Międzynarodowa Federacja Pogańska
http://paganfederation.org/forum-pl/

Czary jako sztywna nauka czy jako pasja mocy??
http://paganfederation.org/forum-pl/viewtopic.php?f=9&t=3156
Strona 2 z 2

Autor:  Hrefna [ sobota, 23 lutego 2013, 01:50 ]
Tytuł:  Re: Czary jako sztywna nauka czy jako pasja mocy??

Jakkun napisał(a):
Dla mnie działania magiczne zmierzające do wpłynięcia na rzeczywistość przypominają po pierwsze pociąganie za sznurki w wielowymiarowej sieci świata (można to sobie wyobrazić jako wielowymiarową sieć pajęczą np.) wszystko jest jednością, wszystko jest połączone ze sobą, więc ze wszystkim można się połączyć. Po drugie zaś łączenie się z duchem tego, z czym mam pracować (w animistycznej wizji świata wszystko przecie ma swojego ducha).
pojawia się przy tym coś, co można nazwać zaklęciami (nawiązując do innych form magii) czyli zarówno pieśni mocy, jak też (używając języka programistów ) proste lub bardziej złożone komendy.

Wypisz-wymaluj - Wyrd ;)

U mnie zresztą działa to na bardzo podobnej zasadzie - plus (pozostałość z druidyzmu zapewne, choć w nowym paradygmacie ;) ) - wspomniane wcześniej elementy magii kapłańskiej. Czyli właśnie to:
Cytuj:
Tworzenie bezpiecznej przestrzeni, dbanie o to, by nieproszone byty nie wchodziły do kręgu, a także oczywiście składanie ofiar bogom, duchom, przodkom. są jeszcze ceremonie uzdrawiania, oczyszczania, wypędzania z kogoś różnego rodzaju -nazwijmy to lakonicznie- "złych rzeczy", kiedy to działania magiczne są ukierunkowane konkretnie na daną osobę lub grupę. wtedy bardzo mi się przydaje empatia, nie tyle do meritum działań magicznych, co do przygotowania danej osoby/grupy do przebiegu ceremonii oraz widzeniu co się dzieje wewnątrz niej/nich podczas trwania.


I choć moje obecne stado to nie są moi współwyznawcy, i praktycznie nie ma wśród nich pogan (z nielicznymi wyjątkami - ale oni - te wyjątki - radzą sobie w tych sprawach sami, są pogańskimi indywidualistami i nawet jako para praktykują oddzielnie) - co najwyżej panteistyczni protopoganie lub agnostycy, tego rodzaju posługa dla mikrospołeczności okazuje się bardzo potrzebna i doskonale sprawdza się w praktyce.

Autor:  Babsztyl [ piątek, 23 sierpnia 2013, 12:19 ]
Tytuł:  Re: Czary jako sztywna nauka czy jako pasja mocy??

Wiele razy przewijał się w dyskusji element poglądu na konstrukcję świata i może to jest mój największy problem. W mojej rodzinie nigdy nie było przyjętego konkretnego modelu (niezależnie od wierzeń), a podejście każdy ma luźne, żeby nie powiedzieć "dzikie" :P Sama wychodzę z założenia, że subiektywna inicjacja człowieka - czyli wybór świadomy i pragnienie dążenia do poznania - jest ważniejsza od wszelkich innych. O tym, że istnieje takie coś, jak kowen czy magia wyższa dowiedziałam się kilka lat temu. Pamiętam matkę odprawiającą skromny rytuał jakby to było coś normalnego, codziennego. Kiedy dorwałam się do jej "zasobów" nie zaczęła mi opowiadać o świecie duchów, zgromadzeniach ani godzinach spędzonych na medytacji. Pamiętam, że przez jakiś czas trzymała mnie na dystans, aż w końcu pozwoliła mi "przejąć pałeczkę". Ot, cała historyja. Nie było inicjacji, tajemnych spotkań ani też wielce oświeconych przemówień - przesączone romantyzmem i mistycyzmem wyobrażenia prysły :wink: Pewnie stąd mój mały magiczny chaos, który staram się sama poukładać już od lat :D

