Rząd, nawet najlepszy, nie zna się na wszystkim. Zasięganie porad ekspertów w różnych dziedzinach jest normą. Rada bioetyki, czy byłoby to ciało stałe czy zbierające się okresowo, nie mogłaby podejmować decyzji, bo od tego jest rząd i parlament, ale mogłaby opiniować, wnioskować czy wreszcie w sposób jasny wyartykułować te założenia, które politycy przyjmują nieświadomie lub w sposób ukryty.
Cytuj:
Co to jest ów podręcznik bioetyki?
Prawdopodobnie chodzi o jakikolwiek podręcznik wprowadzający w zagadnienia bioetyczne.
Cytuj:
Czyli minister powołuje radę, której płaci, bo tak to działa, i ta rada ma decydować bez żadnego mandatu i odpowiedzialności w sprawach istotnych dla całego społeczeństwa.
Nigdzie nie widzę sugestii, by rada miała podejmować decyzje za rząd. Osobiście uważam, że taka rada nie jest potrzebna na stałe, ale gdy reformuje się (kulawo) służbę zdrowia, bardzo by się przydała.
Cytuj:
Poza tym, sam pomysł jest niekonstytucyjny, bo żaden minister, ani nawet rząd nie ma kompetencji do tworzenia takich "narodowych" ciał.
Przy rządzie działają zespoły doradców z różnych dziedzin.
Cytuj:
Tak, dlatego tym bardziej potrzebna jest dyskusja. Co taka rada może powiedzieć. Przecież problem nie polega na tym, co sądzi ten, czy ów etyk, ale na źródłach, których etycy wywodzą normy moralne. Te niestety związane są na przykład z przekonaniami religijnymi, czy szerzej światopoglądowymi. Jak dla mnie, podlinkowany artykuł zawiera tak wiele nie wyartykułowanych założeń, że z obiektywizmem nawet się nie mijał. Kim są bioetycy? W oparciu o jakie przesłanki światopoglądowe prowadzą swoje rozważania na tematy etyczne (bioetyczne w tym wypadku).
Bioetycy mają różne poglądy, są wśród nich chrześcijanie, są ateiści etc. Za to właśnie są dużo bardziej świadomi istnienia konfliktów wartości niż przeciętny obywatel czy polityk oraz potrafią jasno wyartykułować założenia i wartości leżące u podstaw jednego czy drugiego rozwiązania, postawić pytania.
Cytuj:
Jest jedynie taka konstrukcja artykułu, która ma sprawiać wrażenie, że istnieje jakaś jedna, obiektywna bioetyka, i są jacyś mityczni specjaliści od tych zagadnień, którzy w niezależny, obiektywny sposób, powiedzą nam, co słuszne a co nie.
Nie istnieje jedno takie stanowisko i w artykule nie widzę, by autor to sugerował.