W tym interesującym artykule Wojciech Jóźwiak stawia tezę, że obecna "moda na szamanizm" jest przejawem poszukiwania przez ludzi "mocy":
Szamanizm, oczywiście w swojej wersji i recepcji pop-zachodniej tym się różni od buddyzmu, że nie szuka wyzwolenia, ale mocy. Obiecuje nie środki na uspokojenie umysłu i duchową równowagę, jak buddyzm, ale środki na poszerzenie świadomości. Obiecuje zagospodarowanie jałowo teraz jakoby marnującej się przestrzeni wewnętrznej, sięgnięcie do jej ukrytych zasobów, wykorzystanie zalegającej tam energii. (...) szamanizm pełen jest metafor górniczo-kopalnianych: energia, sięgnięcie do głębi, zanurzenie, wydobycie, pokłady, zasoby. Po co ta moc? - Żeby wygrać, lub przynajmniej nie dać się za bardzo wyprzedzić. W tle szamańskich warsztatów jest ćwiczenie się w sprawności, jest trening niby w sporcie przed wyścigiem.
Łatwo zauważyć, że podobnie można by spojrzeć na wicca, czy też inne ścieżki wykorzystujące magię. Zatem szukamy mocy, tylko po co?
W artykule poruszony jest też od dawna roztrząsany w środowisku poblem, czy to, co robią ludzie Zachodu to autentyczny szamanizm czy też coś innego. Wniosek Jóźwiaka jest dość przewrotny: neoszamanizm postrzega on jako autentyczna, najbardziej oryginalną tradycję Białych
neo-szamanizm właściwie nie ma korzeni tubylczych, a raczej same Białe. Też godne uwagi jest, że nie zaistniał do tej pory żaden przekaz do świata Białych od szamanizmu eponimicznego, czyli tego z Syberii. Jak się dobrze i krytycznie przyjrzeć, to w całym Białym i neo szamanizmie, z szamanizmu oryginalnego pochodzi tylko nazwa. To jedno magiczne słowo: szaman.
Ale patrząc na to samo od drugiej strony, ten biały szamanizm (a innego nie znamy!) okazuje się być z tych trzech fal najbardziej ORYGINALNYM - najbardziej własnym - dziełem ludzi Zachodu.
http://www.taraka.pl/index.php?id=szaman3fala.htm