Amvaradel napisał(a):
Nie widzę nic wstydliwego w lubieniu drzew.
Kilkakrotnie pada w toku tej dyskusji jakaś wersja stwierdzenia: gatunek gatunkowi równy.
Mam wrażenie, że najczęściej takie stwierdzenie oznacza w praktyce: gatunek ludzki jest wyjątkowy i zasługuje na specjalne traktowanie, natomiast wszystkie inne gatunki to niezróżnicowana masa. Tymczasem, jeśli z jakichś powodów wyróżniamy gatunek ludzki, konsekwentnie z podobnych powodów możemy różnicować inne gatunki. I wtedy widać, że duch duchowi nie równy. Duch dżdżownicy nie jest taki jak duch psa, mimo iż oba są zwierzętami, a duch kilkudziesięcioletniego drzewa to nie to samo co duch źdźbła zboża czy kapusty, których wegetacja trwa kilka miesięcy.
Z oczywistych powodów wyróżniamy gatunek ludzki. To nasz gatunek. Ale ten temat już przerabialiśmy w wielu miejscach i znamy na wzajem swoje stanowiska, wiec nie ma sensu się powtarzać.
Amvaradel napisał(a):
Szymon napisał:
Cytuj:
Jednak przy robieniu tego z głową warto wyjść od poziomu zaklejenia dziury i wejść na poziom - czy muszę tak naprawdę tę dziurę robić.
To odbieram właśnie jako wyraz szacunku: zastanowienie się, czy jakieś działanie jest rzeczywiście konieczne i unikanie szkodzenia tam, gdzie można tego uniknąć. Natomiast można w tej sytuacji warto jeszcze ocenić rozmiar tej szkody i zyski i straty po wszystkich stronach.
W sytuacji pozyskiwania soku z brzozy, jeśli robi się to choćby tą metodą z nacięciem gałązki, szkoda wyrządzona drzewu jest minimalna. W zasadzie możemy uznać, że drzewo nie ponosi tu żadnej długotrwałej szkody. Po stronie korzyści są walory zdrowotne tego soku dla człowieka. Ogólny bilans wychodzi więc na plus.
Znalazłam ciekawy artykuł o pozyskiwaniu soku brzozowego
tutajPunktem wyjścia moich rozważań, był punkt dojścia twoich. Założyłem mianowicie, ze z jakiegoś istotnego powodu, sok z brzozy jest nam potrzebny. Nawiasem mówiąc, twoja konkluzja bardzo współgra z tym co powiedziałem wyżej. Tak zgadzam się, że walory zdrowotne przeważają nad szkodą wyrządzona drzewu.
No i nie mówię o ekstremach, polegających na bezmyślnym niszczeniu drzew, a zdaje się, że argumentacja osób przeciwnych pobieraniu soku z brzozy odnosi się do tych ekstremalnych sytuacji. W sumie taka dyskusja jest bez sensu, bo każdy ma co innego na myśli i projektuje swoje myśli na wypowiedzi, z którymi polemizuje.
Wiec żeby było jasne:
Bezmyślne niszczenie drzew jest złe. Tak samo jak bezmyślne niszczenie czegokolwiek, z deptaniem trawników włącznie. Natomiast wykorzystywanie zasobów przyrodniczych, samo w sobie złe nie jest. Robią to wszystkie gatunki, z człowiekiem włącznie.
Metody przemysłowe wykorzystywania środowiska są adekwatna odpowiedzią na wzrost liczebny naszej populacji. Problemem, który nieustannie powinniśmy miec na uwadze jest to, jak korzystać ze środowiska, żeby nie doprowadzić do wyczerpania zasobów odnawialnych. Jak doprowadzić do zastąpienia zasobów nieodnawialnych zasobami odnawialnymi, i jak poruszać się w świecie, żeby SOBIE nie zepsuć środowiska. Tak sobie, choć przy okazji jeszcze wielu gatunkom, które potrzebują podobnego środowiska. Są w końcu organizmy, które dobrze się czują w środowisku dla ludzi nieprzyjaznym. Choćby rośliny właśnie, z ukontentowaniem zajadające się dwutlenkiem węgla i zanieczyszczające atmosferę tlenem, tudzież rzesze bakterii beztlenowych.
A wracając do głównego wątku. Jeśli nie zlepiać otworów w brzozie ziemia, to czym? Może jakimś mazidelkiem. A może jednak ziemia ma jakieś właściwości lecznicze, i wirusy oraz bakterie w niej zawarte drzewu nie szkodzą?