To tak nawiązując i do apostazji i do tematu tego wątku
:
gdyby im to było rybka, to ten w białej kiecce by tak głupio nie gardłował ;P
Bo jednak ich zachowanie wyraźnie pokazuje, że jednak nie jest im to obojętne. Gdyby tak było, to nie utrudnialiby, a jak wiem z opisów apostatów (forum apostazja.pl i rozmowy na żywo) niektórzy czarni wkładają w to sporo inwencji, energii, czasu..
. A i po takim spokojniejszym, co formalnych problemów nie robi - też widać, że fajne to dla niego nie jest. Zawsze: Mina czarnego? - bezcenna
Natomiast zawsze można wybrać jeszcze tę drugą metodę - nie chcesz się wypisywać "za porozumieniem stron"
- możesz zrobić coś takiego, żeby sami Cię wyrzucili
(oni dobrze o tym wiedzą - jak się stawia i próbuje utrudniać to mu sie przypomina, że mogę inaczej..., a wtedy ewentualne "zbezczeszczenie" hostii, czy inne takie są po części z jego winy
, bo oni mają coś takiego jak "mieć grzech cudzy na sumieniu" - gdy ktoś się przyczynił, sprowokował lub skusił do grzechu inną osobę)
Ale takie załatwianie apostazji, jeśli ma się nerwy na wodzy (to czarnego wkurzało najbardziej) może być też wielce zabawne. Ten, co tak strasznie sie pienił (par. we Włochach w W-wie): gdy on na nas krzyczał, to mówił, że on nie krzyczy tylko "ma taki dobitny głos", a jak dziewczynie, która składała tam apostazje puszczały nerwy to "prosze na mnie nie krzyczeć!!!", w pewnym momencie rzucił, że mamy nie krzyczeć, bo krucyfiks wisi
Ja dostałam śmiechawki, mąż Kasi sprytnie a baardzo spokojnym tonem, zauważył, że to jego-kiecoka właśnie zobowiązuje, nie nas, bo dla nas to ozdóbka na ścianie ;p, a Kaśka zaczęła mu (czarnemu) tłumaczyć (cały czas w uniesieniu), że to dla niej żaden Bóg. Na co on, że "Bóg jest jeden!", a że to było jeszcze na tym etapie, gdy starał się nie podpisać to na takie "dictum" zareagowałam": o, o, o - my właśnie w tej sprawie...
Jeśli uwielbiasz wytykać im głupotę i nielogiczności to to jest rewelacyjna po temu okazja