Międzynarodowa Federacja Pogańska

Forum PFI PL
Teraz jest czwartek, 28 marca 2024, 15:03

Wszystkie czasy w strefie UTC + 2 [czas letni (DST)]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 93 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: sobota, 9 sierpnia 2008, 12:54 
Offline
Szpieg jezuitów
Avatar użytkownika

Dołączył(a): czwartek, 6 września 2007, 15:15
Posty: 1883
Lokalizacja: Piaseczno k. Warszawy
To ja odpowiem innym cytatem, tym razem katolickim (u luteran moze wygladac to ciut inaczej, nie chce mi sie teraz przekopywac przez ksiazki, a nie pamietam, czy uznaja oni bierzmowanie - jednak wiekszosc z nas byla chrzczona w obrzadku katolickim)

Cytuj:
Bierzmowanie łączy się z chrztem ale także od niego się różni. Dar Ducha ?więtego jest tylko dla ochrzczonych, tzn. dla tych którzy przez zanurzenie w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa zostali odnowieni i włączeni do Kościoła, ponieważ Chrystus daje Ducha ?więtego Kościołowi i przez niego udziela Go poszczególnym osobom. Chrystus przygotowuje misję Ducha ?więtego i ją doskonali, aby każdy, kto Go otrzymał mógł działać w Kościele i żyć we wspólnocie przyczyniając się do zbawienia świata.

Według nauki Ojców chrzest potrzebuje dopełnienia. Dlatego bierzmowanie nazywane jest "confirmatio baptismi" (confirmatione baptismus perficitur) jak mówi stare adagium teologiczne. Nie znaczy to, że chrzest jest niedoskonały lub niekompletny, lecz zostaje dopełniony przez wylanie Ducha ?więtego jako zasady i źródła nowego życia oraz charyzmatów dla dobra Kościoła. Chrzest prowadzi do bierzmowania i domaga się jego, tak jak bierzmowanie wymaga uprzedniego chrztu i rozwija dane przez niego nowe życie.

KKK mówiąc o inicjacji chrześcijańskiej zaznacza, że dokonuje się ona przez trzy sakramenty, chrzest i bierzmowanie, które jest jego umocnieniem i Eucharystię (nr 1275). Następnie już w pierwszym punkcie rozdziału o bierzmowaniu stwierdza, że należy ono do sakramentów inicjacji chrześcijańskiej, i że jedność tych sakramentów należy zachować (nr 1285; por. OB nr 1; KK 11). Odwołując się do najstarszej tradycji wspólnej Kościołom Wschodnim i Zachodniemu Katechizm przytacza wyrażenie św. Cypriana, według którego bierzmowanie razem ze chrztem tworzy "podwójny sakrament" (nr 1290). Sakramenty te tworzą jedną całość (nr 1306; 1233). Katechizm podkreśla ścisły związek bierzmowania ze chrztem, którego jest dopełnieniem (nr 1304) i udoskonaleniem łaski chrztu (1316; 1290). Skutkiem bierzmowania jest także wzrost i pogłębienie łaski chrzcielnej (nr 1303). Już sama jego nazwa Confirmatio[2] sugeruje potwierdzenie chrztu, umocnienie łaski chrzcielnej (nr 1285; 1289). Przez bierzmowanie ochrzczeni są bardziej upodobnieni do Chrystusa (nr 1322). Na związek ze chrztem wskazuje wyznanie wiary chrzcielnej przed bierzmowaniem (nr 1298) oraz świadek bierzmowania, którym w zasadzie powinien być chrzestny(a), celem wyraźnego podkreślenia jedności tych dwóch sakramentów (nr 1311; por. OB 5; 6; KPK kan. 893,1,2.).

Sakramenty inicjacyjne tworzą fundamenty życia chrześcijańskiego (nr 1212). Sam chrzest nie wystarcza, gdyż bez bierzmowania i Eucharystii inicjacja nie jest kompletna (nr 1306). Dopiero razem sakramenty te są podstawą powszechnego powołania wszystkich do świętości, misji i ewangelizacji świata. Udzielają łaski koniecznej do życia w tym świecie według Ducha (nr 1533).

Widać z tego, że bierzmowanie nie może być traktowane w oderwaniu od chrztu lecz ściśle się z nim łączy, rozwija łaskę udzieloną we chrzcie oraz skierowuje do Eucharystii jako swego szczytu i dopełnienia.


Pogrubienia moje. Jak widac stanowisko KrK jest niejednoznaczne - z jednej strony chrzest jest kompletny, z drugiej strony potrzebuje dopelnienia, ktorym jest sakrament bierzmowania - tworzy to "podwojny sakrament". Trzeba sie zapytac jakiegos ksiedza, czy swiadome odrzucenie bierzmowania jest jednoznaczne z odrzuceniem chrztu (swiadomie nie dopelniamy sakramentu chrztu, odrzucamy inicjacje)

_________________
- Wołanie kotów - odparł, jakby zdradzał jej wielką tajemnicę - to zwykle niezbyt produktywna czynność.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: sobota, 9 sierpnia 2008, 14:07 
Hajdamaka napisał(a):
Trzeba sie zapytac jakiegos ksiedza, czy swiadome odrzucenie bierzmowania jest jednoznaczne z odrzuceniem chrztu (swiadomie nie dopelniamy sakramentu chrztu, odrzucamy inicjacje)


Nie wydaje mi się, ale jeśli ktoś uzyska informację prosto od księdza, to również jestem ciekawa odpowiedzi. Sama może wyłapię któregoś ze znajomych zakonników i się dopytam :D

A co do wypowiedzi Angel, to sugerowałabym używanie cudzysłowów, bo w pierwszym momencie poczułam, jakby koszmar powrócił :shock:


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: sobota, 9 sierpnia 2008, 14:32 
Offline
Nadmilczek

Dołączył(a): wtorek, 5 sierpnia 2008, 19:33
Posty: 26
Lokalizacja: Toruń
Cytuj:
Daj spokój Angel.
Czy Ty cytujesz, czy chcesz nas nawracać, bo Twój post brzmi jak pisany prze chrzescijaninia?


przepraszam, jeśli ktoś odbiera to w ten sposób, to nie jest próba nawracania. zaintersował mnie ten temat dlatego postanowiłam poszperać w sieci i znalazłam dokument, który zacytowałam i podałam do niego link. wg mnie powinno się szukac informacji dotyczącej zmycia chrztu w dokumentach chrześcijańskich, ponieważ jest to chrześcijański sakrament


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: sobota, 9 sierpnia 2008, 14:32 
Offline
Nadmilczek

Dołączył(a): wtorek, 5 sierpnia 2008, 19:33
Posty: 26
Lokalizacja: Toruń
Cytuj:
Daj spokój Angel.
Czy Ty cytujesz, czy chcesz nas nawracać, bo Twój post brzmi jak pisany prze chrzescijaninia?


przepraszam, jeśli ktoś odbiera to w ten sposób, to nie jest próba nawracania. zaintersował mnie ten temat dlatego postanowiłam poszperać w sieci i znalazłam dokument, który zacytowałam i podałam do niego link. wg mnie powinno się szukac informacji dotyczącej zmycia chrztu w dokumentach chrześcijańskich, ponieważ jest to chrześcijański sakrament


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: sobota, 9 sierpnia 2008, 14:32 
Offline
PFI
Avatar użytkownika

Dołączył(a): poniedziałek, 30 czerwca 2008, 02:07
Posty: 1825
Lokalizacja: Świnoujście
Kiedyś o tym rozmawiałam z dominikanami.

