Międzynarodowa Federacja Pogańska
http://paganfederation.org/forum-pl/

Kobiety w Asatru artykuł
http://paganfederation.org/forum-pl/viewtopic.php?f=7&t=1084
Strona 3 z 4

Autor:  Hakken [ piątek, 4 września 2009, 12:37 ]
Tytuł: 

Vrede napisał(a):
Chciałabym się dowiedzieć czy ktoś z Was odbiera to w ten sposób, że bogów dzieli na tych dla kobiet i na tych dla mężczyzn?


A tak można? Po co?

Vrede napisał(a):
(zresztą zapominając o np Freyu, Njordzie, czy Aegirze)


Zapominają chyba do momentu w którym nie muszą wypłynąć na morze albo sprawdzić się w łożnicy 8)

Vrede napisał(a):
Poza tym sądzę, że mimo iż np Freya czy Frigg są w pewnym sensie symbolami kobiecości to zdecydowanie nie są zdominowane przez mężczyzn i żyją w swoim świecie tak jak im się podoba.


O ile dobrze pamiętam np. Frigg bierze połowę "daniny dusz" z wojowników padłych w pojedynkach (druga połowa nalezy się Odynowi). Zatem nie wszystkie "męskie" atrybuty dzierżą bogowie, boginie również mają wiele do powiedzenia.
Zresztą nie ma co biadolić nad tym, że atrybutami bogiń najczęściej są rodzina, płodność, miłość itp. A kto miał się tym zajmować? Bogowie? Wszak to zbyt poważne sprawy by powierzać je boskim chłopcom ;)
A na poważnie, to przecież tradycyjny podział ról społecznych tak naprawdę nie jest opresyjny a rozsądny z biologicznego punktu widzenia (pewnie zaraz mnie feministki zjedzą ;) ). Jednak myśląc logicznie to powodem dla którego mężczyźni z reguły byli wojownikami nie jest patriarchalny model rodziny a to, że sa oni zwyczajnie silniejsi, bardziej agresywni i "wymienni". Prawdę powiedziawszy rola kobieca była równie ważna o ile nie ważniejsza. Na niej to bowiem spoczywało wychowanie potomstwa oraz zadbanie o domostwo.
Nie twierdzę przy tym, że taki model się nie przewartościował, ale w tamtych czasach był najrozsądniejszy.

Vrede napisał(a):
Agni podała bardzo życiowy przykład z tą gościnnością przy garach.
(...)
Wg mnie Odyn nie zagonił by Frigg do garów ;-D


To mnie właśnie dziwi, jaki rozsądny facet goni kobietę do kuchni? Ja tam ufam zasadzie, że jeśli chcesz coś ugotować dobrze, ugotuj to sam ;) Kobiety nie znają się na gotowaniu, nie od parady wśród najlepszych kucharzy świata prawie nie ma kobiet :P ;)

A co do Odyna i Frigg, myślę, że nie musiał jej zaganiać do garów, bo sama jako patronka ogniska domowego się tym zajmowała i dyshonorem by dla niej było, gdyby jej mąż musiał jej przypominać o jej obowiązkach. Oczywiście robi to jak każda szanująca się bogini:
"hej tam skrzydlate panny, szybciej mi w tych garach mieszać, dzień nie robi się młodszy a wieczerza się sama nie zrobi" ;)
Naprawdę nie wiem dlaczego przyszło Ci do głowy, że najważniejsza spośród Asyń miała by dotykać garów. Absurd ;)

agni napisał(a):
Mam nadzieje ze nie obarzam uczuc religijnych Rodzimowiercow i ze nikt nie bedzie uwazal ze ukradlam im boginie.


Właśnie się chciałem spytać jak można komuś ukraść boginię, wszak to nie złoty zegarek i coś do powiedzenia na swój temat ma :P

Autor:  agni [ piątek, 4 września 2009, 12:48 ]
Tytuł: 

Vrede napisał(a):
Chciałabym się dowiedzieć czy ktoś z Was odbiera to w ten sposób, że bogów dzieli na tych dla kobiet i na tych dla mężczyzn?
Odyn, Tyr, Thor - mężczyźni (zresztą zapominając o np Freyu, Njordzie, czy Aegirze) a dla kobiet Freya i Sif (zapominając np o Ran).
Ja osobiście, w zależności od sytuacji, czuję związek z innymi bogami czy boginiami.


