Międzynarodowa Federacja Pogańska

Forum PFI PL
Teraz jest poniedziałek, 13 maja 2024, 08:24

Wszystkie czasy w strefie UTC + 2 [czas letni (DST)]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 18 ] 
Autor Wiadomość
 Tytuł: Szamani, grzyby
PostNapisane: czwartek, 19 lutego 2009, 19:07 
Offline
Arcyrozmowny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): czwartek, 13 marca 2008, 17:29
Posty: 1134
Lokalizacja: Z Łysych Gór
Co sądzicie o filmiku? Zwłaszcza o jego drugiej części:
http://www.youtube.com/watch?v=JDh7W4oG ... BD&index=5


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 20 lutego 2009, 13:35 
Offline
Zwykły Uoś
Avatar użytkownika

Dołączył(a): piątek, 19 września 2008, 15:01
Posty: 1691
Lokalizacja: W-wa
Jeśli chodzi o film to brakuje mi w nim podania źródeł.
Jeśli chodzi o samą postać i obyczaj to być może i ma jakies szamańskie korzenie, ale sama tradycja wywodzi się od Jule i od Odyna rozdającego prezenty, jeżdżącego na koniu Slejpirze, dla którego dzieci zostawiały sianko a dorośli dla Jednookiego zostawiali miód i mięso. Być możne to zachowanie ma swoje początki w szamanizmie bo i sam Odyn jest tak naprawdę wielkim szamanem, ale na podstawie tego jednego filmiku trudno mi to stwierdzić.
Co do kolorów to czerwień i biel są w tym wypadku nadinterpretacją i to z dwóch powodów. Po pierwsze szamani syberyjscy częściej stosują w swoich praktykach Łysiczki Lancetowate niż Muchomory Czerowne. Po drugie czeriwń i biel w odniesieniu do św Mikołaja wprowadzona została dopiero w okresie międzywojennym przez koncern Coca-cola jako część kampanii reklamowej, wcześniej Mikołaja z Mirry przedstawiano w szatach biskupich (wszak biskupem właśnie był).


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 20 lutego 2009, 14:33 
Offline
Szpieg jezuitów
Avatar użytkownika

Dołączył(a): czwartek, 6 września 2007, 15:15
Posty: 1883
Lokalizacja: Piaseczno k. Warszawy
Niech zgadne, filmik hamerykanski? Dla nich historia ma niecale 300 lat, wiec sw. Mikolaj wyglada jak wyglada a Nowy Orlean to szczyt klasycyzmu.

Nie ma to jak naciaganie faktow do swojej wizji. God save America.

W ktoryms temacie bylo "horus has risen" jako dowod na to, ze horizon ma poganskie, egipskie korzenie, bo przeciez nie od dzis wiadomo, ze Faraon nawijal jak gangsta. Horus save America.

_________________
- Wołanie kotów - odparł, jakby zdradzał jej wielką tajemnicę - to zwykle niezbyt produktywna czynność.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 20 lutego 2009, 22:05 
Offline
Stormborn
Avatar użytkownika

Dołączył(a): środa, 21 stycznia 2009, 23:39
Posty: 1844
Lokalizacja: Toronto, ON, Canada
Bardziej podoba mi się pierwsza połowa, o pozycjach konstalacji.

_________________
Wicca - Zwięźle o religii funkcjonującej pod nazwą Wicca Tradycyjne. Miniportal wprowadzający w świat magii i w pojęcia typu kowen, inicjacja, rytuał, czarostwo.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 20 lutego 2009, 22:13 
Offline
PFI
Avatar użytkownika