Sprawa, przynajmniej z tego co zrozumiałam, wygląda tak:
Chrztu, owszem, nie da się zmazać, a jest on o tyle "ważniejszy" od bierzmowania, że jest pewną pieczęcią, na którą, w wypadku śmierci przed bierzmowaniem, można się powołać - i generalnie Jezus rozpozna cię jako swojego.
Jeśli natomiast w chwili dojrzałego wieku odmówiłeś bierzmowania, to Jezus, spotykając cię po śmierci, może ci powiedzieć: nie znam cię. Mimo, że masz chrzest. Jest wtedy mniejsza szansa na niebo. Ale wszyscy mają nadzieję, że Jezus, jako Bóg miłosierny, zapyta jeszcze raz: czy znowu mnie (Boga) odrzucasz? Jeśli znowu to zrobisz, game over - popełniasz jeden jedyny grzech prawdziwie śmiertelny, który skazuje cię na potępienie i piekło.
Jeśli jednak wybierzesz Boga i Dobro, to trafisz pewnie do Szeolu, czyli piekieł, czyli czyścca - i tam odpracujesz swoje winy, w tym tą, którą było odmówienie bierzmowania, czyli wyrzeczenie się Pana.

A tak naprawdę - Bóg jeden raczy wiedzieć ;-)


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: sobota, 9 sierpnia 2008, 14:46 
Przy tego typu odpowiedziach mam zawsze ochote zapytać, skąd oni to wiedzą? Z jednej strony jest bowiem mowa o Bogu niepojętym i nieopisywalnym w słowach, a z drugiej określa się go przymiotnikiami właściwymi dla ludzi czy wręcz przewiduje jego reakcje na dane czyny. Teraz jest mi to obojętne, ponieważ patrzę na to z boku, ale kiedyś powodowało niezłe zamieszanie w mojej głowie :?


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: sobota, 9 sierpnia 2008, 14:50 
angel napisał(a):
wg mnie powinno się szukac informacji dotyczącej zmycia chrztu w dokumentach chrześcijańskich, ponieważ jest to chrześcijański sakrament


Nie, z tym sie nie zgadzam. Chrzescijańska interpretacja chrztu, będzie sie opierała na chrześcijańskich dogmatach. Ja natomiast patrzę na chrześcijaństwo z pogańskiej perspekywy. Różnica polega na tym, że podczas, gdy chrześcijanie głoszą iż maja wyłaczność na prawdy wiary, na kult boga, którego uważaja za jedynego, ja twierdzę, że chrzęscijaństwo jest jednym z wielu kultów jednego z wielu bogów. Ta różnica w patrzeniu powoduje też, ze nigdy nie spojrzę na chrzest tak jak chrzescijanie.

Co do samego chrztu, to moim zdaniem do jego ważności potrzebna jest wola i świadomość samego aktu chrztu, osoby mu sie poddajęcej. Noworodki nie maja możliwości podjecia takiej decyzji. Rodzice moga, co najwyżej zadeklarowac swoja intencję.

Jeśli odrzucimy ten punkt widzenia, wyjdzie na to, ze wszystkie religie chrześcijańskie, które chrzcza małe dzieci, po prostu usiłuja zawładnąć nieswiadomymi ludźmi. Ja się z tym zasadniczo nie zgadzam. Więc odrzucam całkowicie znaczenie takiego chrztu.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: sobota, 9 sierpnia 2008, 14:58 
Offline
Nadmilczek wprawiony

Dołączył(a): środa, 21 maja 2008, 16:55
Posty: 61
Lokalizacja: Warszawa
Wspomniałes Rawimirze o chrzczeniu noworodka.
A jak się odniesiesz do sytuacji kiedy dziecko było chrzczone w eiku 9 lat? Z jednaj strony można stwierdzić że było to świadome, ale czy do końca?


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: sobota, 9 sierpnia 2008, 15:31 
Aurewen napisał(a):
Wspomniałes Rawimirze o chrzczeniu noworodka.
A jak się odniesiesz do sytuacji kiedy dziecko było chrzczone w eiku 9 lat? Z jednaj strony można stwierdzić że było to świadome, ale czy do końca?


Myślę, że podobnie. Trudno mi sobie wyobrazić, że była to w pełni świadoma decyzja.

Podeprę się przepisami cywilnymi. Do ukończenia 13 lat nawet kupno bułek w sklepie przez dziecko może być zakwestionowane. Po ukończeniu 13 lat a przed 18 urodzinami, bułki juz kupowac wolno ale np. samochodu nie. W kategoriach prawnych to się wyraża kategorią zdolnosci do czynności prawnych. Oświadczenie woli jest taką czynnoscią. Zgoda na chrzest jest oswidczeniem woli. Zatem, tylko w pełni pełnoletni człowiek może wyrazić taką wolę.
I nie dzielmy włosa na czworo. Przyjmijmy po prostu 18 lat jako granicę. Z wielu względów jest to praktyczne.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: sobota, 9 sierpnia 2008, 16:09 
Offline
Nadmilczek wprawiony

Dołączył(a): środa, 21 maja 2008, 16:55
Posty: 61
Lokalizacja: Warszawa
A dzięki za odpowiedź.

Też wychodzę z założenia że taką granica jest ten wiek 18. Nie zawsze w tym wieku wszyscy są dorośli psychicznie, ale nie ważne, nie o tym temat :)


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: sobota, 9 sierpnia 2008, 20:12 
Offline
Arcyrozmowny

Dołączył(a): czwartek, 13 września 2007, 14:05
Posty: 490
Lokalizacja: Poznań (powiedzmy ;))
Skoro już wspomniano magiczny wiek lat 9, to jest to czas przyjmowania Komunii po raz pierwszym, co wg Chrześcijan jest również sakramentem inicjacyjnym. Kilkukrotnie była tu mowa o różnicy między świadomością bądź jej braku człowieka, któremu udzielany jest chrzest, a przyjmującego bierzmowanie. To pierwszy i trzeci stopień inicjacji. Pytanie co ze środkiem?

