Międzynarodowa Federacja Pogańska
http://paganfederation.org/forum-pl/

12 Days of Yule
http://paganfederation.org/forum-pl/viewtopic.php?f=7&t=2243
Strona 1 z 1

Autor:  Tin [ czwartek, 25 listopada 2010, 17:48 ]
Tytuł:  12 Days of Yule

Zauważyłam, że wielu moich znajomych dołączyło ostatnio do eventu promowanego na FB: The 12 Days of Yule.

W skrócie chodzi o to, aby przez 12 dni (1 przed, i 10 po Przesileniu Zimowym) świętować Yule, każdego dnia skupiając się na jednym ważnym elemencie praktyki asatryjskiej. I tak, mamy:

Cytuj:
It's not just a day on the calendar, it's a whole season. We celebrate the 12 Days of Yule December 20th – December 31st as prepared by Vaygar Yngvi Elmersson
Come celebrate the 12 Days of Yule as we remember the past year and prepare for the next.

1st day of Yule – Mother’s Night
Mother's Night welcomes in the Season of Yule. As we encourage the return of Sunna (the feminine aspect of the Sun) we honor the feminine all around us. ...Honor the Idises, Asynjor, all Mothers, Great Grandmothers and your feminine ancestors. Raise a horn to the glorious women who give birth to us and to the feminine spirits that support us. Give this time in honor to all Mothering aspects.

2nd Day of Yule – The Winter Solstice
The Winter Solstice represents the shortest day and the longest night. From this day onward Sunna gains strength and eventually breaks winter's spell. Celebrate Sunna's return and the fertility she brings!

3rd Day of Yule – Remembering the Noble Virtue of Courage
Courage is definitely an attitude of boldness, however, not the absence of fear. Courage is the carrying in spite of your fear. It is courage that allows us to live life in such a manner that we can be proud.

4th Day of Yule – Remembering the Noble Virtue of Truth
Truth is as relative as the individual. What one person or group finds to be the Truth, another finds to be ridiculous. There is no universal truth. There is no one-way or right way of seeing things. What we accept as truth is merely that; our truth. No one person or group has the right to dictate their truth on anyone. Search for your own truth.

5th Day of Yule – Remembering the Noble Virtue of Honor
Honor is the ability to hold your head high in all situations. We set standards for ourselves and live according to those standards. We are not encouraged to set low standards, rather, set high standards and work toward them continually, even behind closed doors.

6th Day of Yule – Remembering the Noble Virtue of Fidelity
We must remain loyal to who and what we are. Those around us need to have the ability to take us at our word, and our word needs to be our bond. Our handshake needs to seal the deal. The devotion to our deeds has to be of the uttermost importance.

7th Day of Yule – Remembering the Noble Virtue of Hospitality
Welcome those into your house and your life as you can. In today’s world, we cannot trust everyone with whom we come in contact, but we can exercise caution and be as welcoming as possible. Similarly, be a proper and respectful guest when you are welcomed.

8th Day of Yule – Remembering the Noble Virtue of Discipline
Our Way is not an easy way. In many aspects, we fly in the face of the society around us. Stay Tru to the ideals of Heathenry as they unfold in your life. Be diligent in the study of your beliefs. Stay Tru to the gods and goddesses of the Northern Germanic peoples.

9th Day of Yule – Remembering the Noble Virtue of Industriousness
Life requires that we work hard. Never sit back and take the easy way out in regards to your ability to create a lifestyle for yourself. No matter the lifestyle you choose, know that your elevation in life, or lack of it, may (but not always) be the direct result of your depth of diligence. Do the best you can, and know that your efforts have been suitably rewarded.

10th Day of Yule – Remembering the Noble Virtue of Self-Reliance
Do not create codependent relationships in any way. Do not let your happiness, or your success, be determined by anyone else. Be responsible for yourself. Rely on your own efforts to secure your needs.

11th Day of Yule – Remembering the Noble Virtue of Perseverance
If you give up, you die. It really is simple, isn’t it? No matter what you are doing, see it to its conclusion. Even if you try and fail, realize that the only real failure is not trying. Failure is evidence that someone has tried. Success is failure defeated.