Dołączył(a): poniedziałek, 30 czerwca 2008, 02:07
Posty: 1825
Lokalizacja: Świnoujście
przecież to jest powtórka z Zeitgeista... nawet animacje są podobne. God save America.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: niedziela, 22 lutego 2009, 02:21 
Offline
Arcyrozmowny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): czwartek, 13 marca 2008, 17:29
Posty: 1134
Lokalizacja: Z Łysych Gór
Hakken napisał(a):
Co do kolorów to czerwień i biel są w tym wypadku nadinterpretacją i to z dwóch powodów. Po pierwsze szamani syberyjscy częściej stosują w swoich praktykach Łysiczki Lancetowate niż Muchomory Czerowne
Słyszałem o powszechnym stosowaniu muchomorów czerwonych. Obserwacje podróżników. Gdzieś mignęła mi również informacja o rosyjskich żołnierzach czerwonoarmistach w czasie II wojny światowej, którzy na Węgrzech przygotowali sobie gotowane muchomory przed atakiem. Pewnie dużo ich nie mogli zażyć z uwagi na konieczność zachowania pewnej samokontroli. Muchomor w porównaniu z łysiczką lancetowatą ma ten plus, że jest bardzo strojny, reprezentacyjny z wyglądu. Mimo, że łysicika rośnie nawet na moim trawniku, czyli popularna w regionie, do maści na latanie (czarownice) wśród innych ingrediencji używano muchomora. Łysiczki nie.
Hakken napisał(a):
Po drugie czeriwń i biel w odniesieniu do św Mikołaja wprowadzona została dopiero w okresie międzywojennym przez koncern Coca-cola jako część kampanii reklamowej, wcześniej Mikołaja z Mirry przedstawiano w szatach biskupich (wszak biskupem właśnie był).
Sam pamiętam z dzieciństwa Św. Mikołaja w czapce biskupiej i z pastorałem. W czerwonej szacie ale wyraźnie biskup. W przypadku tego filmu bardziej mnie zainteresowały krasnale. Zwłaszcza, że nawet w "Alicji w krainie czarów" jest opowieść przytaczana przez siedzącego na grzybie, który na pytanie Alicji - od czego zależy czy się pójdzie w dobrą drogę, czy w złą - odpowiada, że to zależy od tego, w którą stronę się ześliźniesz z grzyba. Co sądzisz o krasnalach?


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: poniedziałek, 23 lutego 2009, 12:34 
Offline
Zwykły Uoś
Avatar użytkownika

Dołączył(a): piątek, 19 września 2008, 15:01
Posty: 1691
Lokalizacja: W-wa
Ależ zdaję sobie sprawę z możliwych zastosowań muchomora. Napisałem jedynie, że z tego co czytałem o szamanizmie syberyjskim to kożystali oni jednak z łysiczki (łącznie z tym, że pędzili z niej bimber :shock: ). Muchomory pojawiają się częściej w nawiązaniu właśnie do czarownic oraz berserkerów. Bez wątpienia stosowano je również na wsiach, właśnie ze względu na to, że są bardziej znane i łatwiej rozpoznawalne niż Łysiczki.

Co do Alicji to tam na grzybie siedział Pan Gąsienica, który był gąsienica a nie krasnalem, choć nawiązanie do grzybów halucynogennych jest tu bardziej niż oczywiste (w ogóle mam wrażenie, że pan Dodgstone lu lubił latać wysoko ;) ).

Co do krasnali to nie wydaje mi sie, aby tradycyjnie były ubrane w czerwone szaty (choć to pewnie zależy z jakiego kraju sa to krasnale ;) )


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: poniedziałek, 23 lutego 2009, 13:41 
Kiedys czytalam ksiazke - niestety nie pamietam tytulu, ktorej autor dowodzil ze wszystki przezycia religijne i mistyczne w przeszlosci byly nastepstwem zjadania grzybkow halucynogennych, szczegolnie muchomora. Wedlug niego Jezus i apastolowie caly czas jechali na muchomorach, a on sam mial dokladnie tego samego typu przezycia jakie sa opisane w biblii. Do tego pamietam jeszcze ze wedlug niego swiety gral to byl wywiniety w gore muchomor zlocisty (czy jakis taki) a woda zebrana w jego kapeluszu jak w kielichu miala miec szczegolne wlasciwosci.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: poniedziałek, 23 lutego 2009, 14:53 
Offline
Zwykły Uoś
Avatar użytkownika