Stanowisko KrK jest takie, że w wieku 8-9 lat człowiek zaczyna być świadom istnienia swojego sumienia i zaczyna dbać o to, by "serduszko było czyste". Według mnie to bzdura, że dziecko rozpoczynające podstawówkę było świadome swojego sumienia i swojej duszy.
Polecam przy tym obejrzenie odcinka "Włatców Móch" o tytule "Piersza komunja" :lol: :wink:


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: sobota, 9 sierpnia 2008, 21:11 
Offline
Nadmilczek wprawiony

Dołączył(a): środa, 21 maja 2008, 16:55
Posty: 61
Lokalizacja: Warszawa
Nie zgodzę się z Tobą Sheilo. Dziecko w wieku 8-9 lat jest już świadome od bardzo dawna co jest dobre a co złe. Wie i czuje co to jest sumienie. Przecież jak widzi zabite zwierzątka jest mu przykro. Ma wyrzuty sumienia jak skłamie.
Nie mam zamiaru tu wspominać o patologicznych dzieciach, które zamęczają psa na śmierć i go podpalają, to nie dzieci, to potwory stworzone przez dorosłych.

Co do świadomości duszy, to co innego, tego raczej nie jest świadome. A przede wszystkim dziecko w tym wieku nie jest świadome tego jak ważnym krokiem jest chrzest lub komunia. Owszem, może tego chcieć, ale raczej jest to spowodowane " bo wszyscy". Pamiętajmy jednak, że nie wszystkie dzieci są takie same!
Takie jest moje zdanie.

Pozdrawiam!! :)


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: niedziela, 10 sierpnia 2008, 14:06 
Offline
Nadmilczek

Dołączył(a): wtorek, 5 sierpnia 2008, 19:33
Posty: 26
Lokalizacja: Toruń
nawet kiedy takie dziecko byłoby świadome i odmówiłoby to wyobraźcie sobie reakcje rodziny. takie dziecko wtedy przyjełoby sakrament, bo by musiało.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: niedziela, 10 sierpnia 2008, 15:21 
Offline
Nadmilczek wprawiony

Dołączył(a): środa, 21 maja 2008, 16:55
Posty: 61
Lokalizacja: Warszawa
Oj, już się troszkę wszystko zmienia. I naprawde zdarzają się dość liberalni rodzice, którzy potrafią uszanować wolę takiego małego człowieka. Znałam kiedych chłopaka, teraz już mężczyznę, który odmówił chrztu, a matka się zgodziła.
To jaka jest reakcja, to już jest względne.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: niedziela, 10 sierpnia 2008, 22:29 
Offline
Szpieg jezuitów
Avatar użytkownika

Dołączył(a): czwartek, 6 września 2007, 15:15
Posty: 1883
Lokalizacja: Piaseczno k. Warszawy
Aurewen napisał(a):
Znałam kiedych chłopaka, teraz już mężczyznę, który odmówił chrztu, a matka się zgodziła.
.


Niezly ziomal, je wtedy tylko "aaaaaaa" umialem mowic... no, ale ja zawsze bylem opozniony...

_________________
- Wołanie kotów - odparł, jakby zdradzał jej wielką tajemnicę - to zwykle niezbyt produktywna czynność.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: niedziela, 10 sierpnia 2008, 23:02 
Offline
Nadmilczek wprawiony

Dołączył(a): środa, 21 maja 2008, 16:55
Posty: 61
Lokalizacja: Warszawa
No widzisz Hajdamako? Już wtedy się sprzeciwiałeś krzycząc "aaaa" :) Dzieci krzyczą, kiedy jest im źle :)


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: poniedziałek, 11 sierpnia 2008, 13:26 
Offline
PFI
Avatar użytkownika

Dołączył(a): poniedziałek, 30 czerwca 2008, 02:07
Posty: 1825
Lokalizacja: Świnoujście
Cytuj:
Przy tego typu odpowiedziach mam zawsze ochote zapytać, skąd oni to wiedzą?


Mojmiro, ja Ci powiem skąd to wiedzą :D Mieli jakieś 2000 lat na to, żeby rzeczowo, fachowo, metodą prób i błędów, ułożyć Jezusa mniej lub bardziej wygodnie (nieistotne) na kozetce i poddać go gruntownej psychoanalizie. Na podstawie kilku słów, które z siebie wykrztusił, zaczęli budować pierwsze konstrukty myślowe, a potem można już było Jezusa zwolnić z kozetki, a dalsze teorie na temat boskiej natury i struktury stworzenia wyciągać już na podstawie "literatury przedmiotu", zamiast "podmiotu".

Aha, no i jak przystało na klasyczną psychoanalizę - jest to system idealny, w którym psychoanalityk błędu nie może popełnić, co najwyżej można odkryć kolejne nieuświadomione psychozy pacjenta.

:D


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: poniedziałek, 11 sierpnia 2008, 14:43 
No prosze ja na wakacjach a tu tyle ciekawych dyskusji sie zawiazalo. Walizki ciagle nie rozpakowane a ja juz przy komputerze wchlaniam wszystko co zostalo podczas ostatnich tygodni napisane.

Osobiscie nie mam zadnego problemu z tym ze bylam ochrzczona a nawet ze przyjelam pierwsza komunie mimo ze jak wszyscy na forum wiedza wiccanka ze mnie pelna dusza. To podejscie wiaze sie chyba z tym tak na prawde nie utorzsamiam religi z bogiem/boginia. Religia dla mnie jest sciezka do zrozumienia, doswiadczenia, porozumienia sie z boska istota i jestem na tyle tolernacyjna ze rozumiem ze innym ludziom odpowiadaja rozne sciezki. Natomiast sama boska istota jest ponad religiami i od nich niezalezna. Jest absolutem. Jesli wiec chrzest jest pieczecia religijna to mnie to zwisa religia nie jest bogiem i to ze mam jakos religijna pieczec od chrzescijan jest dla mnie tym samym jakbym miala ja od buddystow czy hindusow. Nie moja sciezka i pieczec nie wazna. Jelsi pieczec jest od samego boga/bogini czyli w moim pojmowaniu od absolutu to nie wazne jaka forme religijna przybrala i tak sie liczy pozytywnie.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: poniedziałek, 11 sierpnia 2008, 19:20 
Offline
Arcyrozmowny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): piątek, 8 lutego 2008, 23:42
Posty: 291
Lokalizacja: Gdańsk
Zgadzam sie z Agni zdecydowanie. :)
Cytuj:
Jesli wiec chrzest jest pieczecia religijna to mnie to zwisa religia nie jest bogiem i to ze mam jakos religijna pieczec od chrzescijan jest dla mnie tym samym jakbym miala ja od buddystow czy hindusow. (...) Jelsi pieczec jest od samego boga/bogini czyli w moim pojmowaniu od absolutu to nie wazne jaka forme religijna przybrala i tak sie liczy pozytywnie.
Tak samo jak blogoslawienstwo jest zawsze pozytywne nie wazne w jakiej religii, ale to juz duuuzo mniejsza sprawa.

Co do dzieci odmawiajacych przyjecia chrztu... Moj kuzyn krzyczal "aaaaa" ile tchu podczas chrztu, a kiedy rodzicie zabrali go pozniej do kosciola (choc nie sa "tru chrzescijanami", tylko stwierdzili, ze to chrzescijanstwo jest dobre dla malego dziecka, by uswiadomic mu jego wlasne poczucie sumienia i takie tam) stwierdzil, ze nie chce tam przychodzic, na pytanie dlaczego stwierdzil, bo "kosciolek i jezusek sa glupi" (mial moze ze trzy[?] latka), a potem schemat sie powtarzal, kuzyn wracal do domu i bawil sie smokami i rozdzkami, a rodzice przestali go do religii zmuszac, ale nauczyli, by nie mowil na glos (zwlaszcza w kosciele), ze Jezus jest glupi. Takze wyglada na to, ze wszystko wychodzi w swoim czasie z czlowieka. Jestem dumna z mojego kuzynka ;) Ej, no nie co dzien dziecko potrafi oglosic wszem i wobec swoja wole i przy niej wytrwac dodajac argumentow z uplywem czasu! Za przyklad podam siebie - mowia, ze moj kuzyn jest taki sam jak ja. Z ta tylko roznica, dodaje, ze ja "chodzilam do kosciolka" w pierwszych latach swojego obecnego zycia i odmawialam tego w sekrecie przed rodzinka. On jest odwazniejszy. Ale tez czasy sa teraz ciut ciut inne. ;)

Pozdrawiam,
Yuriko

_________________
"Many people hear voices when no-one is there. Some of them are called mad and are shut up in rooms where they stare at the walls all day. Others are called writers and they do pretty much the same thing" x.x ^^


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł:
PostNapisane: poniedziałek, 11 sierpnia 2008, 20:30 
Tin napisał(a):
Mieli jakieś 2000 lat na to, żeby rzeczowo, fachowo, metodą prób i błędów, ułożyć Jezusa mniej lub bardziej wygodnie (nieistotne) na kozetce i poddać go gruntownej psychoanalizie.


Dzięki, ale to jeszcze negatywniej mnie do tej wiedzy ustosunkowuje. Przez dwa semestry studiowałam wykorzystanie psychoanalizy przez historię i wiem, że nic dobrego z tego nie wychodzi, jako że podstawą psychoanalizy jest bezpośredni kontakt z pacjentem, a tu takowego nie ma. Chciałoby się powiedzieć, że biedak pewnie w grobie się przewraca słuchając „własnych” nauk (zresztą nie on jeden), ale tutaj chyba nie wypada :wink:

A abstrachując od psychoanalizy, to Agni natchnęła mnie do napisania czegoś o sobie w odniesieniu do chrztu.
Ochrzczona oczywiście byłam, jednak – patrząc obiektywnie - jako istota niewierząca, do pierwszej komunii poszłam jako obojętna obserwatorka, a do bierzmowania jako prawie-wierząca. Dopiero w kilka miesięcy po bierzmowaniu rozpoczęła się moja ścieżka faktycznie chrześcijańska. Nie żałuję ani nie patrzę jako na coś złego na żadne z tych wydarzeń. To była moja droga, która zresztą nadal trwa. I choć teraz nie wierzę w to, w co wierzyłam wtedy, wiem, że było mi to potrzebne, by znaleźć się tu, gdzie jestem w tej chwili. To w katolicyźmie dorastałam do samodzielnego myślenia, do tolerancji, do zrozumienia innych, choć może zabrzmi to niewiarygodnie. Patrząc na narzucany mi brak tolerancji wobec innych wyznań uczyłam się jak go odrzucać i pozostawać w zgodzie z własnym sumieniem; na modlitwach kontemplowałam prawdy wiary, by potem konfrontować je z tym, co podpowiadała wiedza „pozaźródłowa”; wsłuchiwałam się w słowa niemal potępienia wobec zachowań innych, by potem samodzielnie stawiać pytanie o powód ich zachowania i próbować zrozumieć, a nie oceniać. Dzięki chrztowi trafiłam do wspólnoty, która przeprowadziła mnie przez okres dorastania, a potem pozwoliła wyzwolić się z niej, by iść dalej. Tak ja na to patrzę i choć czasami myślę nad „wypisaniem” się z kościoła, to na chrzest nigdy nie spojrzę (mam nadzieję - tu patrz doświadczenia Rawimira) jako na coś, co mnie ogranicza czy przeszkadza.

A poza tym jak to ładnie powiedziała Agni:
Agni napisał(a):
Jelsi pieczec jest od samego boga/bogini czyli w moim pojmowaniu od absolutu to nie wazne jaka forme religijna przybrala i tak sie liczy pozytywnie.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: wtorek, 11 listopada 2008, 02:23 
Offline

