Międzynarodowa Federacja Pogańska

Tak wygląda krajobraz po burzy w Bielsku - Białej

Jako mieszkaniec Mazowsza mogę tylko powiedzieć, ze fajnie było by mieć góry za oknem

Ja jako mieszkaniec ziemi sieradzko - łęczyckiej muszę zgodzić się z przedmówcą .

Jako mieszkaniec ziemianki stwierdzam że fajnie byłoby mieć okna

Właściwie co tak wygląda? Ja widzę tylko jakieś chmury i mgłę nad górami.

No wlasnie. Spodziewalam sie jakichs zalanych ulic, podtopionych domow, czy czegos.

Jako mieszkanka Żywca stwierdzam, że cudownie jest widzieć góry i mieszkać nad samą rzeką; a ile driad mozna spotkać w lasku przed moi domem cudownie przemawia rzeka - to chyba coś dla czarownic.

Widoki mamy w zasadzie takie same - widać nawet te same szczyty. Żywiec jest przecież o rzut kamieniem od BB.

Tak własnie jest, Lucky, jestesmy po prostu lucky

Te cholerne góry zasłaniają mi widok z okna. Jeszcze gorzej ze strumieniami - mokre są strasznie.

O naprawdę? Muszę się tam wybrać na jakieś tany wokół drzewa.

W Legnicy i Jeleniej właśnie przeszło coś co trudno nazwać burzą raczej apokalipsa.

A u mnie niema gór, a lasy hmm to tak średnio. A szkoda, dlatego zawsze marzy mi się życie na wsi

Ami... okolice masz piękne. A do gór Sudawskich nie tak daleko (dwie serpentyny tam znalazłem

Pewnie się naraże miłośnikom nierównosci ekhm... gór ale zdecydowanie wolę Warmie a jeszcze bardziej Pojezierze Pomorskie.
W górach jak to w górach, nawet jeśli jest z górki, to trzeba pamiętać, ze zaraz bedzie pod górkę. No i nigdzie powietrze nie jest takie gęste i pachnące jak na nizinach. Jestem ceper a ceper brzmi dumnie i tego się będę trzymał.
(w wersji śląskiej jestem gorol a gorol brzmi dumnie )

A u mnie, po burzy...ekhm...znaczy w czasie burzy wygląda tak

ŁAŁ
Toż to jak nadejście Sziwy!

Hmmm...nie wiedziałem że Sziwa posługuje się młotem
Ale cóż, człowiek uczy się całe życie...

Młotem nie, ale trójzębem, błyskawicami i ogniem jak najbardziej
Ale Thor też mi przyszedł do głowy...
i Storm z X-Manów

W zasadzie wolę morze i w wakacje wolę odpoczywać nad morzem. Jakoś nie pociąga mnie czynny wypoczynek polegający na 8 godzinnych wędrówkach każdego dnia - wolę leżeć na plaży omiatany bryzą, plaża jest też jedynym środowiskiem po którym skłonny jestem pokonywać duże odległości pieszo chodząc między nadmorskimi miejscowościami. Jestem leniuszkiem.
Natomiast okolice nadmorskie są fajne tylko latem - zimą jest tam paskudnie zimno i ogólnie nieprzyjemnie.
Generalnie widok mgły na górach, zjawisko atmosfery przesiąkniętej elektrycznością, którego można doświadczać wręcz przez skórę są przekonującymi argumentami za górami jako optymalnym miejscem zamieszkania.



Należy być ostrożnym z używaniem nazwy "Śląsk", w szczególności w stosunku do okolic Bielska - Białej (wywołuje to reakcje alergiczne mieszkańców tego rejonu) - taka lokalna anegdotka --->

http://www.gazetacodzienna.pl/index.php?p=wwiad&id=2631#komentarze

http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/34610.html

uuups, to wdepnąłem na jakąś śloąsko/nieśląską lokalną minę. Ale ja naprawdę nie jestem z tamtąd. Jezdym Poznaniokiem z pomorsko-kujawko-kresowymi korzeniami.

Rodzina od strony ojca jest z Pałuk. Przynajmniej przez ostatnie 100 lat.

Rawimir, nie przejmuj sie Tak naprawde to tylko paru fanatykow wrzeszczy glosniej, niz cale tlumy (cos jak szyici i sunnici w niegroznej miniaturze xP). Dla mnie te wszystkie ruchy mniejszosciowe sa kompletnie niepojete - mieszkam na Slasku, studiuje w Zaglebiu (a gawiedz oczywiscie skrajnie przemieszana - i Slask, i Zaglebie, i Bielsko tez), z zaglebiakami jestem w zespole tanecznym i jakos nigdzie sie z zadnymi wasniami nie zetknelam. Moze co najwyzej w blokowo-robotniczych srodowiskach czasem daje sie jakas niechec zauwazyc.

Oczywiście, że niema się czym przejmować. Nie chodzi też o żadną niechęć tylko o różnice kulturowe dwóch regionów załadowanych w jedno województwo. Z wynikającą z tego niechęcią nigdy się nie spotkałem - pewnie dlatego, że nie ocieram się o środowiska blokowo - robotnicze, przynajmniej w wydaniu skłonnym do małostkowości i awantur.

To tak jak wojna między Bydgoszczą (dziadek) a Toruniem (babcia) którym dokooptowano Kujawy (drugi dziadek) i tak wiekszośc moich przodków wylądowała w jednym województwie .

A ich dzieci wyemigrowały bądź do Wielkopolski bądź na Pomorze.

Tośmy prawie krajanie. Pradziadkowie pochodzili z miejscowości położonych bardziej na południe od Bydgoszczy i Torunia, na Pograniczu z Wielkopolską. Stąd kierunki emigracji rodziny na Pomorze i do Wielkopolski a także sąsiednia Krajnę, gdzie spędziłem świadome dzieciństwo, bo dziadkowie tam właśnie zamieszkali po wojnie. Jedni o drudzy.

Torun (mama, ja i siostra) i Bydgoszcz (tata) - tez taka niby wojna ale jakos wyzywania sie od tyfusow uniknelismy w rodzinie. No i mam pzyjaciol w Budgoszczy z ktorymi sie swietnie dogaduje.

Niestety, niechęć niektórych mieszkańców dwóch różnych środowisk, które znalazły się w jednym województwie, czyli w Śląskiem, istnieje. Na szczęście jest wielu mądrych ludzi, którzy nie wchodzą w tego typu głupie przekonania.