Dołączył(a): piątek, 19 września 2008, 15:01
Posty: 1691
Lokalizacja: W-wa
Myślę, że autor tej pozycji roli jaką w Europie i okolicach odegrała buławinka czerwona znana również jako sporysz a która stała się podstawą odkrycia LSD.
Jakkolwiek teoria ta jest... hmm... nazbyt śmiała to nie można jej w 100% odrzucić (a przynajmniej jej fragmentów). Ale to wcale nie dyskredytuje takich doznań jako, że tego typu specyfiki po prostu pozwalają człowiekowi zobaczyć więcej ze świata, który nas otacza.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: poniedziałek, 23 lutego 2009, 15:08 
Offline
Arcyrozmowny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): czwartek, 17 stycznia 2008, 08:42
Posty: 246
Lokalizacja: Midgard
czyli de facto uwrażliwiają pewne struktury w mózgu, które w sposób wrodzony i zależny od ekspresji pewnych genów, u jednych osób są bardziej uwrażliwione, u innych nie. Niektórym wystarczają własne neuroprzekaźniki w takiej ilości, w jakiej są w komórkach produkowane, innym potrzeba bodźca zewnętrznego, w postaci jakiejś substancji halucynogennej. Chociaż sam fakt, że mistycznych doznań poszukują, dowodzi tego, że są bardziej (prawdopodobnie znów genetycznie) wrażliwi, niż "ogół", który tego rodzaju doznania ma w nosie.

No i mogą być "drogą na skróty" - bo po co mozolnie ćwiczyć synestezję, jeśli jest jednym z częstych objawów po np. haszu :/
Dowcip polega na doprowadzeniu swojego organizmu do możliwości przeżywania doznań zbieżnych z tymi, jakie pojawiają się po halucynogenach, ale bez ich zastosowania. Tyle że jest to zazwyczaj droga dłuższa i wymagająca więcej dyscypliny.

_________________
ObrazekTrolling provided by TIS - Trolling Internet Solutions
[TM of Björn The Bohemian]


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: poniedziałek, 23 lutego 2009, 15:32 
Offline
Zwykły Uoś
Avatar użytkownika

Dołączył(a): piątek, 19 września 2008, 15:01
Posty: 1691
Lokalizacja: W-wa
Marta Małgorzata napisał(a):
Tyle że jest to zazwyczaj droga dłuższa i wymagająca więcej dyscypliny.


Prawdę powiedziawszy z tą drogą na skróty to swojego rodzaju mit. Potrzeba sporo praktyki aby to naprawdę było drogą na skróty. W innym wypadku jest to zazwyczaj jazda bez trzymanki z której nic nie wynosisz. No chyba, że akurat masz szczęście lub odpowiednie nastawienie (stąd taka ilość objawień w zakonach żeńskich).

Dlatego właśnie tego typu specyfiki były i są wykorzystywane w wielu praktykach religijno magicznych przez np szamanów i czarownice.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: poniedziałek, 23 lutego 2009, 16:24 
Offline
Arcyrozmowny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): czwartek, 17 stycznia 2008, 08:42
Posty: 246
Lokalizacja: Midgard
Oczywiście, że praktyka jest niezbędna. Przy użyciu dopalaczy również, choćby po to, żeby oszczędzić własnemu organizmowi zniszczeń powodowanych przez wybuchowe mieszanki chemiczne zawarte w surowcach halucynogennych. Potrzebna jest do interpretacji doznań - i podobnie jak w praktyce bez ich użycia - do odróżnienia tego co zewnętrzne od ewidentnych wytworów pobudzonego daną substancją umysłu.

Ale jest inna strona medalu - sam ludzki organizm wytwarza choćby endokannabinoidy i inne substancje o działaniu halucynogennym. I jest możliwe umiejętne wprowadzanie się w stan, kiedy są wytwarzane w większych ilościach. Tyle, że jest to droga wymagająca naprawdę ogromnej ilości ćwiczeń. Ale prowadzi do niezwykle cennej umiejętności - wprowadzenia się na życzenie w odpowiedni stan bez podawania do organizmu zewnętrznych, chemicznych wspomagaczy, które oprócz działania pożądanego mają zazwyczaj mnóstwo innych - i nie dotyczy to tylko przerobionego jedynie w sposób tradycyjny surowca typu peyotl czy muchomor, ale nawet laboratoryjnie wyizolowanej z niego czystej substancji - jak muskaryna z muchomora czerwonego.

Są ludzie będący w stanie ograniczać, przez odpowiednie działanie umysłu, np. wytwarzanie przez ich organizm hormonów tarczycy przy jej nadczynności (czy też pobudzić tarczycę do znacznie bardziej wytężonej pracy przy niedoczynności). To samo dotyczy neuroprzekaźników czy endokannabinoidów. Ale z tego rodzaju umiejętnościami nikt się nie rodzi. Albo inaczej - u każdego człowieka one istnieją w możności, ale bardzo wielu ćwiczeń wymaga ich opanowanie, tak by działały "na życzenie". Nie każdemu się chce przechodzić tę drogę, jesteśmy konsumpcjonistami, im mniej starań, tym naszym zdaniem lepiej, co niekoniecznie bywa podejściem właściwym.