12th night
Thus ends the season of Yule as we prepare for the upcoming year. It's a time to remember from whence you came as well as a time to make plans for the near future. Take oaths, make promises, hold inventory so you know your present position in relation to where you want to be. Remember, "Luck often enough will save a man (or woman) if his (or her) courage holds” (The 13th Warrior).


Zainteresowało mnie to opracowanie, więc kilka pytań do tych, którzy mają zamiar z niego skorzystać:

1. Dlaczego 12 dni? Czy to ma jakiekolwiek uzasadnienie historyczne, czy jest współczesnym wirtuozerstwem na temat Yule i 9 Cnót? Od razu zaznaczam, że wiem doskonale, że - przynajmniej w Brytfanii - Yule i festiwal Przesilenia Zimowego świętowało się długo, ale raczej nie była to cecha wyjątkowa kultury anglosaskiej. Czy w Skandynawii było/jest podobnie?

2. Czy Yule właściwe (przesilenie) zawsze świętujecie 21.12? Jeśli 12 dni ma skończyć się równo 31.12, to znaczy, że świętuje się zawsze 21.12, bez względu na moment astronomiczny.

3. Zaskakuje mnie opis dość dosłownie, żeby nie mówić płytko, rozumianego relatywizmu w dniu 4 świętującym prawdę. Po co świętować w grupie Prawdę, skoro ona nie istnieje? Po co w ogóle robić z niej cnotę, jeśli nikt nie może jej od Ciebie egzekwować, nawet Bogowie? Czy tylko mi się wydaje, że bardziej na miejscu byłby "perspektywizm"?

Autor:  Szerszen [ czwartek, 25 listopada 2010, 19:16 ]
Tytuł:  Re: 12 Days of Yule

Uzupełnię wstępnie rysem rekonstrukcyjnym, jaki parę lat temu popełniłem. Sądzę iż będzie dobrą odpowiedzią na część Twoich pytań.
http://runy.net.pl/?q=node/74

Autor:  Tin [ piątek, 26 listopada 2010, 01:50 ]
Tytuł:  Re: 12 Days of Yule

Szerszen napisał(a):
Uzupełnię wstępnie rysem rekonstrukcyjnym, jaki parę lat temu popełniłem. Sądzę iż będzie dobrą odpowiedzią na część Twoich pytań.
http://runy.net.pl/?q=node/74


Ten tekst jest fajny, ale zdołałam się z niego, w kontekście moich pytań, dowiedzieć tylko, że świętowano "kilka dni", czasem zaczynając od przesilenia zimowego, a czasem dopiero od Thorrablót w styczniu. Mnie jednak interesuje tak 12-stka. Nie pierwszy już raz znajduję wśród asatryjczyków duże przywiązanie do konkretnej liczby, co bardzo mnie zastanawia - nikt jeszcze nie był mi w stanie wytłumaczyć, dlaczego wiele świąt, w tym Friggblót (15/17/27 dzień maja) czy Freyfaxi - obchodzony akurat 19-stego sierpnia. Jakiś kalendarz?

Autor:  KozioU! [ piątek, 26 listopada 2010, 02:03 ]
Tytuł:  Re: 12 Days of Yule

Tin, 9 cnót to "współczesne wirtuozerstwo" więc przynajmniej ta część ma niewielkie zakotwiczenie w tradycji. Dla mnie Yule to okres od przesilenia do Nowego Roku, natomiast rozpisywanie którego dnia jaki aspekt świąt należy świętować jest sztuką dla sztuki i dorabianiem reguł tam, gdzie ich nie potrzeba.

Autor:  Szerszen [ piątek, 26 listopada 2010, 09:40 ]
Tytuł:  Re: 12 Days of Yule

Zgadzam się z tym co napisał KozioU!
To po prostu jeden ze sposobów - wzorowanych na istniejących danych (kilka dni) ale... będących już sposobem współczesnym (co w odniesieniu do dyskusji trwającej przy okazji akcesoriów rytualnych też pokazuje, że Heitini jest wiarą współczesną a nie nakazującą rzucenie wszystkiego precz i bieg do lasu z kamienną motyką - to ostatnie ma dużą wartość doświadczalną).

