Roberta Gravesa nie trzeba nikomu przedstawiać. "Biała bogini", "Mity greckie".
Niedawno odnalazłam na półce opowiadania Gravesa, wydane w Polsce w 1979 roku, i od razu otworzyłam na opowiadaniu "Zaproszenie na sabat". Sama prawda. Polecam.
"Ach tak, o tych sabatach... No rozumie pan, musimy pokazywać się nago, żeby więc policja nie musiała czepiać się, naturalnie wynajmujemy dom nudystów. Główne uroczystości obchodzimy w dni premii kwartalnych obowiązujące obecnie, jak również w te zniesione. Czy to w Lancashire, czy w Górach Szkockich, czy gdzie indziej. Toteż niedużo mamy wolnego czasu miedzy nimi. Prowadzimy tutaj dwie loże sabatowe... dawniej były trzy... mieszane, ale znacznie przeważają dziewczyny. Ja jestem Pucelle z Loży Numer Jeden, a mój kochanek, Arthur z Altanki (radiomechanik w życiu prywatnym) jest Diabłem Naczelnym obu tutejszych lóż. Mój mąż gra na bębenku i na drumli w Loży Numer Dwa. Kiepski, w całym tego słowa znaczeniu, ale chętny muzyk, ten mój pan Hokinson."
|