Mam swoich ulubionych bogow i boginie, tych ktorzy mi sa najblizsi ale to nie znaczy ze jak zajdzie potrzeba to nie zwroce sie do roznych innych. Nigdy nie dzielilam bogow tylko na tych dla kobiet lub tylko tych dla mezczyzn i zwracam sie do jednych i drugich choc moj stosunek do nich jest troche inny, co byc moze wynika z tego jakie mam podejscie do natury bogow. Wierze ze sa zarowno zewnetrzni jak i istnieja w nas. A przynajmniej istnieje w nas czesc ktora nalezy do nich. Oczywiscie czuje ze mam w sobie pierwiastek meski ale zdecydowanie jednak jestem kobieta i przez to Bogini jest mi troche blizsza, na zasadzie, ze czesciej i latwiej moge sie z nia utozsamic. Bog jest dla mnie niezmiernie wazny ale troche bardziej jakby zewnetrzny. Nie jestem pewna czy dobrze oddalam to co czuje ale jakos w tej chwili nie przychodza mi lepszege slowa do wyjasnienia tej kewstii.

Hakken napisał(a):
To mnie właśnie dziwi, jaki rozsądny facet goni kobietę do kuchni? Ja tam ufam zasadzie, że jeśli chcesz coś ugotować dobrze, ugotuj to sam ;) Kobiety nie znają się na gotowaniu, nie od parady wśród najlepszych kucharzy świata prawie nie ma kobiet :P ;)


Ech, Hakken, jakbym juz nie miala meza ktory umie gotowac to bym zarzucila haczyk na ciebie. Wiem - masz mnie dosyc i wcale bys mnie nie chcial. Do mojego serca droga prowadzi przez zoladek - to ta meska strona mojej osobowosci. Jakbys mi dobrze gotowal to nawet moglabym sie przestac z toba 'klocic' :D.

A tak na powaznie. Wiem ze teraz ten stereotyp sie zmienia ale ja jeszcze ciagle znam wielu mezczyzn ktorzy sobie jajka ugotowac nie potrafia.

Hakken napisał(a):
Właśnie się chciałem spytać jak można komuś ukraść boginię, wszak to nie złoty zegarek i coś do powiedzenia na swój temat ma :P


Ja nie wiem jak mozna. Ale spotkalam sie na forum z takim stwierdzeniem wiec je przytoczylam. Zreszta wyjasnilam to powyrzej w poscie do Poswista.

Autor:  Amvaradel [ sobota, 5 września 2009, 11:21 ]
Tytuł: 

Nie będę cytować poszczególnych wpowiedzi o różnych mitologiach, ale wynika z nich albo można je tak zinterpretować), że równouprawnienie w warstwie symbolicznej było dość powszechne w pogańskim świecie, czyli mniej więcej pierwiastek męski i żeński były w mitach zrównoważone.
Jednak ten symboliczny porządek nie zawsze przekładał się na porządek społeczny. Można czcić boginię (np. Matkę Boską :wink: ) a odmawiać kobietom dostępu do pewnych funkcji i władzy (jak np. polscy biskupi katoliccy odmawiają kobietom dostępu do kapłaństwa).
Pod względem realnej pozycji kobiet w społeczeństwie w społecznościach wikingów i słowian kobiety miały lepszą pozycję niż w starożytnej Grecji czy Rzymie, a współcześnie są bardziej równouprawnione niż w społecznościach np. wikingów.

Autor:  Viking [ sobota, 5 września 2009, 23:43 ]
Tytuł: 

Amvaradel napisał(a):
Nie będę cytować poszczególnych wpowiedzi o różnych mitologiach, ale wynika z nich albo można je tak zinterpretować), że równouprawnienie w warstwie symbolicznej było dość powszechne w pogańskim świecie, czyli mniej więcej pierwiastek męski i żeński były w mitach zrównoważone.
Jednak ten symboliczny porządek nie zawsze przekładał się na porządek społeczny. Można czcić boginię (np. Matkę Boską :wink: ) a odmawiać kobietom dostępu do pewnych funkcji i władzy (jak np. polscy biskupi katoliccy odmawiają kobietom dostępu do kapłaństwa).
Pod względem realnej pozycji kobiet w społeczeństwie w społecznościach wikingów i słowian kobiety miały lepszą pozycję niż w starożytnej Grecji czy Rzymie, a współcześnie są bardziej równouprawnione niż w społecznościach np. wikingów.


Kościół zawsze odsuwał kobiety w cień począwszy od Nowego Testamentu (choć nastąpiła tam poprawa w stosunku do starego) a skończywszy na wypowiedziach wielu księży po których zastanawiam się w jakim świecie żyje :wink:

Autor:  Szerszen [ wtorek, 22 grudnia 2009, 00:14 ]
Tytuł:  Re: Kobiety w Asatru artykuł

Agni... mam prośbę... przeczytaj o Asatru i pogaństwie germańskim, zanim po raz kolejny wywalisz wątek "jak asatru to wojownik":
http://runy.net.pl/?q=node/61