To, że niektórzy z nas lubią pewną "swoistą" numerologię... masz omówione też w jednym z wcześniejszych wątków - o bogach i boginiach (bazowo przyjmuje się panteon 12/12 ale nie jest to prawdziwe ani dla wszystkich grup ani dla wszystkich odłamów - tak jak nie było prawdziwe i dla wszystkich plemion)
Podobnie jest z dniami świąt.

Tam, gdzie poganie się umawiają, że będą świętować razem - często asatryjskie święta są wpasowywane w "neopogański kalendarz" przesileń i równonocy, mimo iż z rekonstrukcją ma on niewiele wspólnego - bo święta spasowywano na zasadzie cykliczności wydarzeń w roku (pierwszy ujrzany sznur dzikich gęsi, ruszenie lodów na rzekach, pierwszy jesienny sztorn etc.)

Jakieś tam normowanie tego się zaczęło wraz z przejęciem pomysłu kalendarza od Rzymian... ale to już wieki późne.

Autor:  Luiza [ środa, 1 grudnia 2010, 10:35 ]
Tytuł:  Re: 12 Days of Yule

Cytuj:
1. Dlaczego 12 dni? Czy to ma jakiekolwiek uzasadnienie historyczne, czy jest współczesnym wirtuozerstwem na temat Yule i 9 Cnót? Od razu zaznaczam, że wiem doskonale, że - przynajmniej w Brytfanii - Yule i festiwal Przesilenia Zimowego świętowało się długo, ale raczej nie była to cecha wyjątkowa kultury anglosaskiej. Czy w Skandynawii było/jest podobnie?

Często na czas święta ludzie spotykali się w najbardziej reprezentacyjnym miejscu i zjeżdżali z bardzo dużego obszaru. Podróż, szczególnie zimą była trudniejsza i dłuższa niż teraz więc nie opłacało się wpadać na jeden wieczór, więc prawie wszystkie święta obchodzono przez kilka dni.
Jednak jest parę faktów, które mogą potwierdzać tezę o akurat 12 nocach (sic) obchodzenia święta. Na fakty te zwrócił mi uwagę Ulf Hedin.
Chodzi o kalendarz saski badany przez Bedę Czcigodnego (święty pochodzenia prawdopodobnie celtyckiego żyjący na przełomie VII i VIII wieku, o wielkim głodzie wiedzy. Ciekawa postać, IMO rzetelne źródło. Kalendarzami interesował się w ogóle, niestety jako pierwszy wprowadził liczenie lat od urodzenia Jezusa z Nazaretu). Różnica między kalendarzem lunarnym a solarnym wynosiła w nim właśnie 12 nocy i była wyrównywana w okresie Yule począwszy od nocy poprzedzającej przesilenie.
Tutaj link do posta Ulfa na ten temat z innego forum:
http://futharkforum.pl/viewtopic.php?p= ... fe9a8#5327
Ze Skandynawii wieści o tych dwunastu dniach nie znam żadnych, ale Sasi mogą być uważani za dość reprezentatywnych - w końcu to plemię pochodzenia germańskiego.
Cytuj:
2. Czy Yule właściwe (przesilenie) zawsze świętujecie 21.12? Jeśli 12 dni ma skończyć się równo 31.12, to znaczy, że świętuje się zawsze 21.12, bez względu na moment astronomiczny.

Do odtworzenia sposobu wyznaczania daty święta trzeba by żyć trochę bliżej natury, ale chodziło właśnie o moment astronomiczny. Na pewno data w kalendarzu gregoriańskim nie była żadnym fetyszem ;) Sporo również zmienia fakt, że najprawdopodobniej chodziło o noce.
Cytuj:
3. Zaskakuje mnie opis dość dosłownie, żeby nie mówić płytko, rozumianego relatywizmu w dniu 4 świętującym prawdę. Po co świętować w grupie Prawdę, skoro ona nie istnieje? Po co w ogóle robić z niej cnotę, jeśli nikt nie może jej od Ciebie egzekwować, nawet Bogowie? Czy tylko mi się wydaje, że bardziej na miejscu byłby "perspektywizm"?

