku.

I taka mała dygresja - tylnymi drzwiami wchodzi nam do pogaństwa "okołowiccańskiego" angielski jako język liturgiczny - jak w przedsoborowym KrK łacina. a IMO to nie za dobrze - choć zobaczymy jak będzie za te 300 lat z wicca :)

_________________
Obrazek
-------------------
gg 4217782

Hakken napisał(a):
Mazowsze jest niestety gorzej zaopatrzone w miejsca kultowe, mam tylko jeden chram i to, Warszawkim zwyczajem, nowy :)


wegetarianin - słowo w języku indian ojibwa oznaczające "za głupi by polować"


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 6 marca 2009, 11:23 
Asus napisał(a):
(rogaty panku usłysz to wezwanku :D )


No i prawie sie posiusialam ze smiechu. Az nie moge uwierzyc ze nasz jezyk brzmi tak samo smiesznie dla Czechow jak ich jezyk dla nas.

Asus napisał(a):
I taka mała dygresja - tylnymi drzwiami wchodzi nam do pogaństwa "okołowiccańskiego" angielski jako język liturgiczny - jak w przedsoborowym KrK łacina.


Nie jest az tak zle. Angielski dobrze znac tak czy siak ale rytualy polskie beda prowadzone po polsku, nie ma sily. Ja nawet zaczelam tlumaczyc rytual inicjacji.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 6 marca 2009, 11:55 
Offline
Zwykły Uoś
Avatar użytkownika

Dołączył(a): piątek, 19 września 2008, 15:01
Posty: 1691
Lokalizacja: W-wa
Asus napisał(a):
I taka mała dygresja - tylnymi drzwiami wchodzi nam do pogaństwa "okołowiccańskiego" angielski jako język liturgiczny - jak w przedsoborowym KrK łacina. a IMO to nie za dobrze - choć zobaczymy jak będzie za te 300 lat z wicca :)


No jak to co, będzie wielki wiec na którym arcykapłaństwo ustali, że jednak można prowadzić rytuały w rodzimym języku. A i tak będą się cieszyć, że są bardziej postępowi od KrK bo zajęło im to raptem 350 lat a nie 1950 :lol:

A tak na poważnie to z tłumaczeniami trzeba uważać i najlepiej dać je do tłumaczenia komuś uzdolnionemu literacko-poetyczne bo inaczej wychodzi taki nudny bełkot, jak liturgia KrK po polsku (nie to abym zakładał, że Agni nie ma takich uzdolnień ;) )


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 6 marca 2009, 12:39 
Niewydaje mi sie zebym byla szczegolnie uzdolniona w tym kierunku ale mam wieloletnie doswiadczenie z tymi tekstami i czuje je w sobie wiec tlumaczenie tez bierze sie z serca. Czasami idzie latwiej a czasami kilka dni musze poczekac na olsnienie kiedy to przyjdzie mi odpowiedni poetycki zwrot ktory spowoduej ze fragment o kopytach i rogach bedzie brzmial jak wezwanie Pana a nie poradnik rolnika.

Na szczescie jest wsrod osob zainteresowanych wicca sporo osob uzdolnionych duzo bardziej niz ja. Teraz tylko trzeba poczekac zeby takie osoby byly inicjowane bo bez tego dostepu do wiccanskich tekstow nie beda mialy.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 6 marca 2009, 14:47 
Offline
Arcyrozmowny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): czwartek, 13 marca 2008, 17:29
Posty: 1134
Lokalizacja: Z Łysych Gór
Istnieje także metoda tłumaczenia literackiego tzn. ktoś świetnie znający język pierwowzoru, z jego niuansami, tłumaczy wszystko dosłownie wyjaśniając na marginesie drugie, czy ukryte znaczenia. Później zdolny pisarz, czy lepiej poeta, tłumaczy z polskiego na polski tworząc arcydziełko. Tak była tłumaczona przez Józefa Ozgę Michalskiego Kalevala spisana przez Eliasa Lönnrota. Wcześniejsze polskie wersje uznano za nieporadne, mętne. Ozga Michalski w 1974 r. przetłumaczył literacko przekład filologiczny z fińskiego dokonany przez Karola Laszeckiego przy współpracy z Fińskim Towarzystwem Literackim. Dopiero w 2008 ukazał się kolejny przekład, ponoć wierniejszy oryginałowi i zachowujący rytmikę ale i tak zdania co do prymatu tłumaczenia są podzielone.

