Hej,
Khalil napisał(a):
Dzięki za informacje.
Ależ proszę.
Khalil napisał(a):
Wiele wody upłynęło
No nie tak znowu wiele.
Khalil napisał(a):
Trochę poszperałem i zdecydowałem pójść dobrze przetartymi ścieżkami odnośnie literatury:
Dobry pomysł.
Khalil napisał(a):
- Cunningham - na miły lekki początek
Czemu nie? To chyba rzeczywiście książka dobra na miły, lekki początek.
Khalil napisał(a):
- Grimassi "Czarostwo. Tajemna tradycja"- dla poszerzenia wiedzy o ewolucji religii, wierzeniach...dwa razy przebrnąłem przez nią i nie wiem czy to ostatni.
Ja tę książkę czytałem kilka razy, bo nie mogłem sobie na jej temat jednoznacznego zdania wyrobić. Część moich przemyśleń na jej temat zawarłem tutaj:
http://dzikigon.pl/?page_id=285.
Khalil napisał(a):
- Buckland - trochę mi zabrało, żeby się zabrać za niego, ale z uporem maniaka przedzieram się przez kolejne lekcje
Warto. To nie jest zła książka, a na polskie warunki można nawet powiedzieć, że jest dobra.
Khalil napisał(a):
- na półce czeka Deborah Lipp
Nie obraża inteligencji czytelnika, chociaż i w formie i w treści często nie zgadzam się z autorką.
Khalil napisał(a):
I tu zaczął się mój mały koszmarek, jak był dostępny to nie brałem, a teraz znaleźć nie mogę, chodzi o "Krótką historię czarownictwa" Jeffreya B. Russella.
Gra nie warta moim zdaniem świeczki, ale co kto lubi.
Khalil napisał(a):
Koszmarnie mnie ciekawi ta książka, jeżeli macie pomysł gdzie to zdobyć (e-bay, allegro i kilkanaście księgarni i antykwariatów internetowych przeszperałem) dajcie znać. PDF'em nie pogardzę, choć preferuję tradycyjny druk.
Zapodaj na priva adres – podeślę.
Tin napisał(a):
A ja przyznam, że rzadko zdarza mi się odłożyć książkę nie przeczytawszy jej do końca - jednak tak właśnie uczyniłam z Grimassim. Ja rozumiem, że religioznawstwo i etnologia porównawcza to fajne dziedziny, porywające wyobraźnie, ale... wszystko ma swoje granice. Nie podobało mi się u Grimassiego nie rozdzielanie jego własnych, duchowych pomysłów od źródeł historycznych i dowodów naukowych - odniosłam silne wrażenie, że rozmyślnie mieszał jedno z drugim, aby zdobyć więcej "dowodów" na rzecz swojej teorii. I tak zabiło mnie rozpisywanie związku między Lughiem, Marsem, Plutonem i Bogowie wiedzą kim tam jeszcze, już nie pamiętam, takie to było naciągane... .w rozdziale o Lammas. Bardzo mnie to odrzuciło.*
*Żeby nie było: nie jestem 100% rekonstrukcjonistką, i dopuszczam czerpanie wiedzy z osobistego kontaktu z Bogami, ale na litość... wypadałoby to zaznaczyć.
Tin, zgadzam się z Tobą całkowicie. Bardzo chciałem „Czarostwo: tajemną tradycję” polubić, ale mi nie wyszło.
Khalil napisał(a):
Co do Grimassiego, to pewnie Tin masz sporo racji.
Moim zdaniem ma.
Khalil napisał(a):
Grimassi sporo miesza szukając relacji miedzy bogami z różnych kręgów kulturowych i nie tylko.
Oprócz tego z niego kłamczuszek taki jest.
Khalil napisał(a):
Może rzeczywiście czasem to wygląda jakby na siłę chciał udowodnić, że ci sami bogowie w różnych szerokościach geograficznych nosili różne imiona, ale to te same bóstwa.
Bardziej mnie niepokoją te próby tłumaczenia i ujednolicania wiccańskich rytuałów, czyli czegoś, czego ujednolicać się z zasady nie powinno.
Khalil napisał(a):
Z mojej strony (całkowitego i totalnego laika), który nota bene doszukał się podobnych relacji w głównych religiach monoteistycznych naszego globu, jest to dość atrakcyjna koncepcja.
Jeśli traktować to co pisze Grimassi jedynie jako inspirację, to muszę przyznać, że bywa on czasami dość inspirujący.
Khalil napisał(a):
Przynajmniej na razie, jestem na samym początku mojej drogi do poznania starej wiary, jak lubię ją nazywać
Zazdroszczę. To piękny etap w życiu.
Khalil napisał(a):
Dziękuję Tin, dałaś mi powód żeby raz jeszcze wrócić do Grimassiego, tym razem czytać go będę nieco inaczej, nie krytycznie, ale na pewno inaczej.
Warto skorzystać, ze wskazówek Tin, bo są moim zdaniem bardzo słuszne.
Tin napisał(a):
Mnie nie tyle razi szukanie odpowiedników bóstw w różnych kulturach europejskich, bo jakieś uzasadnienie tego na pewno można znaleźć, ale uważam, że wybieranie do tego pojedynczych aspektów danego bóstwa, które akurat dzieli z innym bóstwem (nie całościowo, tylko właśnie pojedyncze cechy!) to przesada.
Ano.
A tak w ogóle to nie byłbym sobą, gdym nie polecił lektury „Tradycyjnego czarownictwa” dr Geralda B. Gardnera przełożonej niedawno na język polski. To książka dziwaczna, bardzo dziwaczna, ale to podstawowe źródło wiedzy na temat praktyk i poglądów angielskich czarownic pierwszej połowy dwudziestego wieku. O roli samego Gardnera w propagowaniu współczesnego czarownictwa nie muszę się chyba rozpisywać.
Książkę tę można kupić na stronie:
http://www.okultura.pl/.
Jelonek