Hakken, tak pół żartem pół serio... to akurat Frigg dla Odyna się nie za bardzo nagotowała... bo Sæhrímnira przygotowywał Andhrímnir dla einherjów a sam Odyn to jak Noe... tylko wino dzbanem... tfuu rogiem... ;-)

Autor:  agni [ wtorek, 22 grudnia 2009, 00:28 ]
Tytuł:  Re: Kobiety w Asatru artykuł

Szerszen napisał(a):
Agni... mam prośbę... przeczytaj o Asatru i pogaństwie germańskim, zanim po raz kolejny wywalisz wątek "jak asatru to wojownik": http://runy.net.pl/?q=node/6

Alez ja wlasnie caly czas przeciwstawiam sie temu zeby widziec asatryjczykow jako wojownikow nastawionych na wojne caly czas. Dlatego tak bardzo nie odpowiada mi postawa tych asatryjczykow ktorych mielismy na forum i dlatego tak bardzo z nimi polemizowalam. Dla mnie to bardzo mala grupa wsrod asatryjczykow ktorzy nacisk klada wlasnie na to co opisane w tym artykule do ktorego link podales. I moge sie zgodzic ze wszystkim co w tym linku napisane i moi znajomi asatryjczycy w tym asatryjczycy ktorzy sa wiccanami moga sie z tym zgodzic. Wlasnie przeslalam link jednemu z nich, przeczytal i sie podpisuje pod tym wszystkimi czterema konczynami. Nie wiem dlaczego odniosles inne wrazenie ale chyba w tym punkcie sie zgadzamy.

Autor:  rawimir [ wtorek, 22 grudnia 2009, 00:43 ]
Tytuł:  Re: Kobiety w Asatru artykuł

Szerszen napisał(a):
Agni... mam prośbę... przeczytaj o Asatru i pogaństwie germańskim, zanim po raz kolejny wywalisz wątek "jak asatru to wojownik":

Szerszeniu, a skąd taki wniosek?

Autor:  Szerszen [ wtorek, 22 grudnia 2009, 01:05 ]
Tytuł:  Re: Kobiety w Asatru artykuł

A z postów Agni... głównie do Ulfa i pewnie na skutek kontekstu w jakim się ukazał... ale czytając "hurtem" to wszystko... ufff...

Autor:  agni [ wtorek, 22 grudnia 2009, 01:17 ]
Tytuł:  Re: Kobiety w Asatru artykuł

Szerszen napisał(a):
A z postów Agni... głównie do Ulfa i pewnie na skutek kontekstu w jakim się ukazał... ale czytając "hurtem" to wszystko... ufff...


Wiem ze bylo tego duzo i ciezko przez to wszytko przebrnac, sama nie chialabym tego drugi raz czytac ale wierz mi dla mnie Asatru to duzo wiecej i definitywnie nie tylko 'wojownicy' - a mowie to jako wiccanka. To ja musialam zwrocic uwage asatryjczykom ze Odyn to dla mnie przede wszystkim bog zwiazany z madroscia, magia i runami a nie wojownik.

Autor:  Szerszen [ wtorek, 22 grudnia 2009, 01:22 ]
Tytuł:  Re: Kobiety w Asatru artykuł

To też wiem i nawet nie wiesz jak ciężko mi było czytać niektóre ich posty. Czuję się jak po forsownym marszu.

Autor:  Hakken [ wtorek, 22 grudnia 2009, 14:24 ]
Tytuł:  Re: Kobiety w Asatru artykuł

Szerszen napisał(a):
Hakken, tak pół żartem pół serio... to akurat Frigg dla Odyna się nie za bardzo nagotowała... bo Sæhrímnira przygotowywał Andhrímnir dla einherjów a sam Odyn to jak Noe... tylko wino dzbanem... tfuu rogiem... ;-)


No przecież mniej więcej tak to opisałem:
Hakken napisał(a):
Oczywiście robi to jak każda szanująca się bogini:
"hej tam skrzydlate panny, szybciej mi w tych garach mieszać, dzień nie robi się młodszy a wieczerza się sama nie zrobi" ;)
Naprawdę nie wiem dlaczego przyszło Ci do głowy, że najważniejsza spośród Asyń miała by dotykać garów. Absurd ;)


Również pół żartem pół serio :)

Autor:  Szerszen [ wtorek, 22 grudnia 2009, 19:03 ]
Tytuł:  Re: Kobiety w Asatru artykuł

Tyle że one nie mieszały w garach a nalewały miód i... pełniły posługę przy stołach... (jak to Agni chyba napisała... ładnie wyglądają i przynoszą piwo) ;-)

Przepraszam włączył się mi nieco humor szowinistyczny. To powyżej to oczywiście jedynie żart.