Myślę, że jeśli tłumaczony byłby tekst zatwierdzany później przez jakiś organ jako niezmienny to mogłyby się pojawić w nim, i pozostać, frazy mające lepsze zastępniki. W przypadku tekstu żywego te mogą jednak w przyszłości zostać zastąpione przez trafniejsze. Zgodnie z zasadą, że lepsze jest wrogiem dobrego.
Ja wierzę w Agni :)


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 6 marca 2009, 15:25 
Poświst napisał(a):
Ja wierzę w Agni :)


Wielkie dzieki Poswist. Ale ja nie zamierzam wszystkiego robic sama. Mam nadzieje ze ostateczne wersje wiccanskich tekstow beda wyrazem wspolpracy miedzy tymi ktorzy juz sa inicjowani i tymi ktorzy byc moze niedlugo beda. Przynajmniej w wypadku tych tekstow ktore sa wspolne dla naszych roznych tradycji bo istnienie kilka roznych tlumaczen tego samego tekstu wydaje mi sie malo sensowne. Na szczescie mojego ego nie jest tak wielkie zeby sie obrazac jak ktos poprawi moje tlumaczenia. :D


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 6 marca 2009, 15:27 
Wypowiem się jako drugi niezależny praktyk :)

Uczyłam się tekstów wicca po angielsku. W zwykłych sytuacjach uważam, że po angielsku wymiatam, natomiast w przypadku tekstów rytualnych okazało się, że to droga pod górkę. Było mi trudno się ich uczyć, są pisane językiem niespotykanym gdzie indziej, a na dodatek nie zawsze jestem pewna, czy to taka dobra poezja ;-)

Obecnie część rytuałów odprawiam po polsku. Prozę tłumaczę sama, natomiast poezja to wysiłek grupowy. Z rezultatów jestem zadowolona. Na razie efekt rozumienia tekstu przeważa nad efektem rezonansu morficznego i nad efektem egregora.

W przyszłości zapewne będzie istnieć kilka równoległych tłumaczeń Księgi Cieni. Po przemyśleniu, nie uważam, żeby była to zła rzecz. Przekazujemy własną pracę i własną duszę, a wersja przekładu jest naszym podpisem. Więc jak zobaczę w Internecie, to będę wiedziała, skąd przeciek ;-) To żart akurat. Ale w przyszłości ta różnorodność będzie ważna i cenna. A następne pokolenia czarownic, jeżeli ich ścieżki się skrzyżują, będą mogły wzajemnie tę różnorodność poznawać i się nią cieszyć, podobnie, jak cieszymy się różnicami między nami, kiedy się w sobie zakochamy.

Sądzę, że przekład rytuałów wiccańskich jest intymną sprawą.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 6 marca 2009, 15:35 
Mam do tego inne podejscie ale to z czysto praktycznego powodu. Wicca jest niezwykle towarzyskie. Czesto sie odwiedzamy z innymi grupami, czasami robi sie wielkie swieta i rytualy w ktorych udzial bierze wiecej kowenow i to z roznych lini. Jelsi niektore teksty isnieja w roznych formach i kazda mala grupka zna swoj wlasny wspolpraca jest utrudniona.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 6 marca 2009, 15:43 
agni napisał(a):
Mam do tego inne podejscie ale to z czysto praktycznego powodu. Wicca jest niezwykle towarzyskie. Czesto sie odwiedzamy z innymi grupami, czasami robi sie wielkie swieta i rytualy w ktorych udzial bierze wiecej kowenow i to z roznych lini. Jelsi niektore teksty isnieja w roznych formach i kazda mala grupka zna swoj wlasny wspolpraca jest utrudniona.


Ja wiem :) Ja to jestem z tej mniej towarzyskiej gałęzi, co myślę na dobre mi wyszło.

Myślę, że w momencie, kiedy wicca w Polsce się tworzy, to trzymanie się swoich grup jest dobre, a na towarzyskość rytualną przyjdzie czas potem, jak wszyscy okrzepną. Myślę tak dlatego, że odniosłam wrażenie, że młoda wicca w Niemczech coś straciła przez swoją otwartość.

A przeciwko zwykłej towarzyskości nic nie mam, abstynentką też nie jestem. ;-)


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 6 marca 2009, 15:44 
Offline
Zwykły Uoś
Avatar użytkownika

Dołączył(a): piątek, 19 września 2008, 15:01
Posty: 1691
Lokalizacja: W-wa
Enenna napisał(a):
a na dodatek nie zawsze jestem pewna, czy to taka dobra poezja ;-)


A więc trzeba sprawić aby stała się dobrą poezją, bogowi na pewno to docenią :)


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 6 marca 2009, 15:47 
Hakken napisał(a):
Enenna napisał(a):
a na dodatek nie zawsze jestem pewna, czy to taka dobra poezja ;-)


A więc trzeba sprawić aby stała się dobrą poezją, bogowi na pewno to docenią :)


Kochany, po polsku nie umiem rymować, a Ty mi po angielsku każesz?

Jeszcze powiem w sekrecie, że mój angielski pozwala mi tylko podejrzewać, że niektóre kawałki mogłyby być lepsze, ale nie jest na tyle dobry, żebym była pewna. To już jest poziom native'a poety. Albo Nabokova.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 6 marca 2009, 16:22 
Offline
Zwykły Uoś
Avatar użytkownika

Dołączył(a): piątek, 19 września 2008, 15:01
Posty: 1691
Lokalizacja: W-wa
Ależ śliczna, czy ja Ci rymować każę?

Znajdźcie jakiegoś wiccańskiego poetę i niech on wiersze składa ;)


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 73 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona

Wszystkie czasy w strefie UTC + 2 [czas letni (DST)]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zalogowanych użytkowników i 5 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL