Nie raz też źródłem trwania narodu zniewolonego była właśnie jego kultura - nauka, sztuka, literatura... Dzięki niej pamięć nie została zatarta mimo zawirowań losu i historii. Wielu artystów i pisarzy walczyło o tożsamość narodu tworząc i utrwalając jego ojczyznę duchową.
Karol Libelt napisał kiedyś w jednym ze swoich dzieł: "Narodowość jest sercem, język jest krwią, ojczyste ciało narodu opływającą. Wytocz z człowieka krew, a ubiegnie z nią i życie jego - wytocz z narodu język, a ubiegnie z nim żywot jego. Naród żyje, dopóki język jego żyje, bez języka narodowego nie ma narodu. Język jest obrazem myśli i uczuć narodu. Jest to głos ojczyzny z jej serca i ducha wydobyty".
Dlatego zapraszam do pisania (może połączenia sił we wspólnie planowanym dziele "Opowieści mojej ziemi") szczególnie te osoby, których sercom bliska jest ziemia Ojców. Zapraszam do współpracy. Szczegóły kopiuję tutaj:
Do pomysłu stworzenia zbioru opowieści przyczynił się jeden z moich rozmówców, który pewnego dnia stwierdził, iż ludzi czujących jak my „jest znacznie więcej niż można by przypuszczać i potrzeba nam łączącego nas języka. Literatury pięknej wzbogacającej nasze serca i dusze”. Dodał jeszcze, że obowiązkiem kogoś, kogo Rodzanice obdarzyły talentem (tu pisarskim) „jest zapełnianie luk w wiedzy o jednej z najpiękniejszych i najbardziej ludzkich religii świata. Naszej religii. A jednocześnie mądrości i pięknie tkwiącym tu i teraz, wszędzie wokół nas”. Jeszcze jednym bodźcem, który sprawił, że pomyślałam już konkretnie o opowieściach pisanych przez dzisiaj żyjących rodzimowierców, które znalazłyby się w jednej księdze, była moja fascynacja fotografiami a tym samym miejscami fotografowanymi przez użytkowników forum rodzimowierczego RBI. Pomyślałam, że może ludzie, którzy żyją w takich miejscach i darzą je uczuciem, chcieliby uwiecznić je nie tylko w obrazie ale i słowie pisanym.
A dlaczego mielibyśmy pisać razem? Przecież równie dobrze można tworzyć w pojedynkę. To prawda, jednak w pewnych sprawach warto mówić jednym głosem, bo wówczas brzmi on donośniej i lepiej go słychać niż gdyby każdy mówić miał z osobna. Może trochę rewolucyjnie się kojarzyć, to co napisałam, lecz czyż piórem można dokonać rewolucji? I czyż pióro może się równać z orężem wojownika?...Pozdrawiam