Dołączył(a): niedziela, 9 listopada 2008, 20:06
Posty: 1
Witam wszystkich,
zarejestrowalem sie na forum aby odpowiedziec w tym watku. Zabiore glos jako praktyk, poniewaz kilka lat temu dokonalem zarowno apostazji jak i "zmycia chrztu" zwanego bardziej elegancko dechrystianizacja. W moim przypadku zmycie bylo doslowne, ale o tym za chwile.
Teoretyzowanie na ten temat - moim zdaniem - jest zwiazane z wyznawana doktryna religijna, metafizyczna czy swiatopogladowa. Trudno w takim natloku pojec uzgodnic chocby slownictwo, nie mowiac juz o jakiejs ogolnej wizji. Lepiej wymienic sie doswiadczeniami. Ja takze liznalem troche teorii. Bralem udzial w tworzeniu strony apostazja.info, napisalem dziesiatki postow w roznych miejscach. Przedtem przeczytalem chyba wszystko co bylo na ten temat dostepne w sieci, takze opinie chrzescijan. Zacznijmy moze od tego. Uwazam, ze dla kogos, kto nie jest chrzescijaninem opinia kosciola i jego urzednikow nie jest w zadnej mierze wiazaca, nie nalezy wiec przejmowac sie czysto metafizycznymi stwierdzeniami o rzekomo wiazacej roli chrztu. Taki glos juz padl w tej dyskusji i chcialbym go powtorzyc, zgadzajac sie z nim. Po co w takim razie dokonywac apostazji i dechrystianizacji?
Apostazja ma wartosc ze wzgledow politycznych. Oslabia kosciol, ktory w Polsce jest jedna z glownych sil w zyciu spolecznym i do tego dzialajaca tak, zeby te pozycje ciagle umacniac - kosztem innych sil. Przypomne, ze kosciol jest nr 1 jesli chodzi o posiadanie ziemi w Polsce (a nr 2 na swiecie). Caly czas gromadzi ziemie, ktora czesto jest mu przekazywana w sposob niezgodny z prawem. Kosciol otrzymuje takze ogromne sumy z budzetu panstwa, idace m. in. na nauke religii katolickiej w szkolach panstwowych, a wiec religijne formowanie potencjalnych wyznawcow w ramach instytucji ktora ma byc swiatopogladowo niezalezna. Sa to wystarczajace powody aby sprzeciwic sie politycznym dzialaniom kosciola. Dlatego warto dokonywac apostazji. Aby calkowicie fikcyjne statystyki mowiace o tym, ze w Polsce zyje dziewiecdziesiat pare procent katolikow staly sie przeszloscia i aby w ten sposob wytracic kosciolowi jego glowna bron w walce o pieniadze i wplywy polityczne. Kosciol zredukowany do rzeczywistej liczby wiernych nadal bedzie silny, ale przestanie byc hegemonem i pasozytem korzystajacym bez umiaru z pieniedzy panstwa. Metoda kropli jaka sa liczne apostazje osob nie uwazajacych sie za katolikow moze wydrazyc w koncu te skale, co zreszta dzieje sie na naszych oczach.
Teraz kwestia na pewno wazniejsza z punktu widzenia kazdego czlowieka - dechrystianizacja. Kazdy, kto nie jest 100% materialista ma ten problem i w koncu stanie przed kwestia co dzieje sie w czasie chrztu i jakie to ma konsekwencje w pozniejszym zyciu. Poniewaz wchodzimy w rejony slabo poddajace sie intersubiektywnej sprawdzalnosci opisze po prostu swoj przypadek - moze to stanie sie inspiracja dla kogos.
Zostalem ochrzczony i jako dziecko bylem "normalny" religijnie - tj malo mnie obchodzily te sprawy, czulem zdrowy pociag do rzeczy ciekawszych niz wydumane koscielne historie, pelne zreszta przemocy i absurdalnego wrecz stezenia cierpien. Odpychalo mnie to. Sytuacja zmienila sie kiedy zaczalem dojrzewac, takze intelektualnie. Pojawila sie silna potrzeba aby zajrzec za zaslone uzgodnionej rzeczywistosci. Czulem, ze jest tam cos wazniejszego niz banal codziennego zycia i chcialem to poznac. Jednoczesnie - obserwujac kosciol i jego oferte - zaczalem nabierac przekonania, ze jest to fasada kryjaca za soba pustke. Ze to, czego szukalem nie kryje sie a koscielnymi obietnicami i dzialaniami. W katolicyzmie nie znajdowalem nic poza poczuciem, ze moja energia idzie na marne. Tak postanowilem rozstac sie z kosciolem. Pomine opis moich duchowych przygod, chce tylko zaznaczyc jedno - przez caly ten czas - a bylo to kilkanascie lat - odczuwalem silna wrogosc do kosciola. Manifestowala sie ona na rozne sposoby. Wewnetrznie - poczuciem winy, ze oto porzucilem organizacje ktora zapewniala mi zbawienie i ze zostane za to ukarany. Zewnetrznie tym, ze przy kazdej nadazajacej sie okazji atakowalem kosciol na rozne sposoby - glownie w dyskusjach i tekstach. Bylo to dosc meczace i zaczalem zdawac sobie sprawe, ze cos jest nie tak. Rozpoczalem cos, co z perspektywy czasu nazwalbym dzis autopsychoterapia - analizowalem moje zwiazki z kosciolem i roznymi metodami pozbywalem sie ich. Bylo to mniej lub bardziej skuteczne, ale odczuwalem, ze zachodzi we mnie jakas pozytywna przemiana. Problem polegal na tym, ze to, czego udawalo mi sie pozbyc - wracalo. W koncu - po kilku latach takich zmagan, toczonych w tle moich poszukiwan duchowych, dowiedzialem sie o apostazji a krotko potem o dechrystianizacji. Natychmiast postanowilem wcielic je w zycie. Z apostazja poszlo dosc latwo - zanioslem papierek i otrzymalem inny.
Aby dokonac dechrystianizacji wyszukalem kogos, kto prowadzil juz taki obrzed (jego opis znalazlem w sieci i nadal krazy on gdzies po laczach). Wybralismy miejsce - morski brzeg - i tam, o swicie, przy malym ognisku odprawilismy ceremonie. Najlepsze jednak stalo sie potem. W czasie obrzedu bylem w transie, w ktory wszedlem niezwykle latwo, jakby jednym skokiem. W takich chwilach koncentruje sie na dzialaniach, ale zostawiam tez strumien swiadomosci aby miec kontakt z cialem i tym, co sie we mnie dzieje. Otoz pod koniec obrzedu cos z wewnatrz kazalo mi wstac, zrzucic ubranie i wskoczyc do morza. Tam plywalem chwile i znow pod wplywem tego wewnetrznego glosu - zanurzylem sie w lodowatej wodzie. Kiedy wyszedlem na brzeg bylem innym czlowiekiem. Czulem, ze cos mnie opuscilo, odpadlo ode mnie, jak brud zmyty przez wode. Nie potrafie znalezc lepszej analogii. Przez dlugi czas czulem sie swietnie - lekko, wesolo i optymistycznie. Cos z tego pozostalo do dzis, mimo uplywu czasu. I teraz najwazniejsze. Zmienil sie radykalnie moj stosunek do kosciola. Nie zebym polubil te instytucje... Stala sie dla mnie calkowicie obca i odlegla, jak wierzenia papuasow. Moge bez zlosci sluchac Radia Maryja, albo papieza - hipokryty, ktory podczas kryzysu finansowego opowiada, ze dobra materialne sa czyms niewaznym, nadal dzierzac druga co do wielkosci wlasnosc gruntu na swiecie. Wszystko to stalo sie jakies nierzeczywiste, jak doniesienia o walkach miedzy mnichami buddyjskimi o klasztor. Trudno - ich sprawa.
Dechrystianizacja usunela cos ze mnie. Nie mam co do tego zadnych watpliwosci, jest to tak oczywiste jak to, ze dentysta wyrywa zepsuty zab. Roznica polega na niemierzalnosci tego zjawiska, jednak subiektywne odczucie jest dojmujace. Na tym chcialbym przerwac opis, nie wdajac sie w spekulacje co rzeczywiscie sie stalo - czy to czakry zostaly odpieczetowane, czy zerwano jakas nic energetyczna, czy moze moja podswiadomosc uznala, ze ten magiczny obrzed przyniosl oczekiwany skutek, choc bylo to tylko splukanie morska woda. Nie ma to znaczenia. Znaczenie ma moj stan po dechrystianizacji.
To, co we mnie zostalo to zdroworozsadkowy opor przeciw politycznym dzialaniom kosciola (bez ingerencji w tresc jego nauczania ktore mnie nie dotyczy) i chec pomocy osobom ktore szukaja informacji na temat wyjscia z kosciola. Bez emocji, z poczuciem, ze dzialam zgodnie z natura rzeczy.
pozdrawiam
Temperance


