hanif napisał(a):
cóz sądziłem ze jeżeli ktos wypowiada zdecydowane sądy to siedzi w temacie
więc już piszę ocb
Dawno już wyrosłem z wieku, w którym człowiek nie potrafi stwierdzić, ze czegoś nie wie. Więc złośliwości proszę zostaw poza tym forum.
hanif napisał(a):
ACTA to Anti-Counterfeiting Trade Agreement, międzynarodowe porozumienie "antypirackie" pod patronatem USA, kolejne przecieki na temat przygotowanego aktu są momentami wręcz przerażjace jak. np. możliwośc interwencji wojskowych w krajach gdzie posatnowienia tego aktu nie są przestrzegane
Rzeczywiście tryb negocjacji nie jest najlepszy. Ale jak czytam, jest to jedyny zarzut, bo o treści jeszcze nic nie wiadomo, oprócz plotek. Jak będą rezultaty, to się do tego będzie można odnieść. Owszem, niepokoi tryb negocjacji. Zgadzam się, że należy domagać się ujawnienia. Naciskać na poszczególne rządy w sprawie blokady porozumień w ten sposób zawieranych, ale na razie, nie przeklada się to na problematykę praw autorskich.
hanif napisał(a):
Co do rozwiązań i przykładów, to jest cała masa
Ciekawy jest np. przypadek Coehlo, który wszedł w konflikt z własnym wydawcą, umieszczjac w sieci swoje ksiażki. Bob Dylan określił to kiedyś zdnaiem mówią o tym jak o kradzieży ja wole mowić o darmowej reklamie.
A czy przypadkiem Coelho nie miał problemu braku okularów. Tzn. czy przypadkiem nie doczytał czegoś małym drukiem i stąd pojawił się spór z wydawcą? Czy przypadkiem sam się do czegoś nie zobowiązał?
hanif napisał(a):
Przykład Mozilli jest przykładem modelu biznesowego opartego o otwwarta licencję, jak równiez tego jakie korzyści dla rozwoju produktu taka licencja daje- nad produktami Mozilli pracuja tysiące znakomitych informatyków na całym świecie, całkowicie za darmo. Jest to jednak przypadek na tyle specyficzny, ze Mozilla to obecnie fundacja.
Ale dlczaego to ma być jedyne rozwiązanie? Jednemu chce się pracować za darmo a innemi nie. To samo dotyczy wszystkich produktów na licencji GNU. Sam z nich korzystam. Mam Mozzilę, mam oppen office'a i darmowy program antywirusowy. Ale są one darmowe z woli ich twórców.
hanif napisał(a):
To jest jeszcze jeden aspekt obenego prawa autorkiego- bardzo często twórcy zostaja niejako ubezwłanowolnieni przy wydawców- wspominałem już o Princie- wydawca przejmuje od artysty prawa do dzieła. Moim zdaniem to jest prawdziwa kradzzież własności intelektualnej.
Z powodu prawa autorskiego, czy z powodu warunków umów, które zawarli z wydawcami. Bo zdaje się, że mówimy o całkiem różnych rzeczach.
hanif napisał(a):
Przykład z mojej działki. Praktycznie wszystkie pisane przeze mnie artykuły, materiały szkoleniowe sa na licencji creative commonts (tzw. pewne prawa zastrzeżone) w wersji umożliwjącej ich dalszą niekormecyjną dystrybucję, podobnie np. umieszczane w sieci nagrania z fragmentami szkoleń. Efekt? Znajduję swoje texty na stronach o których nie wiedziałem że istnieją i pytaja mnie o szkolenia ludzie do ktorych nigdy bym inaczej nie dotarł. Daje to całkowicie darmową reklame tego co robię.
A czy to działanie jest wbrew prawu autorskiemu? Czy przypadkiem nie jest tak, że skoro taka jest twoja wola, i z nikim nie umówiłeś się, że w zamian za Twoje prawa, ten ktoś wyda Twoje utwory, to po prostu możesz tak robić?
hanif napisał(a):
BTW- żeby nie ciągnąć wątku offtopowego
A jednak ciągniesz
hanif napisał(a):
- jak przyznało wielu bankowców przyczyna kryzysu były kredytyt subprime połączone z przekombinowaneymi narzędziami inwestycyjnymi co dało efekt że wartośc papierów wartościowych róznego radzaju była ok. 10 krotnie większa niż dóbr które były ich zabespieczeniem . A jak powieział ktos kiedyś "cała sztuka na giełdzie polega na tym, zęby znaleść wiekszego frajera od siebie, ktoremu mozna te papiery opchnąć"
To tylko część prawdy. To była bezpośrednia przyczyna. Ale samo źródło, które legło u podstaw nakręcania spirali cen i kredytów inwestowanych w nieruchomości, były gwarancje państwa, dla tych kredytów. Reszta to technika, którą i owszem, ja rozumiem, ale większość nie. Ilu z użytkowników forum wie, co to kredyt subprime? Tak z ręką na sercu. Prawdopodobnie większość nie interesuje się takimi rzeczami, uważając je za nudne. A dlaczego w ogóle banki decydowały się na udzielanie takich kredytów? Bo wierzyły w gwarancje państwa. Wierzyły, jak się okazało, nie bezpodstawnie, że państwo nie pozwoli im upaść. Tam gdzie jest interwencja państwa, wpływa na rachunek ekonomiczny, dając fałszywy sygnał rynkowi. Przedsiębiorcy są na ogół racjonalni. Jeśli państwo daje to biorą, jeśli nie daje, kalkulują uwzględniając ten fakt.