Międzynarodowa Federacja Pogańska

Po raz kolejny zawitało do Polski najbardziej znane show tańca celtycko-irlandzkiego Lord of the Dance. Wczoraj (17.03) w ramach Patryków występowali na Torwarze z dwusetowym programem i polskim tancerzem solistą w składzie.

Jak na szum medialny, który wokół LotD się roztacza, impreza okazała się mocno przereklamowana. Playback, diskobłysko ze stroboskopami, banalna fabuła o elfiku (któremu złe typki połamały flecik a dobry typek ratuje flecik dostając po gębie od złych typków) , przeraźliwie wyjąca solistka (Tarją Turunen nie była a tym bardziej Enyą) i niepiękne tancerki (mimo wręcz rewiowego negliżu, jedna tylko miała fajną, białą kieckę) - dwie godzinki występu, może 10 minut z tego jako tako ciekawe.

Nie wiem, czy LotD mieli gorszy dzień, czy po prostu mają dobrego speca od reklamy, ale ni to balet, ni to discoshow, folku w tym tyle co kot napłakał a dwa wejścia pseudodruidów z pochodniami i 3 minuty męskiego tańca a la trailer do Iron Sky to trochę mało żeby ulegać zachwytom. Wygląda mi na to, że "najbardziej znane" a "najlepsze" to nie jest to samo.

Nasza rodzima Reelandia czy Setanta ma w sobie naprawdę więcej ognia i więcej wdzięku tancerek niż napompowane do granic absurdu LotD.

Bilety od 100zł do 250zł. No luuuuuudzie, za co ?????????????????????

Myślę, że LotD ma target, do którego Ty się, Wilczynie, nie wliczasz. Bardzo możliwe też, że po tylu latach występowania po prostu jakość występu też się obniżyła. Ale nic z tych rzeczy, o których tu pisałeś, nie było dla mnie zaskoczeniem. Może trzeba było się zorientować przed kupnem biletu czym jest występ LotD?

Ja, chociaż muzykę irlandzką lubię, nigdy się na ich występ nie wybrałam, bo po prostu taka forma i ten klimat mi nie pasują.

Ja nie kupowałem biletu, miałem służbową wejściówkę, inaczej bym pewnie był teraz na 48 godzinach za zakłócanie spokoju

Rozmawiałem z innymi, którzy byli w poprzednich latach na LotD gdy grali w Warszawie i więksi ode mnie spece w muzyce irlandzkiej/celtyckiej mówią to samo - że LoTD do Polski wysyłają skład co najmniej rezerwowy. Nie ważne czy to jest irlandzkie discopolo czy nie - moim zdaniem jest to zwykłe olewanie przez LotD polskiej publiczności i to w dzień św. Patryka (a fani takiego disco-celto istnieją i mają pełne prawo za swoją kasę dostać pełnowartościowy produkt a nie surogat) co przy "zachodnich" cenach biletów na ich występy jest, moim zdaniem grubo nie w porządku. Zwłaszcza że niektórzy widzieli LotD w Londynie i sobie chwalili. Dlatego też zamierzam napiętnować to poprzez artykuły prasowe i zachęcam do bojkotowania najbliższej trasy LotD w Polsce.