Hakken napisał(a):
Mojmira napisał(a):
a jednak brałam udział w sesji hipnozy regresywnej i kilka wcieleń udało mi się poznać.
Było warto?
(pytam na serio, bo ja nie jestem pewien czy na pewno bym chciał to wiedzieć )
Według mnie tak, aczkolwiek nie dostałam odpowiedzi na pytania, jakie oczekiwałam się odkryć (jedynie poznałam chyba swoje pierwsze wcielenie na ziemi, a o to również mi chodziło). W moim wypadku pojawiło się zbyt wiele blokat, które najpierw musiałam jakoś przejść, by przebić się do ziemi - wirowałam gdzieś w kosmosie mając niesamowite wizje smoków ziejących ogniem, bogów mitologicznych, nawet piekło się pojawiło
W każdym razie sesja, która wydawała mi się trwać pół godziny, trwała niemal 4, a ja po wstaniu nie potrafiłam przejść 5 m bez odpoczynku, choć szybko wróciłam do formy. Na pewno jest to doświadczene niezwykłe. Obawiałam się nieco tego, by nie dowiedzieć się rzeczy, które moga mi zaszkodzić. To się nie stało i jestem przekonana, że moje blokady też miały jakiś sens - podświadomość wie, na co nie jesteśmy gotowi. Na regresję poszłam jednak z problemem, który oczekiwałam się rozwiązać. Jego się nie udało, natomiast udało się ważniejszy, na który wczesniej nie zwróicłam takiej uwagi, mimo że we mnie tkwił. Ja wierzę w reinkarnację i wiem, że pewne elementy z mojego obecnego życia są powiązane ściśle z poprzednimi, których poznanie może nam pomóc w ich zrozumieniu, a czasami pozbyciu się lęków czy rozwiązaniu problemów. Wierzę też, że jeśli już trafisz na regresję, to nie dzieje się tak bez powodu. Oczywiście nie odnoszę się w tym miejscu do dzieciaków, które przeżywając burzę hormonów i czując się nieszczęśliwe w życiu obecnym, mogą po takiej sesji postanowić dać sobie "drugą szansę". Pamiętam artykuł z przed kilku lat, w którym była właśnie mowa o trzech dziewczynkach, z których (jesli pamięć mnie nie zawodzi) jednej udało się własnie popełnić samobójstwo.
Podsumowując, uważam że warto. Nawet dla samego doświadczenia.
----------------------------------------------------------
Przyszła mi do głowy jeszcze jedna sprawa, o której zapomniałam napisać. Udana regresja zależy także w dużej części od osoby, która ją przeprowadza. Powiem szczerze, że ja zrobiłam dwa podejścia. Pierwsze we Wrocławiu było średnio udane - robienie wszystkiego na szybko, bo kolejka, a przede wszystkim bardzo nieprzyjemny konflikt energetyczny z asystentką pana wprowadzającego mnie w stan hipnozy, w towarzystwie której zupełnie nie potrafilam się rozluźnić, przyniósł jedynie ból głowy. Na drugie podejście udałam się już do Warszawy i tam wszystko poszło, tak jak miało. Bez pośpiechu, w ciszy i spokoju, a na dodatek taniej