Fundamentalny wpływ używek. Wiecznie na rauszuO używkach tych znanych i mniej znanych.
Cytuj:
Badanie osadów ze ścian naczyń nie pomoże w dokładnym wyznaczeniu daty początków obecności używek w historii, a domysły na temat ich znaczenia dla rozwoju ludzkości pozostaną trudnymi do udowodnienia hipotezami. Nie będzie jednak żadnym ryzykiem założenie, że pite, żute, palone, wciągane, a nawet podawane w formie lewatywy substancje o działaniu psychoaktywnym lub pobudzającym towarzyszą nam od tysiącleci. Czy w takim razie nasi przodkowie nie borykali się z problemem uzależnień? Pewnie tak, ale w niewielkim stopniu, gdyż zdawano sobie sprawę z niebezpieczeństwa przedawkowania, używki obłożone były różnymi rodzajami tabu, a ich działanie wiązano z kontaktami z sacrum. Kofeinę, kokainę czy teinę spożywano, by dodać sobie wigoru w trakcie wyczerpujących ceremonii, środki halucynogenne przyjmowano rzadko – i robili to tylko wybrańcy (np. szamani czy kapłani). Używki stały się społecznie niebezpieczne, gdy straciły sakralno-elitarny charakter, a my zaczęliśmy wytwarzać znacznie silniejsze substancje chemiczne. Nie ma co porównywać sumeryjskiego cienkusza do wysokoprocentowych destylatów, scytyjskiej trawki do wzbogaconego haszyszu czy picia opium do wstrzykiwania heroiny. Nawet jeśli błędem jest zakładanie, że stosowanie używek wiązało się wyłącznie z rozrywką, trudno sobie wyobrazić, że nie czerpano przyjemności z palenia cygara, picia wina czy smakowania kakao, niezależnie od tego, czy zalatywało piwem, wyciskało łzy z oczu czy rozpływało się w ustach.
Akcent rodzimy
Flasza z kryzą dowodząca wytwarzania opium, znaleziona w Rybnie, w najstarszym neolitycznym grobowcu na Mazowszu.