Halo Amvaradel,
Amvaradel napisał(a):
Zapoznałam się z artykułem. Z jednej strony stawiasz mocną tezę, że wicca nie jest religią feministyczną
Chodzi mi raczej o to, że Wicca nie jest
ze swojej natury religią feministyczną, choć można ją na taką próbować przerobić.
Wicca miało korzenie postępowe w stosunku do ówczesnego społeczeństwa, ale nie było bardziej feministyczne niż inne ruchy okultystyczne. (W modzie było wtedy "równoważenie pierwiastków męskich i żeńskich" i dlatego w okultyzmie znalazło się wiele silnych kobiet - to było jedyne miejsce w którym mogły rozwinąć skrzydła. Mieli tam też wczesne feministki, np. bodajże Annie Besant, ta od Teozofii.)
Amvaradel napisał(a):
jednak nadal uważam, że - w porównaniu z głównymi religiami monoteistycznymi - wicca stanowi postęp.
I to też tam napisałam. Chodzi mi raczej o to, że fakt czczenia bogini lub bogiń, wymuszenia udziału obu płci a nawet przyznania funkcji mniej lub bardziej przywódczych kobietom niekoniecznie powoduje, że ludziom łatwiej będzie się wyrwać z klatki sztywno ustawionych ról płciowych.
Wręcz przeciwnie, uważam że podział na cechy męskie i żeńskie tą klatkę w naszej głowie jeszcze bardziej utrwala. Jednocześnie postulat "równoważenia cech" daje nam pozwolenie na eksperymentowanie z cechami płci przeciwnej, ale nigdy tak naprawdę nie można uznać ich za swoje, tylko zapożyczone od drugiej płci. Jak Bogini dostająca moc od Boga. (Gdyby przyznać że w kobietach i mężczyznach tkwią te same cechy, to mogłyby istnieć koweny tylko męskie i tylko żeńskie).
Amvaradel napisał(a):
Zatem jest w tym miejsce i dla feministek, i dla osób lubiących bardziej tradycyjny podział ról kobiecych i męskich.
W chrześcijaństwie też są nurty bardzo postępowe, ale nikt go nie nazywa religią feministyczną. Chrześcijaństwo ma swojego św. Pawła, a wiccanie mają "Dawne Prawa".
Ważne, żeby wiedzieć, że religia wyszła z takich a nie innych korzeni, ponieważ moim zdaniem one wciąż trwają w warstwie rytualnej i mitycznej Wicca, tylko ludzie nie zwracają na nie uwagi i nie wyciągają wniosków. No bo DLACZEGO tak naprawdę Cunningham mówił o *łaskawej* (gracious) Bogini, ale *potężnym* (mighty, bodajże) Bogu? Te przymiotniki są jakby wyciągnięte z opisów Gardnera!
Amvaradel napisał(a):
Poza tym artykuł przyjemnie się czytało, był klarownie napisany.
Dziękuję :) Trochę się martwiłam czy nie za suchy wyszedł.
pp,
_3Jane