Mam nadzieję "lekkiej śmierci". I tego, że 'dalej' zdarzy się jak w moich wierzeniach. Co do tego drugiego to zdaje mi się, że tak właśnie będzie bo mam nie swoje wspomnienia.
Viking napisał(a):
Dla mnie wszystko zalerzy od tego jaka śmierć, za co itd oraz co się przez nią i przed nią osiagnie. Chce żyć jak najdłużej ale gdyby postawiono mi wybór między życiem krótkim i pełnym chwały a długim i nudnym to wybrałbym to pierwsze. Życie może być długie a mimo to bez wartości i odwrotnie - przecież gdy umieramy to czy przeżyliśmy lat 20 czy 100 i tak wtedy wydaje nam się to jednym dniem
Tu się nie zgodzę. I to w oparciu o własne doświadczenie. Prowadziłem niebywale bogate, zróżnicowane życie. Robiłem rzeczy ciekawe, nudne i wręcz niebezpieczne. To bogactwo i gwałtowność życia nie pozostają bez echa. Nie jest tak fajnie jakby się zdawało. Pozostają koszmary, trudne do opanowanie emocjonalne rozchwianie (łaknienie adrenaliny na przemian z poczuciem bezsensu tych emocjonujących działań). Dzień dzisiejszy raz się wydaje satysfakcjonujący, innym razem jałowy. Chińskie przekleństwo "obyś żył w ciekawych czasach" niesie prawdę. Jeśli 'załatwisz sobie te ciekawe czasy" możesz się wypalić. Wtedy nie masz powodu by żyć, również nie masz bezpośredniego powodu by życie zakończyć (pośredni jest, nawroty poczucia jałowości).
Kotarbiński twierdził, że najważniejsza jest spolegliwość - to czy ludziom z nami dobrze, i własne o tym przekonanie (docenienie tego). To był mądry facet.
Nie tęsknij do wielkich czynów. Nie wiadomo czy ktoś je wyśpiewa, nie wiadomo czy coś znaczyły, wiadomo, że pozostawią ślad - jakby ktoś ci przeorał psychikę. Może zasypiesz bruzdę ale ona, zasypana, nadal tam jest.
Inne chińskie przysłowie niesie pochwałę pokoju: "chcesz poprawić humor - wstaw do wazonu kwiat, chcesz rozpromienić dzień - posadź kwiaty przed domem, chcesz być szczęśliwy przez całe życie - zostań ogrodnikiem".