Ja nie wiem co dokładnie miał na myśli autor tego podziału. Ja rozumiem prawdę w Asatru/Hetini nie jako jakąś ideę w rodzaju "prawdy samej w sobie", ale jako cnotę mówienia prawdy. Należy ją mówić, znamionuje to godność człowieka. Kłamanie wiąże się ze strachem przed kimś albo unikaniem konfrontacji i próbą pokonania podstępem albo wstydem za siebie - tym samym nie przystoi, jest oznaką pewnego tchórzostwa i oszukiwania siebie ( w sensie jak skłamię o tym kim jestem, to nie uczyni mnie takim). Jak mówi Havamal:

Mądry jest ten, co umie pytać
I odpowiedź dać umie;
Nigdy człowiekowi nie uda się ukryć
Jakim jest w istocie.

Kłamanie podczas podstępu zdarza się w mitologii, ale raczej w celu zdobycia czegoś, czego inaczej zdobyć się nie da. Poza tym cóż... bogom udawało się ukryć kim są w istocie ;)
Nie wiem jak można świętować w grupie prawdę. Mówić sobie mroczne sekrety, oczyścić atmosferę przez wyjaśnienie niejasności i określenie jasno swego stanowiska?

Istnieje też w Asatru/Hetini koncepcja nieco pokrewna tu przedstawionej. Chodzi o zauważenie relatywności postrzegania rzeczy, zależną od różnych czynników. Odnoszą się do niej np. te czterowiersze z Havamal:

Ruszać w drogę należy, gościowi nie wolno
Długo siedzieć pod tą samą strzechą;
Kto miłym był, natrętem się stanie
Gdy cięgiem siedzi na ławie.

Własny dom jest najlepszy, choć mała chałupka,
Panem jest każdy u siebie;
Serce krwawi się temu, co prosić musi
O jadło przy każdym posiłku.

Długa jest podróż do złych przyjaciół,
Choć niedaleko mieszkają;
Lecz do dobrego druha na przełaj się pędzi,
Nie bacząc, czy daleko.

Autor:  Tin [ środa, 1 grudnia 2010, 15:53 ]
Tytuł:  Re: 12 Days of Yule

Luiza napisał(a):
Często na czas święta ludzie spotykali się w najbardziej reprezentacyjnym miejscu i zjeżdżali z bardzo dużego obszaru. Podróż, szczególnie zimą była trudniejsza i dłuższa niż teraz więc nie opłacało się wpadać na jeden wieczór, więc prawie wszystkie święta obchodzono przez kilka dni.


To jest zrozumiałe. :-)

Luiza napisał(a):
Chodzi o kalendarz saski badany przez Bedę Czcigodnego (święty pochodzenia prawdopodobnie celtyckiego żyjący na przełomie VII i VIII wieku, o wielkim głodzie wiedzy. Ciekawa postać, IMO rzetelne źródło. Kalendarzami interesował się w ogóle, niestety jako pierwszy wprowadził liczenie lat od urodzenia Jezusa z Nazaretu). Różnica między kalendarzem lunarnym a solarnym wynosiła w nim właśnie 12 nocy i była wyrównywana w okresie Yule począwszy od nocy poprzedzającej przesilenie.
Tutaj link do posta Ulfa na ten temat z innego forum:
http://futharkforum.pl/viewtopic.php?p= ... fe9a8#5327

To bardzo ciekawe, bo pokrywa się z tym, co Celtowie mieli robić w okresie Yule (wyrównywanie różnicy między rokiem solarnym a lunarnym), na podstawie kalendarza z Coligny. Jakoś tak mega poetycko próbował o tym pisać Robert Graves w "Białej Bogini", ale bardziej niż na kalendarzu z Coligny opierał się na własnej bardzkiej intuicji. W każdym razie, jak pewnie czytałaś w moim artykule, Alban Arthan to taki dodatkowy, trzynasty miesiąc - czasem świętowany przez 1 noc (jak chce Graves), a czasem 13 nocy jak chce tradycja saska.
Luiza napisał(a):
Ze Skandynawii wieści o tych dwunastu dniach nie znam żadnych, ale Sasi mogą być uważani za dość reprezentatywnych - w końcu to plemię pochodzenia germańskiego.

