Ekhem... Flidais, prawda?
Poniekąd znam tę osobę, swego czasu atakowała mnie na gadu-gadu, upierdliwie dopytując się o druidyzm, aż w końcu ją spławiłam, bo zwyczajnie mnie męczyła. Zdaje się że mieszka gdzieś za granicą, ale bywa w Warszawie, bo chciała się ze mną umówić, na co, jako odludek uważający, że każdy powinien sam szukać swojej drogi i pomaganie mu w tym jest niekorzystne, bo bardziej ceni się to, do czego dochodzi się samemu i to z możliwie największym trudem - nie miałam ochoty. Mam wrażenie, że leczy jakieś kompleksy, również próbując kopiować mój sposób wypowiedzi, co stawia mnie w wyjątkowo niezręcznej sytuacji. Samo stwierdzenie, że mamy wybór jest jak najbardziej słuszne, ja go również dokonałam, i nie wybrałam wicca, ale nie przyszłoby mi do głowy postponowanie czyjejś ścieżki tak, jak ona to robi.
Wydaje mi się, że to co napisała może być wyjątkowo niesympatyczną nadinterpretacją tego, o czym swego czasu rozmawiałyśmy (nie trzymam archiwum rozmów gadulcowych, więc nie dam sobie ręki uciąć czy przypadkiem nie powiedziałam jej czegoś, co zainspirowało ją do wyciągnięcia takich wniosków i przedstawienia ich w formie jaką widzimy powyżej. Ale i tak na pewno nie w taki sposób i nie z takim, cholera, podtekstem).
Z tego, co wiem, kiedy miałam z nią ostatni kontakt (chyba jakoś styczeń/luty?) zainteresowała się jakąś walijską tradycją - bodajże
http://www.dynionmwyn.net/Origin/Origin.html - i samo to niezbyt ładnie mi pachnie - bo co to za tradycja tak szczegółowo opisująca się w internecie i oferująca kursy korespondencyjne? Owszem, OBOD też to robi - ale to było właśnie jedną z przyczyn, dla których zaczęłam szukać kontaktu z innymi grupami druidzkimi - przede wszystkim żywego, z konkretnymi osobami, nie w gruncie rzeczy anonimowymi grupami.
Jeśli nawet część poglądów tej osoby została zainspirowana rozmowami ze mną, nie podpisuję się ani pod formą, w jakiej je przedstawia, ani pod wnioskami, które wyciąga. To jakieś idiotyczne nadinterpretacje. I jest mi zwyczajnie przykro, że całkiem inteligentna "świezynka" - i to nie szczeniara, bo ma bodaj 30 lat, być może w wyniku czegoś, co jej powiedziałam (ale z pewnością, mimo całej mojej starczej pryncypialności
nie w takiej formie i bez zamiaru deprecjonowania czegokolwiek) obraża innych.
Jak najbardziej uważam, że wybór mamy, a możliwości uczenia się czarownictwa jest wiele, łącznie z tym, że jeśli ktoś umie i wystarczająco dużo ćwiczy, i starcza mu na to samozaparcia, może stworzyć zupełnie własny i bardzo skuteczny sposób kontaktu z sacrum, a skuteczną czarownicą można być również w oderwaniu od sacrum i jakiejkolwiek religii, ćwicząc własny kunszt bez oddawania czci komukolwiek i wiary w jakiekolwiek bóstwa. Wicca jest jedną z dróg, z tym też się zgadzam. Ale to nie daje nikomu prawa do nie tyle krytykowania - bo rozsądna krytyka jest ok, ale postponowania wyborów dokonywanych przez innych.
A może tak wyraźnie prezentowana niechęć do wicca bierze się stąd, że szukała kontaktu z jakimś kowenem i nie została zaakceptowana? Stąd tyle jadu? To chyba trudno byłoby zbadać - nawet jej personaliów nie znam, a w realu może występować pod zupełnie innym imieniem niż na sieci.
Tak czy siak, kontaktu z nią już nie mam. I mimo wszystko życzę powodzenia w osobistych poszukiwaniach.