Autor:  wlasnowierca [ środa, 23 grudnia 2009, 17:03 ]
Tytuł:  Re:

Amvaradel napisał(a):
Dodała bym do tego opis tego, co na pewno zniechęca: dość częste u polskich rodzimowierców łączenie wiary z polityką i patriarchalny model niektórych grup. Gdy na konferencji zapytałam o rolę kobiet w Zakonie Zadrugi Północny Wilk, to pierwszą odpowiedzią było... żadna. Po chwili zostało to skorygowane na coś w stylu: ładnie wyglądają i podają piwo.


Hmmm... Akurat ZZPW - z całym szacunkiem dla nich - to specyficzna, dość niszowa i elitarna organizacja, z którą w dodatku większość rodzimowierców się nie utożsamia. Nie wiem, jak naprawdę jest w ZZPW, bo ich nie znam osobiście, ale nawet jeśli tak, jak podajesz, to w innych organizacjach rodzimowierczych rola kobiet wygląda zupełnie inaczej. Np. w Rodzimym Kościele Polskim większość świąt jest prowadzona przez naszą żerczynię, Leszę. W innych grupach też jest sporo żerczyń, często kapłanek Mokoszy. W Słowiańskiej Wierze ważną rolę (kapłańską) pełni niejaka Żywia. Nie znam natomiast zupełnie RW (Rodzimej Wiary)... Wśród rodzimowierców ukraińskich i rosyjskich przeważnie też jest kapłan i kapłanka. Więc nie jest tak źle :)

Autor:  Swietoslaw [ środa, 23 grudnia 2009, 22:24 ]
Tytuł:  Re: Re:

wlasnowierca napisał(a):
Amvaradel napisał(a):
Dodała bym do tego opis tego, co na pewno zniechęca: dość częste u polskich rodzimowierców łączenie wiary z polityką i patriarchalny model niektórych grup. Gdy na konferencji zapytałam o rolę kobiet w Zakonie Zadrugi Północny Wilk, to pierwszą odpowiedzią było... żadna. Po chwili zostało to skorygowane na coś w stylu: ładnie wyglądają i podają piwo.


Hmmm... Akurat ZZPW - z całym szacunkiem dla nich - to specyficzna, dość niszowa i elitarna organizacja, z którą w dodatku większość rodzimowierców się nie utożsamia. Nie wiem, jak naprawdę jest w ZZPW, bo ich nie znam osobiście, ale nawet jeśli tak, jak podajesz, to w innych organizacjach rodzimowierczych rola kobiet wygląda zupełnie inaczej. Np. w Rodzimym Kościele Polskim większość świąt jest prowadzona przez naszą żerczynię, Leszę. W innych grupach też jest sporo żerczyń, często kapłanek Mokoszy. W Słowiańskiej Wierze ważną rolę (kapłańską) pełni niejaka Żywia. Nie znam natomiast zupełnie RW (Rodzimej Wiary)... Wśród rodzimowierców ukraińskich i rosyjskich przeważnie też jest kapłan i kapłanka. Więc nie jest tak źle :)
o Zakonie Zadrugi Północny Wilk jest artykuł autorstwa Mariusza Filipa w "Państwie i Społeczeństwie. Neopogaństwo w Polsce", a w drugiej połowie stycznia powinien ukazać się tomik z drugiej konferencji "Neopogaństwo w Polsce". Również powinien znaleźć się tam kolejny artykuł na ten temat tego samego autora.

Autor:  Pyrrus [ piątek, 5 lutego 2010, 22:30 ]
Tytuł:  Re:

Driada napisał(a):
Tak, za to facetów w wicca (jeszcze w dodatku hetero) też jak na lekarstwo. Ot stereotypy, że wicca to żeńska religia, że asatru to męska religia, robią swoje.

Driadko, jak juz minie czas pewnych spraw, ktore musza sie zakonczyc to dolacze tu czy tam, gdzie mnie zechca, i zasile grono (liczne lub nie) mezczyzn hetero w wicca.
Nie dbam o to czy w spolecznym odbiorze to meska czy kobieca religia. Meskosci mam dosc w pracy, radze sobie tez jako jej nosnik w domu. Duchowosc wykracza poza podzial meski/zenski, jest pozaziemska i pozacielesna, tak sobie przynajmniej uwazam i nie dbam o krytyke mojego pogladu :P

Autor:  Poszukiwacz [ sobota, 6 lutego 2010, 15:49 ]
Tytuł:  Re: Kobiety w Asatru artykuł

Duchowość wykracza poza to co ziemskie? Powiedz to Bogu i Bogini, możesz się zdziebko zdziwić ;)

Autor:  Pyrrus [ sobota, 6 lutego 2010, 23:58 ]
Tytuł:  Re: Kobiety w Asatru artykuł

Poszukiwacz napisał(a):
Duchowość wykracza poza to co ziemskie? Powiedz to Bogu i Bogini, możesz się zdziebko zdziwić ;)

tak, moge sie zdziebko zdziwic, ale to nieistotne

Autor:  Enenna [ poniedziałek, 8 lutego 2010, 16:05 ]
Tytuł:  Re: Re:

Driada napisał(a):
Tak, za to facetów w wicca (jeszcze w dodatku hetero) też jak na lekarstwo. Ot stereotypy, że wicca to żeńska religia, że asatru to męska religia, robią swoje.


