Szerszen napisał(a):
Ależ nie ma sprawy, jak dla mnie Mona też może być chroniona. Tylko właśnie o to chodzi... o narzędzie, któe da temu podstawę prawną. Inaczej nie możesz na dobrą sprawę nic.
Jak to nie możesz nic? Zawsze istnieje opcja sądu cywilnego, człowiek kontra człowiek. To wg mnie jest najbardziej fair opcja, bo trzeba zapłacić na wstępie za adwokata i doniesienie nie jest ścigane z kieszeni obywateli, którzy prawdopodobnie mają niejednoznaczne zdanie na ten temat. Jeżeli udowodni się naruszenie dóbr osobistych, to dostanie się odszkodowanie. W sądzie karnym zawsze można być skazanym na karę pozbawienia wolności, która to kara jest kolejnym dodatkowym kosztem dla podatnika, a taki ktoś nie stanowi żadnego realnego zagrożenia.
Szerszen napisał(a):
Ten zapis NIE ZAKAZUJE satyry. Ale daje miejsce na obronę przeciwko obrazoburczości i brakowi estetyki.
Obawiam się, że to nie jest takie proste. Przepis chroni przedmioty i miejsca kultu religijnego zabraniając ich "znieważania publicznego", ale nie precyzuje, co to jest znieważanie i co to jest ów "przedmiot" czy "miejsce kultu". Stety czy niestety religia ma to do siebie, że może dowolny kształt czy miejsce mianować obiektem kultu i dowolną czynność znieważaniem (vide rysowanie podobizn Mahometa), a jakby brać pod uwagę te wszystkie możliwości, to życie stałoby się naprawdę nieznośne. Gdzie postawimy granicę absurdu?
Szerszen napisał(a):
Jak dla mnie pentagram z 5 penisów nie jest śmieszny. Nie jest satyrą i nie ma przekazu, poza podtekstem erotycznym. (celowo odchodzę od krzyża). Oczywiście można dorabiać ideologię i każdemu dziełu nadać "wyższy przekaz". Niemniej obraz przedstawiający np. Freyę kopulującą z krasnoludem w zamian za brisingamen może być w formie sztuki ilustracją mitu a może być również ordynarną pornografią.
Może. I każdy będzie miał inne zdanie na ten temat, dlatego też uważam, że państwo polskie, jako reprezentacja wszystkich obywateli, nie może wypowiadać się na takie tematy ex cathedra, w imieniu wszystkich i nie za wspólną kasę. Od dawien dawna naginanie granic dobrego smaku, uczuć religijnych, estetycznych czy poczucia moralności było katalizatorem rozwoju myśli ludzkiej. Dzisiaj już co prawda nie wysyłają na stos za teorie heliocentryczne
ale rozwój wciąż następuje i nie jest powiedziane, że coś, co współcześni określą jako pornografię i szajs, nie okaże się czymś wybitnym. Sąd nie może zmierzyć głębi artysty, sędzia nie jest krytykiem sztuki. Nie widzę innej oceny ponad historię...
Szerszen napisał(a):
Jeżeli ktoś mnie obrzuca wulgaryzmami, to mam prawo pozwać go do sądu. Są pewne formy słowne ogólnie uznane za obraźliwe i są paragrafy regulujące kary za obrazę. Chciałbym mieć opcję, pozwalającą na to samo w wypadku symboliki religijnej i miejsc kultu.
Gdybym miała odpowiedzieć uszczypliwie, to bym powiedziała, że ja bym chciała, żeby istniały paragrafy na hiphop i disco polo. Moje życie byłoby piękniejsze
A już poważniej, to, Szerszeniu, obawiam się, że prywatne "chcę" to za mało na ustawę karną. Ustawa karna reguluje "chcę" miażdżącej większości, która decyduje się wydać na tę ochronę konkretne pieniądze. Daliśmy sobie prawo ochrony przed zniesławieniem, bo to jest coś, co właśnie ta miażdżąca większość odbiera tak samo, a poza tym pomówienie jednostki o coś nieprawdziwego może przyczynić się do realnych strat. Daliśmy sobie też prawo ochrony własności - z tych dwóch praw wynika bardzo dobra ochrona osoby jako jednostki i nie wydaje mi się aby cokolwiek więcej było tak jednoznacznie popierane przez ogół.
Szerszen napisał(a):
Tuż obok masz temat o ogólnopogańskiej świątyni i związane z tym wątpliwości dotyczące możliwych aktów wandalizmu. To teraz się zastanów - lepiej mieć paragraf, który pozwoli tylko zgłosić szkodę jako zniszczenie mienia, czy również taki, który ochroni to miejsce jako miejsce sprawowania kultu?
Nie widzę wyższości dwóch paragrafów nad jednym. Jeżeli jeden będzie dobrze wyegzekwowany, to zapewni całość potrzebnej ochrony. Potencjalni wandale nie będą patrzeć na to, który paragraf łamią i jedynym problemem jest ich złapanie i udowodnienie, że oni to oni. W naszym kraju problemem nie jest brak prawa, ale blokada możliwości jego egzekucji. Co więcej, brak dodatkowych przepisów wg mnie
powiększa możliwości organów ścigania, gdyż kasa nie idzie na zajmowanie się analizą czy dany obraz przedstawia treść ofensywną czy nie, ale idzie na ściganie tych, którzy zniszczyli jakiś obiekt należący do konkretnego człowieka, czyli nastąpiła strata realna, a nie nieokreślona.
Szerszen napisał(a):
Można też nie mieć żadnego w imię "swobody artystycznego wyrazu", wtedy ręczę Ci, że chamskie graffiti będzie przedstawiane jako niewprawne dzieło sztuki jedynie obrazujące odczucia jego autora.
Własność prywatna jest czymś, co społeczeństwo chroni. Jak ktoś pomaluje mi rzeźbę na ogródku, to wg mnie nie jest istotne, czy jest to moja ozdoba, moje miejsce kultu Bogini, czy może mój przerośnięty przycisk do siatki utrzymującej ziemię w jednym miejscu
Pomalował
mój obiekt na
moim terenie. Po co w ogóle wchodzić w to, co to za obiekt? Czy fakt, że jest to spadek po mojej babci sprawia, że jest to mniej ważne od tego, czy jest to obiekt kultu?
Jak widać pewnie wyraźnie po moim sposobie arguentacji, jestem zadeklarowanym liberałem
i uważam, że prawa powinno być jak najmniej, bo wtedy jest najskuteczniejsze. Jeżeli zrobi się prawo, w którym sędziowie będą dywagować nad wyższością Yule nad Ostarą, to nie załatwi się nic i cała para pójdzie w gwizdek.