Da się to zrobić i doprowadzenie organizmu bez wspomagaczy do działania tak jak po nich, wydaje mi się znacznie większym osiągnięciem. Oczywiście, wspomagacza należy i tak użyć na początku, żeby zarejestrować stan, w jakim organizm znajduje się po nim i wiedzieć, do czego swój umysł i ciało chce się doprowadzić.

Co do ogromnej ilości objawień w zakonach żeńskich, to już chyba przeszłość. Ja u klarysek, u których spędziłam pół roku, zarejestrowałam raczej wiele hipokryzji i rywalizowanie o względy spowiednika, który zresztą swoich względów hojnie udzielał, tudzież u niektórych "mniej zepsutych" rozwinięte lesbijstwo nazywane siostrzaną czułością :D

_________________
ObrazekTrolling provided by TIS - Trolling Internet Solutions
[TM of Björn The Bohemian]


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: poniedziałek, 23 lutego 2009, 16:45 
Offline
Zwykły Uoś
Avatar użytkownika

Dołączył(a): piątek, 19 września 2008, 15:01
Posty: 1691
Lokalizacja: W-wa
Marta Małgorzata napisał(a):
Nie każdemu się chce przechodzić tę drogę, jesteśmy konsumpcjonistami, im mniej starań, tym naszym zdaniem lepiej, co niekoniecznie bywa podejściem właściwym.


Zapewne masz trochę racji, ale przypomnę, że tą drogę na skróty stosują w dużej mierze specjaliści w dziedzinie kontaktów z zaświatami, którzy uczą się swego fachu tego często większą część swego życia, więc ciężko ich oskarżyć o konsumpcjonizm. ;)

Marta Małgorzata napisał(a):
Co do ogromnej ilości objawień w zakonach żeńskich, to już chyba przeszłość. Ja u klarysek, u których spędziłam pół roku, zarejestrowałam raczej wiele hipokryzji i rywalizowanie o względy spowiednika, który zresztą swoich względów hojnie udzielał, tudzież u niektórych "mniej zepsutych" rozwinięte lesbijstwo nazywane siostrzaną czułością :D


Kurcze fajne miejsce taki zakon, myslisz, że przyjmą mnie do Klarysek? :D

A tak na poważnie to, tak objawienia te miały miejsce głównie kiedyś. Wynikały z małej ilości snu, dużej ilości pracy, niedożywienia oraz właśnie zarażonego zboża.
Oczywiście jestem pewien, że względy spowiednika i siostrzana miłość też tam miała miejsce, choć nie sądze aby to akurat prowadziło do stanów deprywacyjnych ;)


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: poniedziałek, 23 lutego 2009, 18:08 
Offline
Arcyrozmowny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): czwartek, 17 stycznia 2008, 08:42
Posty: 246
Lokalizacja: Midgard
Oczywiście, że stosują je wytrenowani specjaliści w różnych kulturach. W tradycji przekazywanej od pokoleń. My jednak nimi nie jesteśmy. Poza tym w różnych innych kulturach, równie wyćwiczeni specjaliści osiągają te same stany poprzez ćwiczenia deprywacyjne, głodzenie się, ograniczanie snu, czy też ograniczanie dopływu wszelkich bodźców (opisane gdzieś, chyba w temacie o druidyzmie jako przykład, zanurzenie w wodzie o temperaturze ciała, w kompletnej ciemności i w miejscu możliwie wyciszonym, to przykład raczej współczesny, ćwiczenia, na które my sobie możemy pozwalać, natywnie stosowano inne).

Nie każda kultura używała dopalaczy. Nie każda z kolei stosowała silnie ascetyczne metody deprywacyjne. Jedno i drugie prowadzi do tego samego efektu w gruncie rzeczy i kwestią gustu i osobistego wyboru jest to, które z tych metod nam - dzisiejszym wydają się lepsze.