Mam inne doświadczenie. Jestem otoczona mężczyznami hetero, wiccanami i zainteresowanymi. Czasem myślę, że mężczyźni wyczuwają to, że w moim podejściu do wicca Bóg jest wyraźnie obecny. Jest to związane z moim pochodzeniem z kowenu prowadzonego przez mężczyzn.

Autor:  Sek'ach [ poniedziałek, 8 lutego 2010, 16:42 ]
Tytuł:  Re: Re:

Enenna napisał(a):
Jestem otoczona mężczyznami hetero, wiccanami i zainteresowanymi.


Szczęściara. :mrgreen:

Autor:  Szerszen [ poniedziałek, 8 lutego 2010, 23:51 ]
Tytuł:  Re: Kobiety w Asatru artykuł

Zmień po prostu kowen... na tworzony przez mężczyzn... ;D

Autor:  Sek'ach [ wtorek, 9 lutego 2010, 00:13 ]
Tytuł:  Re: Kobiety w Asatru artykuł

Szerszen napisał(a):
Zmień po prostu kowen... na tworzony przez mężczyzn... ;D


Nigdy. :mrgreen:

Autor:  Szerszen [ wtorek, 9 lutego 2010, 09:44 ]
Tytuł:  Re: Kobiety w Asatru artykuł

To nie narzekaj... ;D Sama sobie swój los zgotowałaś. :twisted:

Autor:  agni [ wtorek, 9 lutego 2010, 13:46 ]
Tytuł:  Re: Kobiety w Asatru artykuł

Szerszen napisał(a):
To nie narzekaj... ;D Sama sobie swój los zgotowałaś. :twisted:

To nie jest tak ze Driadka tylko kobietami otoczona. Jej po prostu ciagle mezczyzn malo i obojetnie jaka liczbe by miala to i tak by narzekala. :P

Autor:  Sek'ach [ wtorek, 9 lutego 2010, 15:12 ]
Tytuł:  Re: Kobiety w Asatru artykuł

agni napisał(a):
To nie jest tak ze Driadka tylko kobietami otoczona. Jej po prostu ciagle mezczyzn malo i obojetnie jaka liczbe by miala to i tak by narzekala. :P


Oj tam, do kobiet też nic nie mam. :twisted: Ja po prostu lubię równowagę.

Autor:  agni [ wtorek, 9 lutego 2010, 15:51 ]
Tytuł:  Re: Kobiety w Asatru artykuł

Driada napisał(a):
Oj tam, do kobiet też nic nie mam. :twisted: Ja po prostu lubię równowagę.


Szczegolnie do takich kobiet :twisted:

Autor:  Tyrson [ wtorek, 13 kwietnia 2010, 10:25 ]
Tytuł:  Re: Kobiety w Asatru artykuł

Rola kobiet, tak? Będę propagował to, co mi wiadomo odnośnie wikingów. U wikingów kobieta miała prawa na równi z mężczyzną i mogła nawet wnieść o rozwód, bo ślub nie był kwestią wiary (jak w RK), tylko świadomym wyborem zakochanych. Mam tylko jedną uwagę. Kobiety zwykle zostawały w domu, na czas łupieżczych wypraw swych małżonków. No bo jak by to wyglądało? Wraca taki obładowany łupami, żona brała udział w wyprawie i oczywiście dowiodła swej wartości w boju, a chałupy nie ma, bo nie miał kto jej bronić :D

Autor:  Szerszen [ wtorek, 13 kwietnia 2010, 16:43 ]
Tytuł:  Re: Kobiety w Asatru artykuł

Pomyśl raczej jak by to wyglądało...: łupienie i gwałcenie... a tu żona wywleka jakiegoś biednego sasa z chałupy i zaczyna go ujeżdżać... a potem jeszcze robiąc słodkie oczęta, mówi... weźmy go na niewolnika...