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 5 grudnia 2008, 22:06 
Offline
Arcyrozmowny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): czwartek, 13 marca 2008, 17:29
Posty: 1134
Lokalizacja: Z Łysych Gór
Temperance napisał(a):
kilka lat temu dokonalem zarowno apostazji jak i "zmycia chrztu" zwanego bardziej elegancko dechrystianizacja
Druga część wydaje się działaniem mniej częstym. Z jednej strony nie powinna dotyczyć niechrześcijanina:
Temperance napisał(a):
Uwazam, ze dla kogos, kto nie jest chrzescijaninem opinia kosciola i jego urzednikow nie jest w zadnej mierze wiazaca, nie nalezy wiec przejmowac sie czysto metafizycznymi stwierdzeniami o rzekomo wiazacej roli chrztu
z drugiej strony wielu osobom wydaje się czymś pożądanym. Ciekawie wygląda to w świetle "Zasad postępowania w sprawie formalnego aktu wystąpienia z kościoła" opublikowanych przez Konferencję Episkopatu Polski http://www.episkopat.pl/?a=dokumentyKEP&doc=2008929_0
Po różnych prośbach, uświadamianiach i delikatnych groźbach, w punkcie jedenastym:
Konferencja Episkopatu Polski napisał(a):
11. Jednocześnie należy wyjaśnić zainteresowanemu, że chrzest jest wydarzeniem, którego nie da się wymazać z historii życia człowieka, dlatego wykreślenie aktu z księgi chrztu nie jest możliwe
I dodatkowo to:
Konferencja Episkopatu Polski napisał(a):
18. Pomimo aktu odstępstwa niezniszczalny charakter, jaki wyciska sakrament chrztu św. (kan. 849), pozostaje niezatarty
Jednak na samym początku tej publikacji znajduje się ciekawe, i moim zdaniem fundamentalne stwierdzenie dotyczące chrztu:
Konferencja Episkopatu Polski napisał(a):
1. Wraz z przyjęciem sakramentu chrztu św. człowiek zostaje niezniszczalnym charakterem wszczepiony we wspólnotę Kościoła (KKK 1213; KPK, kan. 96; 849)
Wyraźnie tu stoi, że człowiek staje się członkiem kk wraz z przyjęciem (!) a nie wraz z aktem udzielenia chrztu. W wieku np. roku trudno mówić o przyjmowaniu czegokolwiek poza pokarmem. Jeśli mówimy o akcie wiary to musimy być do tej wiary zdolni i ową zdolność wyrazić aktem woli. W tym przypadku, zgodnie z informacją Episkopatu aktem tym jest przyjęcie chrztu. Nie mam poczucia bym cokolwiek przyjmował. Owszem, wiem, że udzielano mi chrztu, na jego przyjęcie dotychczas się nie zdecydowałem (i chyba się nie zdecyduję).
Nawiasem mówiąc, w instrukcji apostazji nieźle brzmi stwierdzenie o: "niezniszczalnym charakterze wszczepienia we wspólnotę kościoła" zwłaszcza, że z apostazją wiąże się automatycznie ekskomunika (no bo się przecież człowieka z tej komuny wywala).
Niezniszczalne wszczepienie (chrzest) i odstąpienie (apostazja) i wykluczenie (ekskomunika) - wszystko razem :)


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: poniedziałek, 29 grudnia 2008, 11:22 
Offline
Nadmilczek

Dołączył(a): poniedziałek, 29 grudnia 2008, 08:24
Posty: 14
Lokalizacja: Upper Silesia
Cóż, sam osobiście noszę się z zamiarem dokonania zmycia chrztu, bowiem osobiście nie tylko zostałem ochrzczony, ale i w kolejnych etapach religijnej edukacji (pierwsza komunia, bierzmowanie) potwierdzałem przyjęcie tego chrztu. Owszem, może byłem małoletni, ale jednak fakt ten miał miejsce.
Zatem, pomimo formalnego złożenia apostazji i otrzymania pisemnej informacji o jej przyjęciu i stosownej adnotacji w księdze parafialnej, ciągle odczuwam potrzebę dopełnienia do końca całego procesu odejścia od kościoła. Widać, jednym jest to potrzebne, innym nie.
Nie do końca wierzę kościołowi o nierozerwalnym charakterze chrztu. Owszem, nie da się temu zaprzeczyć, że fakt taki miał miejsce, ale można zmienić, zniwelować jego skutki obecnie. I bardziej o to mi chodzi, niż o zaprzeczanie faktom dokonanym w przeszłości.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: poniedziałek, 29 grudnia 2008, 12:39 
Offline
Arcyrozmowny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): czwartek, 17 stycznia 2008, 08:42
Posty: 246
Lokalizacja: Midgard
Z jednej strony - owszem, zgadzam się z Agni, jeżeli rozpatrywać chrześcijaństwo, jako religię odwołującą się do absolutu. Z drugiej jednak - to chrześcijańskie mówienie o absolucie jest dość niewiarygodne - bo jak absolut może być ograniczony do kilku(nastu) cech, zresztą wzajemnie się wykkluczających.

Dla mnie Bóg chrześcijan jest myślotworem, czy jak woli Alhean, egregorem, konstruktem, który wyewoluował od małego, złośliwego, plemiennego bożka, dążącym do osiągnięcia coraz większej siły. I dlatego mechanizmy podane przez Alheana są prawdopodobne.

Samo chrześcijaństwo odwraca się od swojego inicjacyjno-misteryjnego - a przez to również w znacznym stopniu magicznego podłoża. Z mojego punktu widzenia sakramenty są aktami magicznymi - występuje w nich zarówno wola, jak i gest i inkantacja - w wypadku chrztu - wola oddania poddawanego mu dziecka we władanie tego egregora i zamknięcie go na kontakt z innymi niematerialnymi siłami. A że chrześcijaństwo jest religią inicjacyjną - to oczywiste - sami chrześcijanie uważąją, że członkiem ich wspólnoty człowiek staje się właśnie przez inicjację sakramentalną. Chrzest to pierwszy etap inicjacji, drugim jest bierne włączenie w misterium śmierci i odrodzenia bóstwa, przez rytualny kanibalizm w eucharystii, czyli pierwsza komunia. Kolejnym - bierzmowanie - świadome już przez inicjowanego zazwyczaj w dzieciństwie i wówczas nieświadomego człowieka oddanie się bóstwu. Kolejnym - dwa rodzaje inicjacji - namaszczenie kapłańskie, które jednocześnie uprawnia namaszczonego kapłana do przekazywania misterium wiernym (tylko inicjacja kapłańska uprawnia do przeprowadzenia eucharystii) i małżeństwo - zdaniem Kościoła tylko ludzie połączeni ze sobą sakramentalnie mogą stworzyć rodzinę akceptowaną przez bóstwo, a więc prawdziwą. Życie w związku niesakramentalnym jest przecież życiem w grzechu i kłamstwie, a nie budowaniem rodziny. Najwyższym etapem inicjacji jest sakra biskupia, uprawniająca do namaszczania kolejnych kapłanów.