Tak, to by tłumaczyło, dlaczego to właśnie w Brytanii jest duże przywiązanie do tradycji 12 wigilii.
Luiza napisał(a):
Sporo również zmienia fakt, że najprawdopodobniej chodziło o noce.

Czyli też jak u Celtów.

Autor:  Alana [ czwartek, 2 grudnia 2010, 08:18 ]
Tytuł:  Re: 12 Days of Yule

Luiza napisał(a):
Cytuj:
3. Zaskakuje mnie opis dość dosłownie, żeby nie mówić płytko, rozumianego relatywizmu w dniu 4 świętującym prawdę. Po co świętować w grupie Prawdę, skoro ona nie istnieje? Po co w ogóle robić z niej cnotę, jeśli nikt nie może jej od Ciebie egzekwować, nawet Bogowie? Czy tylko mi się wydaje, że bardziej na miejscu byłby "perspektywizm"?

Ja nie wiem co dokładnie miał na myśli autor tego podziału. Ja rozumiem prawdę w Asatru/Hetini nie jako jakąś ideę w rodzaju "prawdy samej w sobie", ale jako cnotę mówienia prawdy. Należy ją mówić, znamionuje to godność człowieka. Kłamanie wiąże się ze strachem przed kimś albo unikaniem konfrontacji i próbą pokonania podstępem albo wstydem za siebie - tym samym nie przystoi, jest oznaką pewnego tchórzostwa i oszukiwania siebie ( w sensie jak skłamię o tym kim jestem, to nie uczyni mnie takim).


Jezeli to ma byc uwspolczesnione to chodzi przede wszystkim o pozostawanie w zgodzie z wewentrzna prawda bo niestety jak sie zacznie na prawo i lewo mowic co sie mysli to od razu zaczna zarzucac "brak manier" i "uczyc dyplomacji". Ale wewnatrz siebie... wolnosc!

Autor:  Tin [ czwartek, 2 grudnia 2010, 19:27 ]
Tytuł:  Re: 12 Days of Yule

Neri napisał(a):
Jezeli to ma byc uwspolczesnione to chodzi przede wszystkim o pozostawanie w zgodzie z wewentrzna prawda bo niestety jak sie zacznie na prawo i lewo mowic co sie mysli to od razu zaczna zarzucac "brak manier" i "uczyc dyplomacji". Ale wewnatrz siebie... wolnosc!


Nie wiem, czy dobrze Cię zrozumiałam, ale jeśli uważasz, że cnotą jest pozostawanie wolnym wewnątrz, a na zewnątrz niech się mnie gnoją jak chcą, to jest to resentyment chrześcijański, a nie etyka asatryjska.

Autor:  KozioU! [ czwartek, 2 grudnia 2010, 19:49 ]
Tytuł:  Re: 12 Days of Yule

Neri napisał(a):
niestety jak sie zacznie na prawo i lewo mowic co sie mysli to od razu zaczna zarzucac "brak manier" i "uczyc dyplomacji".


Dla mnie dużą częścią bycia w zgodzie ze sobą jest mówienie tego co się myśli. Do tego uważam, że jest to uczciwsze w stosunku do innych, jeśli mówię rzeczy przykre prosto w twarz zainteresowanego, a nie szepczę za jego/jej plecami. A że czasem trzeba potem wziąć na klatę konsekwencje? Cóż, nikt nie obiecywał, że bycie Asatru jest łatwe!

Autor:  Luiza [ czwartek, 2 grudnia 2010, 21:16 ]
Tytuł:  Re: 12 Days of Yule

Bardzo bardzo się z wami obojgiem zgadzam Koziole i Tin!
Dla mnie jedną z istotnych rzeczy w Asatru jest to, że jak się w coś wierzy to trzeba to realizować w świecie zewnętrznym, a przynajmniej otwarcie się do tego przyznawać. Jeśli wierzę, że jestem w porządku sama ze sobą i myślę prawidłowo, to dlaczego tego nie powiedzieć - moje myśli przecież będą świadczyć o mnie dobrze.