Od tych zakorzenionych w tradycji mistrzów różni nas kilka rzeczy - po pierwsze mamy dostęp do przeglądu środków stosowanych w celu wywoływania odpowiednich stanów przez praktyków w różnych tradycjach - wiemy, co zawierają stosowane przez nich surowce i w gruncie rzeczy możemy mieć dostęp do wyizolowanej z danego surowca czystej substancji wywołującej konkretne efekty. Po drugie - mamy - lub jeśli zechcemy możemy mieć dostęp do osiągnięć neurobiologii i wyników badań prowadzonych choćby właśnie nad sytuacjami, w których następuje zwiększona produkcja czy zwiększony wychwyt endokannabinoidów, endorfin itp. Nierzadko są to sytuacje, które można naśladować deprywacją i przez jej nasilenie sterować nasileniem uzyskanego efektu.

Nie oskarżam o konsumpcjonizm specjalistów, jednak ci jadący na "dopalaczach", to tylko jedna strona medalu. Druga to ci deprywujący, i to nie dlatego, że lubią się umartwiać, bo zapewne nikt tego nie lubi, ale równie pragmatycznie, jak ci, którzy w konkretnym celu stosują dopalacze. Jak się przyjrzeć róznym kulturom przez pryzmat religioznawczo-etnologiczny, ludy u których kontakt z duchami następował w wyniku deprywacji, wcale nie są mniej liczne niż te, które stosowały środki halucynogenne. Natomiast stosowanie dopalaczy jest po prostu bardziej spektakularne, bardziej działa zarówno na wyobraźnię badacza, jak i osoby czytającej jego teksty, dlatego zostało tak szeroko rozpropagowane. Deprywacja (stosowana choćby przez Eskimosów, czy niektóre plemiona Indian prerii, tudzież, jak wskazują badania bodaj Piggotta, dawnych druidów) jest po prostu dla badacza zjawiskiem mniej spektakularnym i mniej pociągającym, może również przez to, że mniej kontrowersyjnym. Podobnie jak mniej pociągające, a prowadzące do podobnego efektu są metody hiperwentylacji albo wirowania. Nawet nauka lubi zjawiska spektakularne i bada je chętniej niż te szare... ;)

Co do pójścia po linii mniejszego oporu - to stwierdzenie odnoszę do ludzi z współczesnych społeczeństw, praktykujących metody szamańskie. Każdy sam wybiera sobie ścieżkę i metody, właściwe szkolenie zarówno w tripach po halucynogenach, jak i tripach wynikających z deprywacji, wymagałoby prowadzenia za rękę przez kogoś, kto to przeszedł. Jedna i druga metoda może spowodować spustoszenie w organizmie. Ale ja wolę osiągać pewne rzeczy siłami własnego ciała, skoro ma ono konkretne możliwości - zatem kieruję się bardziej naśladowaniem nurtu deprywacyjnego. I sądzę, że owe rzeczy im dalej w praktykę, tym łatwiej mi przychodzą.

A Jezusowi do jego wizji itp. na nic nie byłyby potrzebne grzyby. Czterdziestodniowy post na pustyni, ten opisany w ewangeliach, pewnie nie jedyny (skoro na pustyni, to zapewne z ograniczonym dostępem do płynów), nawet już bez deprywacji snu może doprowadzić organizm do właściwego doznaniom mistycznym stanu, podejrzewam, że wiele osób, które stosowały czterdziestodniową (ciekawe skąd zbieżność czasu :D ) głodówkę oczyszczającą może to potwierdzić.

_________________
ObrazekTrolling provided by TIS - Trolling Internet Solutions
[TM of Björn The Bohemian]


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: poniedziałek, 23 lutego 2009, 18:21 
Offline
Zwykły Uoś
Avatar użytkownika

Dołączył(a): piątek, 19 września 2008, 15:01
Posty: 1691
Lokalizacja: W-wa
Akurat niewiele jest kultur, które nie używa żadnych dopalaczy (z tego co pamiętam z wykładów to bodajże jedna), nawet eskimosi mają swoją sfermentowaną fokę.
Oczywiście techniki deprywacyjne to druga strona medalu i wcale nie twierdzę, że mniej skuteczna (sam ich zresztą używam).

A co do możliwości pozyskiwania czystych substancji to jest ona dl nas raczej czysto teoretyczna, chyba, że ktoś jest akurat chemikiem i dysponuje laboratorium :)


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: poniedziałek, 23 lutego 2009, 18:25 
Offline
Arcyrozmowny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): czwartek, 17 stycznia 2008, 08:42
Posty: 246
Lokalizacja: Midgard
albo ma znajomych chemików, którzy mu wyjaśnią, jak czego użyć i jakie zastosować odczynniki, czasem dostępne w zwykłej spiżarce :D

_________________
ObrazekTrolling provided by TIS - Trolling Internet Solutions
[TM of Björn The Bohemian]


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: środa, 25 lutego 2009, 11:52 
Marta Małgorzata napisał(a):
Da się to zrobić i doprowadzenie organizmu bez wspomagaczy do działania tak jak po nich, wydaje mi się znacznie większym osiągnięciem.


Rodzi się we mnie przypuszczenie, że masz jakieś wiadomości na ten temat. Jest z kilku względów dla mnie bardzo interesujący. Być może to Twoje przemyślenia być może źródła. Byłbym zainteresowany jednym i drugim więc poproszę skreśl coś na ten temat tu lub na priv jeśli to zbyt kontrowersyjne.


Góra
  
 
 Tytuł:
PostNapisane: środa, 25 lutego 2009, 13:17 
Offline
Arcyrozmowny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): czwartek, 17 stycznia 2008, 08:42
Posty: 246
Lokalizacja: Midgard
Nieszczególnie kontrowersyjne. Część to praktyka, nie żadne przemyślenia, tylko działanie, a druga część to po prostu jak najbardziej naukowe, farmakologiczne opracowania, dotyczące zarówno działania poszczególnych struktur mózgu i zawartych w nich receptorów, jak i wpływu na te struktury substancji egzogennych i endogennych. Opisy działania choćby właśnie endokannabinoidów (Farmacja Polska, nr 2/2009, między innymi). Tudzież samego pobudzenia konkretnych struktur i warunków, w jakich następuje (na podstawie np. dość okrutnego badania na zwierzętach, których chemia układu nerwowego jest bardzo podobna do naszej - testu wymuszonego pływania szczurów. I innych temu podobnych, niestety tego rodzaju badań na ludziach w zasadzie się nie prowadzi, a szkoda).

Ta druga część jest dostępna w bibliotekach naukowych część na sieci też. Tyle, że żeby zrozumieć, o co w tym biega - trzeba liznąć nieco farmakologii, a w zasadzie bardziej nawet farmakodynamiki czy szerzej - biofarmacji.

Reszta, to jak najbardziej świadome kontrolowanie wydzielania części neuroprzekaźników. Opracowane (w moim wypadku) na bazie wyćwiczonej wcześniej kontroli nad hormonami tarczycy - przy stwierdzonej niedoczynności typu Hashimoto nie mam prawie żadnych objawów, mój organizm przestaje nawet ostatnio wytwarzać charakterystyczne dla tej choroby przeciwciała przeciwtarczycowe, bo wiem, gdzie uderzyć, żeby tego nie robił. Bez podawania tyroksyny i hamującej wydzielanie tych przeciwciał witaminy PP z zewnątrz.

Moim zdaniem trzeba wiedzieć, jak coś w naszym organizmie działa, krok po kroku, bardzo konkretnie, z detalami (i rozumieć zasadę tego działania) i wtedy można ścieżkę tego działania powtórzyć, odtworzyć, krok po kroku, maleńkimi kroczkami. Taka substancja jest wydzielana tu i tu? Przez pobudzenie tego i tego? No to wpłyniemy na jej wydzielanie. Działa na taki i taki receptor, który jest tu i tu - no to może postaramy się zamarkować to działanie - blokadę albo pobudzenie tego receptora. Również znając stan docelowy. U mnie to o tyle o ile działa, jestem w trakcie ćwiczeń dopiero, ale widzę już pewne efekty. Zwłaszcza te dotyczące autoimmunologicznych przeciwciał przeciwtarczycowych - to około 3 lata walki po odstawieniu leków, ale jest ich nawet mniej niż wtedy, kiedy żarłam tyroksynę jeszcze. Ale i z transem mi o wiele łatwiej dzięki stosowaniu tej metody, efekt ten sam, jaki daje hiperwentylacja np. daje się osiągnąć po skupieniu - jakimś czasie medytacji, bez uciążliwej hiperwentylacji jako takiej.

_________________
ObrazekTrolling provided by TIS - Trolling Internet Solutions
[TM of Björn The Bohemian]


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 18 ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 2 [czas letni (DST)]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zalogowanych użytkowników i 2 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL