Morgana deZ napisał(a):
No a czy jakikolwiek rytuał czy grupowy czy samotnie odprawiany nie jest formą teatru? A przedstawienie formą rytuału?
Energie kumulujące się podczas występu ( choć bije sie w pierś cześciej mam do czynienia z koncertem rockowym)też potrafie sobie w części przyswoić nie powim fajna technika...dobra pisze banalności zapewne dla ciebie ale wiesz ja to wiedźma prosta jestem i do tego z przychówkiem
ale generalnie ciekawewizje snujesz, śmiałe , może zbyt śmiałe ale ciekawe...
To nie jest banalne. O to mi chodziło
Hakken napisał(a):
Jak rozumiem przemyślenia dotyczące rytuału i jego teatralizacji to Twoje nowe przemyślenia, którymi poczułaś potrzebę się podzielić?
No to dorzucę Ci jeszcze dwie kwestie: Co było pierwsze rytuał sakralny lub magiczny czy teatr? Najprawdziwszą magią i sposobem zaklinania rzeczywistości jest pismo.
Miłej rozkminki
To nie są nowe przemyślenia. Tlą się one we mnie od kilku lat. Dopiero teraz jednak zebrałam się na odwagę, aby wyjść z tym do świata. Do tej pory o moich wizjach wiedzieli wyłącznie przyjaciele. Wiem, że to co planuję wydaje się teraz nierealne, może nawet śmieszne, zbyt idealistyczne. W tym tkwi problem. To dla mnie sprawa bardzo poważna, a w odbiorze ludzie najczęściej negują taką postawę. I trochę w tym racji mają. Nie można dłużej mówić, opisywać wizji, trzeba działać. Aby założyć teatr, o którym pisałam potrzebnych jest wiele, wiele czynników niekoniecznie łatwych do zdobycia. Najważniejszy człon stanowią ludzie. Jeżeli znajdą się tacy, którzy również będą w stanie poświęcić siebie i odnajdywać szczęście w teatralnym świecie to wiem, że wspólnymi siłami będziemy w stanie stworzyć wszystko. Od ludzi należy zacząć.
Jeżeli chodzi o samego Grotowskiego. Jego metody pracy nad aktorem są tymi metodami, które ja chcę stosować. To jednak będzie stanowiło pewien proces, na którym chcę się oprzeć. Cała reszta tkwić będzie zarówno w mojej jak i członków teatru psychice, aktywności. Nie można bazować wyłącznie na tym co już zostało odkryte, powielać schematów. W naszej kwestii jest dochodzić do czegoś jeszcze głębszego, odkrywać, odkrywać.
Nie jestem fanatyczką Grotowskiego.
Pierwszy był oczywiście rytuał.
Zgadzam się w 100% z magią pisma.
Lucky napisał(a):
Osobiście bardziej niż teatr przemawia do mnie Opera, Operetka i filharmonia. Taka forma przekazu znacznie skuteczniej... "gwałci mój mózg". Moim zdaniem opera jest lepszym narzędziem do uzyskiwania w widzach czegoś, co nazwał bym "stanem misterium" - przez co rozumiem stan szczególnego uniesienia emocjonalnego, choć taka forma nieco utrudnia przekazanie przesłania, jeśli taka ma być rola widowiska. Synergia wspaniałej muzyki i widowiska działa na mnie ze zdwojoną siłą.
Próbka:
http://www.youtube.com/watch?v=K2Nd8Aq08j0Dokładnie...
nocny napisał(a):
w Poznaniu jestem sprawcą urojonej ciąży dość pojechanego projektu, który wciąga mocno pokręconych ludzi w wir działania na rozmaitych polach tfurczości. Jednym z nich będzie performance oparty o teatr. Nie lecimy tak wysoko jak Grotowski, ponieważ brakuje "kadry", ale przecież nie o to chodzi. Będzie to coś w rodzaju ezosceny. Także widzisz Lacrimosa, jeśli masz energie by działać rób to, a jeżeli chcesz by było to zrobione dobrze, rób to sama. Na pewno znajdą się ludzie, którzy Ci pomogą i wtedy już nie będziesz mogła obejść się bez ich wsparcia, ale pierwszy krok musisz wykonać własnonożnie i wycisnąć potencjał z siebie zanim wyparuje w słowach nieświętej trójcy umysłowej impotencji: chyba, może i kiedyś.
Ogólnie masz zajebisty pomysł, rób go.
Cieszę się, że jesteś inicjatorem takiego projektu.
Masz rację. Dziękuję Wam wszystkim za opinie. Każda z nich coś do mnie wniosła.