Ten "wieczór gorzkich prawd" to był trochę żart, ale nie mam innego pomysłu. W ogóle rytuał ku czci abstrakcyjnej idei do mnie nie przemawia, a sprowadzić ją na ziemię też trudno.

Autor:  Alana [ piątek, 3 grudnia 2010, 01:35 ]
Tytuł:  Re: 12 Days of Yule

Tin napisał(a):
Nie wiem, czy dobrze Cię zrozumiałam, ale jeśli uważasz, że cnotą jest pozostawanie wolnym wewnątrz, a na zewnątrz niech się mnie gnoją jak chcą, to jest to resentyment chrześcijański, a nie etyka asatryjska.


Racja, to jest kartoflisko. Najwyrazniej jeszcze jestem za slaba w stosunku do bogow, duchow i ludzi.

Autor:  Tin [ piątek, 3 grudnia 2010, 01:50 ]
Tytuł:  Re: 12 Days of Yule

Neri napisał(a):
Racja, to jest kartoflisko. Najwyrazniej jeszcze jestem za slaba w stosunku do bogow, duchow i ludzi.

Bogowie sprzyjają tym, którzy sięgają daleko ;-)

Autor:  Szerszen [ piątek, 3 grudnia 2010, 01:55 ]
Tytuł:  Re: 12 Days of Yule

A jeśli nie możesz być wilkiem... bądź lisem.

Autor:  wlasnowierca [ piątek, 17 grudnia 2010, 20:27 ]
Tytuł:  Re: 12 Days of Yule

Tin napisał(a):
Neri napisał(a):
Jezeli to ma byc uwspolczesnione to chodzi przede wszystkim o pozostawanie w zgodzie z wewentrzna prawda bo niestety jak sie zacznie na prawo i lewo mowic co sie mysli to od razu zaczna zarzucac "brak manier" i "uczyc dyplomacji". Ale wewnatrz siebie... wolnosc!


Nie wiem, czy dobrze Cię zrozumiałam, ale jeśli uważasz, że cnotą jest pozostawanie wolnym wewnątrz, a na zewnątrz niech się mnie gnoją jak chcą, to jest to resentyment chrześcijański, a nie etyka asatryjska.


To jest przede wszystkim pozostałość po poprzednim systemie, w którym nie wolno było wyrażać wielu poglądów. Z drugiej strony, ten co teraz panuje, też coraz bardziej taki się staje, co jest smutne... :( Ale mimo wszystko jest demokracja, jako taka wolność słowa i, przede wszystkim, znacznie więcej środków wyrazu. Rodzice żyjący w tym systemie wychowują w nim następne pokolenia. Zgadzam się z Tobą że bardzo ważne jest głoszenie tego, w co się wierzy. Ja osobiście uważam, że wolność "tylko wewnętrzna" też jest ważna, ale tylko wtedy, gdy naprawdę inaczej się nie da, np. w reżimie totalitarnym.

Nie popieram porywania się z motyką na Słońce, dążenia do męczeństwa na zasadzie "będę mówił co myślę nawet za cenę śmierci" - zresztą takie męczeństwo jest typowo chrześcijańskie, w myśl zasady "kto by się Mnie zaparł przed ludźmi, tego i Ja się zaprę przed Ojcem Niebieskim". Uważam, że lepiej jest stosować arabską zasadę ketman - gdy jest to niezbędne dla ratowania życia, zdrowia czy mienia, ukrywać swoje prawdziwe ja, swoje poglądy przeciwko tyranii, aby móc uderzyć z tym większą siłą i precyzją, gdy nadejdzie odpowiedni czas. W taki sposób robi się też udane powstania i rewolucje, w odróżnieniu od nieudanych, których mieliśmy w historii większość.

Pozdrawiam!!
w.

Strona 1 z 1 Wszystkie czasy w strefie UTC + 2 [czas letni (DST)]
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/