Asus napisał(a):
Wodzu, pozwolisz, ze czarownik się z toba w tym momencie nie zgodzi. Kolonizacja (trzymajmy się Afryki) przez białych przyniosła temu kontynentowi wszystko co dla niego najgorsze - nędzę, głód, choroby, chrześcijaństwo, ludobójstwa, niewolnictwo i tak dalej - długo by wymieniać. Kompletny brak zrozumienia podziąłów plemiennych spowodowął wytyczanie w latach '60 granic państw zupełnie abstrakcyjnych, co zaowocowało ogólnokontynentalną rozpierduchą.
Generlanie o co chodzi - kolonializm na sile wprowadzał "jedyne słuszne wartości" i styl zycia bez zrozumienia dla lokalnych warunków i kultury. Tak było, trudno, nie wrócimy czasu, ale trzeba to głośno potępić, i wyciągając wnioski z przeszłości trzymać "czarnych" z daleka od Czarnych.
Czarowniku, pozwolisz, że tym razem nie zgodzę sie z Tobą
Kolonializm jest zwykła konsekwencją ekspansji jednych kosztem drugich. Tak działo się zawsze i do pewnego stopnia tak dzieje się nadal. Współcześnie środki komunikacji zmniejszyły nam ziemię do takich rozmiarów, że widzimy Afrykę, Azję, czy w ogóle inne kraje, jako część własnego domu i zaczynamy się zastanawiać, czy przypadkiem nasze postępowanie w jest słuszne. Ale jest to ocena z dzisiejszej perspektywy.
Przepraszam, ale widzę w twoim i Hakkena rozumowaniu sprzeczność. Z jednej strony zarzucacie Lucky'emu, że przykłada swoje normy moralne do oceny tego, co robili dawniej i w tym wypadku się z wami zgadzam, a z drugiej strony robicie to samo, oceniając kolonializm i tu się nie zgadzam.
Swoja drogą, zastanawiam się, jak wyglądałaby dzisiejsza Afryka, gdyby Europejczycy nie mieli tam nigdy kolonii. Ani Arabowie, bo oni kolonizowali Afrykę przed Europejczykami. Czy na pewno Afryka byłaby pokojowym i zasobnym kontynentem? Czy podboje Zulusów były czymś z istoty lepszym niż podboje Europejczyków? Czy jeśli Bantu wypierają Buszmenów to jest dobrze, ale jeśli Bantu sa wyparci przez Anglików to jest źle?
No i jeszcze kwestia pozostawienie bałaganu (nie użyje sformułowania Hakkena). Obserwowałem upadek Rodezji. Wydaje mi się, że poziom zycia i praworządności był tam jednak o niebo wyższy niż w rządzonym przez dyktaturę Zimbabwe. I bynajmniej nie twierdzę, że Afrykanie z natury nie potrafia zorganizować sprawnego państwa. Twierdze jedynie, że o ile w wyniku kolonializmu, czarna Afryka zyskała świadomość samej siebie, o tyle nie nauczyła się jeszcze sprawnie sprostać wymogom współczesności.
=> A co do nie uwzględniania granic plemiennych, jaki zdobywca traktuje je powaznie? Doraźnie tak, jeśli może mu to w jakiś sposób ułatwić panowanie nad terenem ale nie bierze przy tym pod uwagę punktu widzenia ludów podbitych. Zresztą spójrz na Europę. Czy u nas masz państwa czyste narodowo. Jak mówi Norman Davis, stan współczesnej Polski w 98% jednolitej narodowo jest czymś wysoce nienaturalnym zarówno dla Polski, biorąc pod uwagę jej historię, jak i dla innych krajów. Polacy mieszkają w Polsce, na Litwie, na Białorusi, na Ukrainie, na Słowacji, w Czechach, w Niemczech. Niemcy mieszkają w Niemczech, Polsce, Czechach, Austrii, Szwajcarii, Włoszech, Francji, Luksemburgu, Belgii. Flamandowie przynajmniej w Holandii i Belgii. Francuzi.... itd. Tworząc państwa, tylko doraźnie aspekt plemienno/narodowy był brany pod uwagę. Więc dlaczego miałby być uwzględniany w Afryce? Czy myślicie, że Zulus Czaka podbijając okoliczne plemiona stad do zachodu słońca, zastanawiał się jak przebiegaja terytoria poszczególnych plemion? Być może tak, ale nie po to, aby je traktowac podmiotowo ale po to, aby mu nie zagrażały.