Thorbiern napisał(a):
Władcom wikińskim zdarzało się składać ofiary Bogom słowiańskim. Dla wszystkich w Arkonie jasne było przy tym, że nie staną się przez to, ujmując to anachronicznie, słowiańskimi rodzimowiercami. Nikt też jednocześnie nie odmawiał im prawa do złożenia hołdu miejscowym Bogom.
Mniej więcej tak to widzę
rawimir napisał(a):
Oponuję przeciw kryterium genetycznemu. Dla mnie jest ono ahistoryczne i wyluczające nie obcych, ale tych, którzy nie mogą się nim wykazać. A przy okazji bardzo nieprecyzyjne, wobec braku wzorca.
Faktycznie się nie zrozumieliśmy. Ty wziąłeś pod uwagę genotyp, badania tegoż, ja genezę.
Co do rasy - różnice są niezaprzeczalnie. Zwłaszcza jeśli mówimy o murzynach. Nie bardzo rozumiem poprawność polityczną polegająca np. na domaganiu się przeze mnie uznania mnie za pełnoprawnego Dogona zanurzonego w ich rodzimy kult. Mają go dla siebie, jest ich. Jeśli zaproszą kogoś z zewnątrz to okazuje się, że dostęp do rytuałów jest ograniczony. Podobnie u Indian Hopi (mimo pisania przez ich wodzów książek o kulturze pueblosów Hopi, wydawanych w Polsce np. w serii ceramowskiej).
Ich kult jest związany z ich ludem, mój z moim.
Ludzie różnią się i to jest piękne. Niektóre grupy mają swoje obyczaje i rytuały przeznaczony wyłącznie dla siebie, wewnątrzgrupowe, i należy to uszanować.
Poprawność polityczna usiłuje negować różnice, które są widoczne, niezaprzeczalne. Przecież jest oczywistym, że Eskimos może być polskim obywatelem lecz nie narodowości polskiej.
Jeśli mówimy o wierze rodzimej to rodzimość owa wynika z przeszłości, z genesis. Zatem pochodzenie zakreśla ramy grupy, możliwość przynależności. To nie tyle jakiś wymóg co stwierdzenie faktu. I nie chodzi o rasizm bo Słowianie są grupą znacznie węższą; białą, indoeuropejską, satem, słowiańską. Przy tym mogą powstawać grupy węższe w ramach Słowian: zachodniosłowiańską, lechicką, polską (lub kaszubską).
Nie sądzę by poprawne politycznie założenie, że wprawdzie istnieją narody ale wyłącznie historycznie a obecnie każda rzecz narodowa winna być potępiona jest słuszne. Uważam, że właśnie taka postawa rodzi agresję. Nikt nikomu nie zabrania być kosmopolitą ale to tylko jedna z wielu postaw i nie powinna dyktować wszystkim, że jest jedyną słuszną. Narody, grupy mogą się przyjaźnić - vide my i Węgrzy. I to mimo różnic w pochodzeniu (Węgrzy wywodzą swój ród od nieindoeuropejskich Ugrofinów). I najciekawsze - mimo, że genetycznie są do nas bardzo podobni, w zasadzie to Wielkomorawianie, w których roztopili się stepowi najeźdźcy, to ich geneza jako narodu, kultura, język są inne. Rodzima wiara także, to rodzaj szamanizmu. I tak ich lubię, i ich kuchnię. I niech tak zostanie.