Jak już Akkaria wspomniała, należy zachować zdrowy umiar we wszystkim, co mi zwykle nie udaje się. Podczas moich skromnych poczynań czasem czuję się jak kociołek zupy, do której ktoś dodał za dużo jednego składnika. I tutaj pojawia się problem, bo zaczyna mi to zaburzać i tak słabą koncentrację - nigdy nie miałam jej za dobrej, a ostatnio z powodu słabszego zdrowia, pogorszyła się. Z kolei gdy próbuję zapanować nad tym wszystkim, spinam się jeszcze bardziej i można powiedzieć, że na tym kończy się moje działanie.
Jest też druga strona medalu: coś na wzór spontaniczności. Niestety rzadko udaje mi się ten stan wykorzystać, gdyż przychodzi on zazwyczaj wtedy, kiedy nie mam sposobności do działania. Żałuję tego bardzo, bo już samo uczucie jest niesamowite. Przychodzi ono, gdy jakiś problem lub potrzeba narastają we mnie przez jakiś czas. Coś się kumuluje, zaczynają pojawiać się klarowniejsze (niż przy "rozplanowanym rytuale") wizje jak, co i kiedy. Nawet koncentracja przychodzi mi wtedy łatwiej, może dlatego, że nie jestem wtedy tak spięta. Potem wystarczy już tylko drobny bodziec, żeby tama puściła.
Wniosek? Jestem przeciwna traktowaniu magii jako sztywnej nauki, ale też nie ma co popadać w skrajność emocjonalną. W końcu można, a nawet trzeba, połączyć w magii zdrowy rozsądek z uczuciami, bo to one napędzają samego człowieka. Bez nich magia traci sens.


Świnia jestem, nawet się nie przywitałam, a już swoje trzy grosze wtrącam :P

Autor:  Tin [ sobota, 31 sierpnia 2013, 14:49 ]
Tytuł:  Re: Czary jako sztywna nauka czy jako pasja mocy??

Hej Babszylu, :D

To, co opisałaś, brzmi zupełnie jak intuicyjny trening druidzkiego barda. :-) Krztyna spontanicznej inspiracji jest zawsze potrzebna. Nie wierzę w mechaniczne powtarzanie rytuałów, nawet jeśli napisał je jakiś czcigodny matuzalemowy arcymag świętej loży różokrzyżowców, czy inna Królowa Wiedźm. Niestety często, zwłaszcza w rytuałach publicznych, więcej jest rekonstrukcji, żeby nie powiedzieć zwykłego teatru, niż jakiegokolwiek emocjonalnego/magicznego przekazu.

Autor:  akkaria [ wtorek, 12 listopada 2013, 14:51 ]
Tytuł:  Re: Czary jako sztywna nauka czy jako pasja mocy??

Tin napisał(a):
/.../zwłaszcza w rytuałach publicznych, więcej jest rekonstrukcji, żeby nie powiedzieć zwykłego teatru, niż jakiegokolwiek emocjonalnego/magicznego przekazu.

Z rytuałami publicznymi/otwartymi problem polega jeszcze na zachowaniu intymności. Im więcej uczestników, tym większe rozproszenie uwagi i większe zdenerwowanie, że coś może nie wyjść tak jak byśmy chcieli. W rytuale chodzi o spotkanie człowieka z bogami, duchami czy też żywiołami a /przynajmniej według mnie/ takie spotkania wymagają skupienia i ciszy by były efektowne.

Autor:  Agni [ sobota, 7 grudnia 2013, 18:38 ]
Tytuł:  Re: Czary jako sztywna nauka czy jako pasja mocy??

Rytual i teatr maja ze soba duzo wspolnego. Dobry grupowy rytual powienien laczyc w sobie zarowno strukture misterium - ktora moze byc podobna do teatru i duchowe przezycie - bo tych rol sie nie gra tylko przezywa. Wtedy nawet powtarzanie tych samych rytualow bedzie uczylo i rozwijalo. Wiedza sama sie pojawi bo rytual dziala na nasza podswiadomosc - tam wykona swoje zdanie a potem ta wiedze z podswiadomosci przeniesie sie do naszej swiadomosci. W taki sposob uczymy sie nawet o tym nie wiedzac. Ale - zeby odpowiedziec na pytanie Fizbana: pasja zawsze jest potrzebna. Bez niej nauka i czary stana sie wysilkiem a nie przyjemnoscia.

Strona 2 z 2 Wszystkie czasy w strefie UTC + 2 [czas letni (DST)]
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/