Autor:  Tyrson [ wtorek, 13 kwietnia 2010, 23:05 ]
Tytuł:  Re: Kobiety w Asatru artykuł

Znając temperament kobiet Północy współczułbym bardziej temu sasowi :lol:

Autor:  Viking [ sobota, 3 lipca 2010, 12:21 ]
Tytuł:  Re: Kobiety w Asatru artykuł

Pamiętam że swego czasu toczyła się tu dyskusja na temat wierności kobiet i kar za niewierność w dawnych czasach, wtedy nie dysponowałem właściwym cytatem dlatego zamieszczam go teraz... oto jak do spraw wierności kobiet podchodziło jedno z nordyckich plemion, całkiem inaczej niż Germanie Tacyta :wink:

"Powiadają, że niewinność u kobiet jest wielką cnotą, ale rzadko spotykałem ją w praktyce, gdyż cudzołóstwa nie uważa się za sprawę istotną, jeśli zaś żona jakiegoś mężczyzny, niskiego czy wysokiego rodu, jest pełna wigoru skutki tego uznaje się za niegodne uwagi. Ludzie ci są bardzo swobodni w tych sprawach"

"Zapytałem Hergera, czy jest żonaty a on odpowiedział że ma żonę. Spytałem z całą dyskrecją czy jest mu wierna on zaś roześmiał mi się w twarz i rzekł:
-Żegluję po morzach i mogę nigdy nie powrócić, mogę też być nieobecny przez wiele lat. Moja żona nie jest trupem.
Zrozumiałem z tego, że żona nie była mu wierna on zaś nie troszczył się o to"

Ibn- Fadlan,

Autor:  Luiza [ poniedziałek, 5 lipca 2010, 16:41 ]
Tytuł:  Re: Kobiety w Asatru artykuł

T: Chyba zrobimy z tego artykuł do działu Teksty, bo obszerność i rzeczowość tego posta to ciekawa lektura.

Witam :)

To mój pierwszy post na tym forum, lecz wielu z was zna mnie z reala - choćby z konferencji w Grotnikach, Beltaine w Edynburgu, obrzędów Leszy w Chramie Mazowieckim i jej domu bądź odprawianych przeze mnie obrzędów ku czci Asów na Vetrablot, na wysepce w skierniewickich lasach. W przestrzeń internetową zdecydowałam się wejść mimo wielu oporów - do tej pory służyła mi do pracy bądź rozwijania umiejętności polemicznych, a nie do rozwoju duchowego czy oddawania czci Bogom.
Jeśli chodzi o pozycję kobiet w Asatru, ogólniej - religiach rekonstrukcjonistycznych i grupach odtwórczych, to warto odróżnić warstwę skojarzeń narzuconych przez naszą kulturę od informacji na temat rzeczywistych społecznych relacji panujących we wczesnym średniowieczu.

Rekonstrukcją, zarówno życia we wczesnym średniowieczu jak i obrzędowości zajmuję się czynnie od około 6 lat, natomiast oddaję cześć Asom i Vanom oraz uznaję ich istnienie od czasu sporo dłuższego. Przez ten czas zebrałam wiele informacji, które rzeczoną pozycję kobiety we wczesnym średniowieczu i pozycję Bogiń w panteonie w pewnym stopniu wyjaśniają. Przedstawię tu tę część tych informacji jaka nie została podana we wcześniejszej dyskusji, a może nieco wnieść.

W przekazach z sag, mówiących o pozycji ludzkich kobiet w społecznościach skandynawskich rzuca się w oczy wyraźna różnorodność i barwność postaci, inna od zachodnich legend, w których kobiety to dobre księżniczki bądź złe czarownice. Cechami wartościowanymi pozytywnie u kobiet są np. inteligencja, zdolność prowadzenia konwersacji, siła psychiczna, uroda aż do późnych lat (jej miarą było np. zachowanie pewnego chodu i postawy), rozsądek, umiejętność powstrzymywania emocji, zręczność i spryt "polityczny", biegłość w robótkach ręcznych (wymagane od najlepszych kandydatek na żony), zielarstwie i magii, dbałość o wysoką pozycję rodu, płodność (czasem żona, która miała już dzieci była wysoko ceniona jako ta, która już udowodniła swoją zdolność do rodzenia) i skłonność do obrony jego członków, dobre zarządzanie dworem, niewolnikami, majątkiem i zbiorami, godność osobista aż do samej śmierci, oczywiście także bogactwo i odpowiednie pochodzenie. Ponadto dla kobiet, które nie miały wieść życia rodzinnego istotne były mądrość i wiedza na temat rzeczy transcendentalnych, charyzma, umiejętność dywinacji. Z cech, które nader często występują, lecz nie są raczej silnie potępiane: zazdrość o mężczyzn, ozdoby i bogactwo, porywczość, przeciwstawianie się mężczyznom jeśli chodzi o decydowanie o ich życiu osobistym, skłonność do ratowania członków swego rodu nawet kosztem złości męża, wykorzystywanie synów jako realizatorów ich własnych celów, skłonność do przyozdabiania się i demonstrowania bogactwa domu.

