W sumie jestem tu nowa,ale jako Asatryjce wypada mi się wtrącić.
Swojego czasu największym i chyba najtrudniejszym tematem podczas tej dyskusji było, jak w Asatru odczuwa się bogów czy oni w nas żyją czy tylko dotykają... Od razu zaznaczam,że wszystko co poniżej,to moje przemyślenia i moje opinie. Mówię tylko za siebie ponieważ nikt nie dał mi uprawnienia do mówienia w imieniu wszystkich.
Tak więc Ond jest darem bogów, darem,który stworzony jest z materii im podobnej, dlatego też nie jest Ond częścią bogów i dlatego nie umiera.
Co do stworzenia ludzi, owszem Rigg ojcował ludzkiej rasie, w tym względzie mam w sobie boską cząstkę,która nie jest jednak Ond (to tak jak noszę w sobie cząstkę moich rodziców i przodków), w Asatru człowiek nie jest własnością bogów,zgadzam się, ale przecież ludzie mogli wybrać inną ścieżkę, innych bogów- dlatego nie umniejszałabym ich roli.
Ja nie odbieram mitów aż tak dosłownie,jak zdarza się innym. Próbuję znaleźć "złoty środek".
Co do wojowników zaś, to są specyficzni ludzie
Oni trochę inaczej czują bogów. Z reguły doświadczają ich obecność, jakby to obrazowo określić, tak jakby przez delikatne dotknięcie czy szept zza ramienia. Tak to wygląda z perspektywy mojego znajomego. Ja zaś czasem ich widuje, w różnej postaci. Częściej czuje och obecność obok...