no tak... teraz to brzmi rozsądnie...
ale z drugiej strony: sadzicie, że możnaby coś w Watykanie takiego znaleźć?
Teoretycznie największe skarby tego rodzaju jechały do Rzymu jako wota dla Boga chrześcijan. Co dalej z tym robiono? Wotów raczej się nie przetapia, bo choć można wzbogacić skarbiec, to jednak takie zniszczenie wotów ujmuje czci samemu bogu... bo nie widać kto pod jego mocą musiał się ugiąć
. Z drugiej strony - znając mniej wiecej mentalność chrześcijaństwa to prościej byłoby im zniszczyć (np. przetopić kruszec) "źródło fałszywej religii" aby pozostało wrażenie, że chrześcijaństwo jest jedyną słuszną drogą (sposób udoskonalony później przez komunistów ze Stalinem na czele).
Tak się zastanawiam, bo jednak od czasu do czasu co-nieco z watykańskich archiwów wyjmowane jest na światło dzienne.
np. spowiedź margrabiego Gerona. Kto nie kojarzy - krótko przypomnę. To ten, co budował jedną z Marchii niemieckich na terenach Słowian Połabskich... takie preludium do kolonizacji. Ale "świety" Geron był "diabelnie" inteligentny i "niemiecko" bezwzględny
. Łamał składane Słowianom przysięgi, skrycie mordował, truł naczelników słowiańskich, skłócał...
Najciekawsze, że kiedy Słowianom raz udało się wciągnąć w pułapkę krola niemieckiego i jego świtę nad rzeką Raksą... na pomoc królowi przyplywa arcy-antysłowianin Gero na czele... słowiańskich Rugiów.
Jak taki człowiek mógł pozyskać do współpracy jeden z bardziej religijnych ludów słowiańszczyzny? Otóż podobno wg watykańskiego dokumentu mowiącego o jego spowiedzi - jakiś czas wcześniej wstąpił na służbę Świętowita... został jego kapłanem i tym samym pozyskał Rugiów (oszukując ich rzecz jasna). To tak w dużym skrócie
Ciekawe, co jeszcze możnaby odnaleźć w Watykanie?