Kobiety miały dużą wolność w kwestii wyboru partnera, lecz jeśli ich argumenty były uznane za niewystarczające potrafiono je skłonić do małżeństwa (przykład Gudrun z Sagi rodu z Laxdoelu, której nie pozwolono czekać na ukochanego, sądząc, że ten już o niej zapomniał, a zgłaszał się po jej rękę młody zdrowy człowiek, który wsławił się i którego ród jest na tyle potężny, że koligacja byłaby pożądana). Uderzenie żony było powodem, dla którego można było wziąć rozwód - nawet jeśli było sprowokowane. Upodobnianie się jednak do mężczyzn było raczej piętnowane społecznie - noszenie spodni, choć spotykane u kobiet, było dla mężczyzn powodem do rozwodu, raczej niekwestionowanym. Przynosiło jednak ujmę na honorze właśnie mężowi takiej niewiasty, kobiecie już nic nie szkodziło poza obniżeniem wartości na rynku małżeńskim.

Da się również znaleźć kobiety. które nie dość, że przewodziły dużym grupom krewnych i przyjaciół to potrafiły dowodzić wyprawami okrętów (Aud ze wspomnianej już Sagi, założycielka i przywódczyni osadników islandzkich). Gudrun z Pierścienia Nibelungów walczyła mieczem w obronie swych braci. To w grobach kobiecych znajdowano młot Thora - nie znaleziono go w ani jednym męskim!

Jeśli chodzi o rolę kapłańską to zachodzi tu zasadniczy problem - nie było u Wikingów kasty kapłanów. Obrzędy odprawiały najgodniejsze w danej społeczności osoby, dysponujące władzą. Kasta godich miała znaczenie społeczne, a nie religijne - ich zadaniem było znać prawa i rozstrzygać spory. Niemniej jednak nie spotkałam się z żadnym przykładem Godini - nie wykluczam, że taki mógł istnieć.

Ogólne moje wrażenie jest takie, że pozycja kobiety w społecznościach skandynawskich była najwyższa spośród ówczesnych ludów ale nie równa mężczyznom. Głupi mężczyzna mógł posiadać władzę, głupia kobieta w żadnym wypadku.

Trochę nie podoba mi się pogarda dla zajęć domowych jaką tu wyczuwam. Dla nas te zajęcia są proste - mamy kuchenki, pralki, kupujemy gotowe ubrania etc, i rzeczywiście trudno znaleźć coś nobilitującego w praniu gotowaniu i prasowaniu. W tamtych czasach było jednak inaczej - zdarzyło mi się prać w rzece. tkać, oprawiać wiele kilogramów ryb, robić chleb w mało oświetlonym pomieszczeniu, szyć czy myć naczynia z drewna w lodowatej wodzie samym popiołem. Te doświadczenia nauczyły mnie, że trzeba silnego charakteru by wykonywać je dobrze i skutecznie. Nawet gotowanie w jednym garnku z dymem wwiewanym do oczu to duże wyzwanie.
Walka, której też próbowałam jest zwyczajnie łatwiejsza. Warto tu też nadmienić, że kobiety wysoko postawione raczej nie wykonywały zajęć domowych, tak jak ich mężowie raczej nie budowali łodzi bezpośrednio - ich zadaniem było dobrze znać domowników i potrafić nimi zarządzać dla wspólnych korzyści, uniknięcia oszustw, gnuśności i niesubordynacji.

Kobiet nie wpuszczano na łodzie - na początku mnie to nieco oburzyło. Były jednak wyjątki, gdy grupa zmieniała miejsce zamieszkania. Poza tym jeden z pochówków łodziowych jest pochówkiem kobiecym. Co do nie brania ich na wyprawy powody mogły być całkiem pragmatyczne - małe ilości jedzenia na łodzi były potrzebne wojownikom, a spano w śpiworach ze skóry foki bez wybranego ze środka tłuszczu - zapach w nich musiał być zabójczy.

Ciekawym przykładem kobiety skandynawskiej jest Gudrun z Sagi Rodu z Laxdoelu. Obdarzona urodą i inteligencją. pochodzącą z doskonałego rodu kobieta była jednak nieszczęśliwie zakochana. Pomimo chłodnych uczuć jakimi darzyła mężów była wobec nich lojalna. Jedno z jej zachowań o którym kronikarz wyraża się z uznaniem to spokój z jakim przyjęła wiadomość o śmierci męża - ze spokojem napoiła zabójców, wypytała ich o dokładne okoliczności walki i przystąpiła do swego obowiązku - zemsty.