Jeśli chodzi o misteryjność - każda msza jest powtórzeniem misterium boskiej ofiary, śmierci i zmartwychwstania. Rytualny kanibalizm będący częścią tej ofiary ma w zamyśle uczynić z wyznawców jednolitą wspólnotę i jednocześnie nosicieli egregora.

Wszystko byłoby ok, gdyby rzeczywiście wszyscy chrześcijanie odwoływali się w swojej religijności do absolutu. Moim zdaniem czyni tak maksymalnie 10% i tylko tych 10%, uczestnicząc w mszy ma rzeczywiste poczucie udziału w misterium. Reszta karmi myślokształt, zarówno swoją wiarą, jak i poprzez oddanie mu w sakramencie chrztu - samym swoim istnieniem..

Tak przynajmniej ja to widzę. Zwłaszcza, że z mojego punktu widzenia, absolutem, zawierającym w sobie wszelkie istoty i moce boskie, zarówno te obdarzone przez ludzi osobowością i imionami, a więc będące myślotworami, jak i te nienazwane, bezimienne i samoistne, jest sama Natura, rozumiana po prostu jako istnienie. Istnienie jest boskie, reszta to jego pochodna, figurki lepione z piasku lub woda kształtowana przez czerpanie do naczyń, którymi są nasze ograniczone umysły. Włączenie w chrześcijaństwo, poprzez konieczność przyjęcia skomplikowanego zestawu zakazów i nakazów, niejednokrotnie będących wbrew ludzkiej naturze, od tego absolutu oddala. Zamiast istnieć, musisz się martwić, kogo czcisz, czy święcisz dzień święty, czy kogoś nie zabijesz albo nie okradniesz (a to akurat proste reguły funkcjonowania społecznego, dla których sankcja religijna nie jest w ogóle konieczna, wystarczy prawna), a w ogóle nie cudzołóż, więc nie idź do łóżka z kimś, z kim się sakramentalnie nie połączyłeś, a nawet nie pożądaj żony bliźniego swego, choćby z niej laska była że cud. Żaden absolut takich kuriozalnych wymagań nie stawiałby, absolutowi nie potrzeba ludzkiej wiary ani kultu, bo po prostu jest. I niczego nie wymaga - stanowi prawa natury i fizyki (a w zasadzie po prostu nimi jest), mówiące, że każdej akcji towarzyszy reakcja, a więc za wszystko, co uczynimy, w taki czy inny sposób odpowiemy - jeśli nie odpowiemy - to naszymi czynami spowodujemy konkretne konsekwencje, od których uciec się nie da. I nic tu nie zmienią wyliczanki przyjmowane na wiarę.

_________________
ObrazekTrolling provided by TIS - Trolling Internet Solutions
[TM of Björn The Bohemian]


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re:
PostNapisane: poniedziałek, 30 listopada 2009, 14:58 
Offline
Rozmowny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): piątek, 2 października 2009, 11:55
Posty: 71
Lokalizacja: Łódź
Tyve napisał(a):
Nie do końca wierzę kościołowi o nierozerwalnym charakterze chrztu. Owszem, nie da się temu zaprzeczyć, że fakt taki miał miejsce, ale można zmienić, zniwelować jego skutki obecnie. I bardziej o to mi chodzi, niż o zaprzeczanie faktom dokonanym w przeszłości.

Ja miałam chrzest protestancki ale właściwie tylko z tytułu tradycji w rodzinie ojca. Zresztą mało się nie potopiłyśmy z matką chrzestną, bo w Norwegii chrzest jest w takiej jakby "wannie" i w białych "kieckach", chrzestny/-na wchodzi z chrześniakiem do tego i ksiądz robi ceremonię - zaplątałyśmy się w te giezła czy co to było i tata musiał obie ratować. Tak więc chrzczona byłam, ale już bierzmowana itd. - nie. Pozwolono mi podjąć decyzję, więc odmówiłam sakramentów, za co wprawdzie niektórzy przestali mnie lubić, ale trudno - nigdy nie uginałam się pod presją tylko żeby być cool z kimś. Do chrześcijańskiego egregora nie mam nic i mieć raczej nie będę, wchodzę do kościołów bez problemu, zero efektów. Tylko czasem się sypnę i mówię "proszę pana" zamiast "proszę księdza", ale niektórzy nawet nie ochrzaniają mnie za to... choć z jednym się pokłóciłam (usłyszał, że kapłan to kapłan, a nie władca, więc niech się nie sadzi, bo skromność to cnota i u chrześcijanina - ja i mój niewyparzony dziób, hm?). Ale zmywać nie zamierzam, bo nie czuję potrzeby, żadnego "pociągu" w stronę KK.

_________________
Aktualnie gram na: http://rpg-chronicles.com/tjp/index.php
------------------------
GG: 183 822 08 || mail: 1ammvh@gmail.com


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re:
PostNapisane: środa, 30 grudnia 2009, 15:50 
Offline
Arcyrozmowny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): sobota, 26 lipca 2008, 18:41
Posty: 225
Lokalizacja: Warszawa
rawimir napisał(a):
Dla mnie chrzest jest nałożeniem pieczęci. Na ile jest ona skuteczna to całkiem inna historia. Wiele lat nie przywiązywałem do tego wagi. Sam byłem ochrzczony po kryjomu przez matke, bo ojciec był ateistą. W dorosłym życiu nie przywiązywałem do tego wagi. Jednak podczas pewnej medytacji wyszło to ze mnie. Poczułem jakby w trakcie chrztu ktos nalozył mi kaganiec. Poczulem jakby ktoś mnie czymś ochlapał i bynajmniej nie byla to czysta woda.
Poczulem, że to się nie powinno wydarzyć, bo nie było w zgodzie ze mną.
Nie będę snuł teorii na ten temat. Doświadczenie z tej medytacji mówi wszystko o tym, czym chrzest był dla mnie.

