Droga Miodunko,
jako jedna z forumowych mam, 1,5-rocznego malucha, dołączę się do dyskusji.
Miodunka napisał(a):
że brak zgody na chrzest nie znaczy, że dziecko będziemy wychowywać w pogańskiej tradycji, bo to kolejne pranie mózgu i on na to nie wyraża zgody i inne podobne brednie, których nawet nie chce mi się przytaczać.
Musisz przyznać, że w tych słowach, pomijając formę i ładunek emocjonalny, kryje się szczera intencja. Skoro umówiliście się, że dziecko będzie wolne od religii, to zrobiliście to oboje w dobrej wierze - tak jak pisali moi poprzednicy, byłoby głęboko niesprawiedliwe, gdybyś uznała, że umowa była jednostronna, bo wiadomo, że tylko katolicyzm jest praniem mózgu/głupotą. Wszystko może nim być, pogaństwo również.
Cytuj:
Podobna hipokryzja dotyczy stwierdzenia, że dziecko samo powinno wybrać religię, wyznanie więc ja - poganka o swoim wyznaniu nie mam prawa dziecku mówić. Czy mam przez to rozumieć, że w związku z powyższym zrezygnujemy również z obchodzenia z rodziną Bożego Narodzenia, Wielkanocy, Święta Zmarłych?
To wszystko jest kwestią dojścia do kompromisu, który, wbrew mniemaniu wielu, jest możliwy do wypracowania. Jeśli uświadomisz partnera, że uczestniczenie w niektórych obrzędach Twojej religii i jego religii miałoby mieć tylko charakter społeczny, to chyba powinien to zrozumieć. Zresztą, szczerze, nie wyobrażam sobie całkowitego odseparowania dziecka od kontekstu kulturowego jego rodziny (a wspomniane święta chrześcijańskie na pewno nim są), byłoby to wręcz dla niego, śmiem twierdzić, szkodliwe i smutne. Dobrze by było, żeby maluszek poznawał kulturę, jeśli nie religię sensu stricto, duchową zarówno Twoją jak i reszty rodziny.
Cytuj:
Tymczasem nie mówiąc nic nikomu przymierzam się do Rytuału Błogosławieństwa. Dostałam ostatnio jakieś jazdy i bardzo niepokoi mnie fakt, że takie maleństwo w żaden sposób nie jest chronione...
Choć rada jest najgorszym z przyjaciół, pozwól, że wskażę na coś, czego być może jeszcze nie zauważasz: jeśli zrobisz to w ukryciu przed partnerem, w sytuacji, gdy i tak jesteście już w potencjalnie konfliktowej sytuacji, źle mogłoby wpłynąć na relacje między wami. Nie chciałabyś zapewne, aby on np potajemnie ochrzcił maluszka (co się zdarza), poza tym każdej rodzinie potrzebne jest przede wszystkim zaufanie i zrozumienie.
Myślę, że świetnym rozwiązaniem byłoby coś, o czym pisała Isleen. Ja i mój mąż rozwiązaliśmy to podobnie i do dziś uważamy, że była to mądra decyzja. Było mi być może o tyle łatwiej, że mąż był wtedy bardzo liberalnym katolikiem, ja zaś sama wywodzę się z druidyzmu chrześcijańskiego, który jeszcze te 2 lata temu był mi bardzo bliski. Pozostaliśmy przy formach chrześcijańskich ślubu i błogosławieństwa dziecka (tak, był to chrzest), jednak obie ceremonie odbyły się z użyciem symboliki i odwołaniem do duchowości, którą oboje rozumieliśmy i z którą się zgadzaliśmy (wybraliśmy też księdza, którego dobrze znaliśmy i który był w stanie zrozumieć nasze intencje). Tak więc ja weszłam do drewnianego kościółka z wrzosem i dębem, przy chrzcie ksiądz mówił o Bogu w Drzewie Życia, pod którym dziecko zawsze znajdzie schronienie.
Oczywiście, punkt ciężkości, inaczej niż w przypadku Isleen, leżał po stronie chrześcijańskiej, ale było to moja świadoma zgoda. Nie uważam też, nawet dziś, gdy poszłam krok dalej od druidyzmu chrześcijańskiego, aby chrzest miał być w jakikolwiek sposób zły. Podobnie jak większość pogan była ochrzczona, a i tak wyrosła na świadomych i dobrych ludzi, tak wierzę, że i nasze dziecko, któremu nie odbieramy wolności wyboru wyznania, miało cierpieć z powodu gestu wykonanego przez rodziców w dobrej woli.
Jestem też zwolenniczką teorii, według której to przede wszystkim intencje zebranych, a nie formalność czynności magicznych, ma właściwe znaczenie przy wszelkiego rodzaju obrzędach.
Co do Twojego pomysłu z opowieściami - to wspaniałe i możesz mnie zapisać na listę stałych bywalców
. Prawdą jest to, o czym napisał Hakken, zresztą w mojej tradycji opowiadanie mitów jest podstawowym obowiązkiem wychowawczym. Sama uczę się storytellingu, i chętnie również zorganizuję kiedyś jakieś spotkanie.