Przechodząc do świata Bogów, wydaje mi się, że został pominięty aspekt wojowniczy Freyi. Wszak była bardziej powiązana z bitwą niż jej, niewątpliwie męski brat Frey. Dla mnie osobiście jest to najbardziej kobieca z Bogiń - i jej cechy takie jak pragnienie pięknych naszyjników, pragnienie zabierania poległych wojów do siebie, niechęć do wychodzenia za mąż wbrew woli, według mnie są bardzo kobiece. Także przeprosiny męża za zdradę wydają mi się bardzo kobiece - uleganie temperamentowi, ale też umiejętność dostrzeżenia i docenienia prawdziwych i szczerych uczuć skierowanych ku niej.

Kobiety w panteonie skandynawskim dzierżą największą odpowiedzialność, a moim zdaniem to odzwierciedla prawdziwe stosunki społeczne. Mężczyzna w bitwie wyjazdowej odpowiada głównie za swe życie i utrzymanie łupów aż do spotkania z żoną (oraz w sensie bardziej intelektualnym za funkcjonalność łodzi). Żona odpowiada za życie i odpowiednie wychowanie ich dzieci, bezpieczeństwo domu, odzież, strawę i prawidłowe zachowanie niewolników i dystrybucję plonów. Tak i u Bogów - za strawę i nieśmiertelność odpowiadała świeża, śliczna Idunn z koszem jabłek, za doprowadzenie odpowiednich wojowników do pałacu Odyna Walkirie(w ten sposób kontrolują też przebieg bitwy), za przeszłość. teraźniejszość, przyszłość i wiedzę o rzeczach ukrytych Frigg i 3 siostry Wyrd, słońce było kobietą, lśniącą Sol, plony, to złote włosy Sif, płodność to domena Freyi i Freyra (tutaj nie da się zanegować roli pierwiastka męskiego), Hel utrzymuje porządek w świecie umarłych, Ran wciąga w wiry kontrolując śmierć na morzu. Złoto jest symbolizowane przez kobietę, Gullweig, olbrzymka Skadi przeraziła Asów, a potem spokojnie zażądała główszczyzny w postaci boskiego małżonka (swoją a drogą ona i Njord to doskonały wzorzec współczesnej pary, bezdzietnej, żyjącej oddzielnie i niezależnie, ale obdarzającej się wzajemną miłością, a na dodatek z dominującą żeńską stroną związku). Odyn w swych poszukiwaniach wiedzy był zmuszony prosić o wskazówki kobiety, bez zgody i miłości ludzkiej księżniczki nie mógłby przecież spłodzić syna, który przetrwa Ragnarok.
Wiem, że nieco upraszczam, chcę podkreślić pewne sprawy, bo dotychczas zaprezentowany zbiór kompetencji Bogiń jest ograniczony moim zdaniem. Nie uważam by skandynawskie Boginie były nośnikami cech męskich - one po prostu reprezentują mnogość aspektów kobiecości, od czułości i łagodności, do gniewu i furii, od narodzin do śmierci, pragnienie bogactwa, pragnienie seksu, pragnienie harmonii i dobrego losu dla dzieci. Ich związek z wiedzą jest też pochodną faktu, że kobiety żyły dłużej, nie ginęły raczej w bitwach więc to one przekazywały wiedzę następnym pokoleniom.

Przechodząc do stosunków we współczesnych grupach rekonstrukcyjnych - nikt nigdy nie zabraniał mi walczyć wśród Wikingów, jednak sama zrezygnowałam. Stało się to gdy walcząc z pewnym panem 3 razy z rzędu dostałam w tę samą dłoń, podczas gdy sama sięgałam tułowia bądź głowy. Opuchnięta ręka nie zrobiła na nikim wrażenia więc dopiero półtorej doby później poszłam do szpital i okazało się, że mam rozwalony staw i złamane dwie kości. Wniosek był prosty - nie chcę cierpieć przez czyjąś niefrasobliwość nie mającą nic wspólnego z umiejętnościami wojownika. Od tej pory przyuczyłam się do łuku co daje niesamowitą satysfakcję - mój rekord to 7 trafionych w jednej bitwie - znacznie więcej niż najlepsi z wojowników dali radę ubić. A dreszczyk emocji też jest - przy oblężeniach łucznicy stoją na podestach z których łatwo spaść po trafieniu. Znam jednak kilka kobiet, które radzą sobie nieźle z mieczem, nie tylko Polek - nie pamiętam jednak wygranego przez żadną turnieju, choć to raczej wynika z małej ich ilości i mniejszej presji. Znam też kobiety, które nieźle radzę sobie na łodzi w flocie Jarmeryka, jednak wielu zarzuca się raczej skłonność do plotkowania niż przykładania się do wioseł.

Myślę, że trochę udało mi się rozjaśnić. Pewnie jeszcze uzupełnię jeśli będą pytania bądź polemika.

Pozdrawiam serdecznie

Luiza / Gudrun Thrud

Strona 3 z 4 Wszystkie czasy w strefie UTC + 2 [czas letni (DST)]
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/