Dzięki Rawimir, że się tym doświadczeniem podzieliłeś. Od jakiegoś roku obserwuję działanie pieczęci katolickich u innych osób, nauczyłam się też je zdejmować, co dało mi wgląd w efekt takich praktyk.
Od strony energetyczno-duchowej chrzest różni się od bierzmowania, pieczęcie są innego rodzaju. Chrzest to podłączenie do egregora katolickiego, ale też właśnie jak pisze Rawimir rodzaj kagańca i filtru nałożonego na umysł. Zauważyłam u osób z aktywnymi pieczęciami od chrztu, że ich umysły nie odbierają pewnych informacji, nie są wstanie do nich dotrzeć, tak jakby byli nastawieni na postrzeganie tylko pewnych aspektów rzeczywistości. Po zdjęciu tych pieczęci spektrum postrzegania się poszerza, co widać min po tym, że zupełnie inaczej taka osoba się komunikuje z innymi.
Bierzmowanie pogłębia ten efekt oraz dodaje zablokowanie czakry 3-oka, czyli do pewnego stopnia blokuje, albo zniekształca postrzeganie pozazmysłowe. I potem mamy takiego Suligę, który w tarocie zaczyna szatany widzieć, po to żeby Jezus mu się objawił i go przed tymi szatanami tarotowymi uratował.
Ja szczególnie ciężko przeżyłam bierzmowanie - wcześniej miałam doświadczenia mistyczne, czułam silny związek z duchami przyrody, z żywiołami, byłam otwarta na wszechświat i czułam się w nim bezpiecznie. Bierzmowanie mi to zabrało, czułam jakby mi nałożyli ołowianą czapę na głowę, na umysł, na duszę. Dostałam depresji na kilka lat i straciłam zainteresowanie duchowością kierując się w stronę racjonalnej nauki. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy to tak postrzega, ale też przecież każdy ma inną wrażliwość. Poza tym, ja do bierzmowania poszłam z własnej woli, co też pewnie wzmocniło jego efekt.
Pomimo, że każdy dostaje te same sakramenty efekty ich różnią się nieco siłą u różnych osób. Zdarza się też, że niektóre osoby mają nałożone szczególnie silne pieczęcie, takie których zdjęcie może być nawet niebezpieczne. Na ogół są one wynikiem specjalnych praktyk np. egzorcystycznych, niekoniecznie w tym życiu. Kiedyś heretykom i czarownicom zakładano takie specjalne, przed spaleniem ich na stosie czy coś w tym stylu - takie, które działają poza wcieleniami. Ale to rzadkość - większość pieczęci katolickich działa tylko czasowo (tj. na jedno życie).

Warto pamiętać, że KK nie ma monopolu na pieczęcie. Paskudne w efektach pieczęcie zakładają np. Reikowcy, a jeszcze gorsze sekta Sahaja Yoga.
Niektóre z pieczęci są łatwo widoczne, inne ukryte, trudniej je dostrzec jak się tylko pobieżnie skanuje.
No i ważne - większości pieczęci nie da się samemu zdjąć (no chyba, że jesteś oświecony) bo to trochę tak, jakbyś sobie sam robił operację np. wycięcia wyrostka.

_________________
"Ty nie jesteś kobietą, jesteś wiedźmą. A wiedźma to wiedźma - nie ma dobra, czy zła"


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł: Re: Zmycie chrztu
PostNapisane: środa, 30 grudnia 2009, 16:58 
Offline
Arcyrozmowny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): czwartek, 22 października 2009, 10:17
Posty: 164
Lokalizacja: Stara Kopernia (Lubuskie)
Do bierzmowania poszedlem w sumie z wlasnej woli, nie dlatego, ze chcialem tylko, dlatego, zeby nie zrobic przykrosci pewnym osobom. Generalnie do wiary nie przykladalem wiekszej wagi i z mojego punktu widzenia wygladalo to tak, ze co mi zalezy posiedziec te poltora godziny w kosciele. Po prostu bylo mi wszystko jedno, moze dlatego, ze nikt nigdy nie zmuszl mnie do chodzenia do kosciola (ojciec Ewangelik, matka Katoliczka). Kozystalem z tego bo przecierz o ile ciekawsze bylo bieganie po podworku.
No ale jak by nie bylo poszedlem do bierzmowania z wlasnej nie przymuszonej woli.

Czasem, w roznych sytuacjach zyciowych, mam takei odczucia jakby "cos" wolalo "jak wrocisz (do KK) to wszystko bedzie ok". Sa zadkie i chwilowe, przelotne , ale jednak sie pojawiaja.

Podczas jednej z medytacji (tych pierwszych) mialem tez dziwna wizje, w ktorej zrywalem z siebie jakies pieczecie a one same wracaly. Dziwne biorac pod uwage, ze wczesniej nic o zadnych czakrach nie czytalem.

Sam nie wiem, pewnie jak bym mial okazje to zmyl bym chrzest, tak na wszelki wypadek.

_________________
Animus Facit Nobilem


Ostatnio edytowano środa, 30 grudnia 2009, 17:50 przez igorusis, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: Re:
PostNapisane: środa, 30 grudnia 2009, 17:43 
Iarann napisał(a):
Tylko czasem się sypnę i mówię "proszę pana" zamiast "proszę księdza", ale niektórzy nawet nie ochrzaniają mnie za to... choć z jednym się pokłóciłam (usłyszał, że kapłan to kapłan, a nie władca, więc niech się nie sadzi, bo skromność to cnota i u chrześcijanina - ja i mój niewyparzony dziób, hm?). Ale zmywać nie zamierzam, bo nie czuję potrzeby, żadnego "pociągu" w stronę KK.
Czym się przejmujesz? Ja też do księdza mówię "porszę pana". Żaden ksiądz nie mówi mi "wołchwie" czy "kapłanie", czy ja zatem mam uznawać jego religijne tytuły? Taki sam człowiek jak każdy inny.


Góra
  
 
 Tytuł: Re: Zmycie chrztu
PostNapisane: niedziela, 2 października 2011, 12:34 
Offline
Arcyrozmowny

Dołączył(a): niedziela, 14 listopada 2010, 20:35
Posty: 489
A widzieliscie jak od srodka wyglada umysl osoby zapieczetowanej?

Jakis czas temu zetknelam sie z taka osoba na tyle blisko ze bylysmy w stanie przenikac do swoich umyslow.
Mniejsza o to co sie dzialo po mojej stronie, ale kiedys wybralam sie na jej strone. To co zobaczylam to bylo wzgorze na ktorym stal wielki, drewniany krzyz, wiekszy od postaci reprezentujacej ta kobiete. I ta kobiete kleczaca pod krzyzem, wpatrzona w ten symbol.
Wymowne? Dla mnie bardzo!

_________________
Nie /piiiiiiiiiiiiii/ wiedzmy bo gryzie!


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
 Tytuł: Re: Zmycie chrztu
PostNapisane: środa, 12 października 2011, 01:44 
Offline
Nadmilczek wprawiony

Dołączył(a): wtorek, 6 września 2011, 21:33
Posty: 44
A moim zdaniem taki rytuał jest potrzebny wyłącznie osobom, które przez długi okres czasu silnie identyfikowały się z religią chrześcijańską lub też zostały wychowane w bardzo mocno zakorzenionej chrześcijańskiej tradycji. Uważam, że sam fakt odprawienia rytuału chrztu, nie oznacza potrzeby odprawienia "kontrrytuału", jeżeli główny zainteresowany do tego pierwszego nie przywiązywał wagi. Jeśli ktoś mimo faktu bycia ochrzczonym nigdy nie czuł się chrześcijaninem i "kajdany" do niego nie przylgnęły, jest w stanie sam je odrzucić aktem woli, bez potrzeby "rytualnego uwolnienia".


Góra
 Zobacz profil Wyślij e-mail  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 93 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona

Wszystkie czasy w strefie UTC + 2 [czas letni (DST)]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zalogowanych użytkowników i 0 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL