Amvaradel napisał(a):
Paradygmat... modny termin, trochę nadużywany... nie chce mi się robić z nim tego samego, co z aksjomatem
A co właściwie zrobiłaś z "aksjomatem", bo jakoś przegapiłem efekt?
Doskonale rozumiem, że termin "paradygmat" może Cię drażnić. Samo jego istnienie wynika z założenia, że nie istnieje prawda obiektywna, której się tak domagasz. A może w ogóle relatywizm jako taki jest Ci nie w smak? Cóż... w mojej osobistej hierarchii Kuhn stoi wyżej niż Popper. Nie zamierzam się cofać o 50 lat, więc słowo "paradygmat" zobaczysz w moich postach jeszcze nie raz.
Amvaradel napisał(a):
Miałam na myśli, że istnienie bilionów organizmów na Ziemi potwierdza istnienie Słońca, bo bez Słońca ziemska biosfera nie mogłaby funkcjonować.
Podobnie, jak bez duchów. Ile jeszcze razy muszę to powtórzyć? Świat jako taki w tym samym stopniu daje świadectwo istnienia duchów co istnienia Słońca.
Amvaradel napisał(a):
Istnieją sposoby, by przekonać się czy mysz widzi duchy widziane przez szamana :) O tym niżej.
Cytuj:
Słońce zresztą to przepotężny duch. (...)Tabliczka zaś jest doskonałym przykładem takiego obiektywnego ducha, jakiego się domagasz.
Hm... mam wrażenie, że zmieniasz właśnie definicję duchów. To jak to jest: wszystko ma ducha czy wszystko jest duchem? To absolutnie zasadnicza różnica. Do tej pory miałam wrażenie, że szamaniący twierdzą, że wszystko ma ducha – ludzie, zwierzęta, rośliny, przedmioty a nawet idee jak Myszka Mickey maja swoje duchy, które są podzielne w nieskończoność (przykład z odciętym palcem), co nie przeszkadza w tym, aby z każdym z tych duszków sobie pogadać... To jak to jest: wszystko ma ducha czy wszystko jest duchem?
Analogiczne pytanie: wszystko posiada energię czy wszystko jest energią? Nie ma żadnego "czy". Wszystko jest duchem i wszystko posiada ducha. Myślałem, że przynajmniej to jest dość łatwe do zrozumienia, bo łatwo da się odnieść do tego, czym zajmują się nauki ścisłe - ;-) Ja mam natomiast pytanie do Ciebie: dlaczego Myszka Mickey? Dlaczego właśnie ta postać pojawia się tak często w podobnych dyskusjach. Za każdym niemal razem gdy ktoś próbuje podważyć koncepcję animizmu posuwając ją do granic absurdu, używa w tym celu właśnie disnejowskiej myszki. Czyżby jej duch celował właśnie w takich zabawach.
Amvaradel napisał(a):
Cytuj:
Pojawiło się wiele zestawów pojęciowych takich jak "psychologia" i "antropologia" - modeli, które starały się wyjaśnić to, co kiedyś rozumiałem doskonale bez nich. W sumie więc, są dla mnie bytami mnożonymi ponad potrzebę. Mogę je spokojnie potraktować brzytwą Ockhama ;-)
Chciałbyś, ale nie możesz :wink: Zerknij na definicję:
Bytów nie mnożyć, fikcyj nie tworzyć, tłumaczyć fakty jak najprościej. W praktyce tłumaczy się to jako: proste rozwiązanie jest najlepsze albo nie wymyślaj nowych czynników jeżeli nie istnieje taka potrzeba, a jeżeli już, to udowodnij najpierw ich istnienie.Nie zrozumiałaś mnie ani na jotę. Proste, a więc najlepsze rozwiązanie, to to, które znam od zawsze. Każde inne, obudowujące świat konstruktami myślowymi tłumaczącymi w bardziej zawiły sposób to, co już jasne - jest dla mnie zbędne. Więc - wystaw sobie - mogę, jeśli zechcę, je odrzucić. Nie są one częścią mojego paradygmatu. Nie mam jednak potrzeby udowadniać, że są błędne w swych założeniach. Wiem, że sprawdzają się w paradygmacie naukowym. Ten jednak mnie nie interesuje. Tak jak Ciebie - najwyraźniej - nie interesuje paradygmat spirytualny.
Amvaradel napisał(a):
Udowonić istnienie psychologii czy antropologii? :wink:
Po co? Ja doskonale wiem, że istnieją. To ty masz problem z przyjęciem do wiadomości istnienia tego, o czym ja mówię. Ale skoro sprawi Ci to przyjemność, proszę - udowadniaj. Ale w obszarze paradygmatu spirytualnego - tak jak Ty domagasz się ode mnie udowodnienia mojej wiedzy na obszarze paradygmatu naukowego.
Amvaradel napisał(a):
A teraz wróćmy do myszy... albo kota, będzie prościej, bo kota mam w domu. Załóżmy, że duchy są równie obiektywne jak Słońce, a zwierzęta mają naturalną zdolność widzenia duchów. Zatem mój kot powinien zareagować, gdy zobaczy np. ducha psa wywołanego przez szamana, czyż nie? A jeśli uda się to z moim kotem, to możemy sprawdzić to jeszcze na paru innych.
Inna możliwość: szaman nawiązuje kontakt z duchami ptaków i dzikie wróble czy gawrony lądują mu na ramionach. I znów – powtórzymy eksperyment w kilku miastach Polski. Potem piszę o tym naukowy artykuł, dostajemy granty i dotacje na dalsze badania, a potem, kto wie, może nawet pokojową Nagrodę Nobla za przyczynienie się do nawiązania kontaktu z innymi gatunkami. Olśniewająca perspektywa, można pomóc sobie i innym, możliwości wykorzystania takich kontaktów z duchami jest ogrom: szacowanie liczby i rozmieszczenia rzadkich gatunków (zamiast wykorzystania drogiego sprzętu i satelit, szaman nawiązuje kontakt z duchem wilków czy rysi i ustala ich lokalną populację w ciągu jednego seansu) albo przetłumaczenie tego, co mówią delfiny i inne walenie ( naukowcom strasznie wolno to idzie). To tylko niektóre możliwości.
Po co? Naprawdę - po co? Czemu miałoby to służyć? Dlaczego uważasz, że z wiedzy spoza paradygmatu naukowego należałoby się tłumaczyć w obszarze tego paradygmatu. To tak, jak używanie teorii barw do objaśnienia dynamiki płynów.
Amvaradel napisał(a):
Zapewniam, że jeśli ktoś mnie przekona, że to potrafi, albo pokaże mi kogoś, kto to potrafi, odszczekam to, co pisałam o duchach i niezwłocznie udam się do takiej osoby po naukę :)
I znów: po co? Przecież Ty wcale nie masz ochoty niczego się uczyć. Jesteś przysłowiowym pełnym naczyniem, które trudno jest napełnić. To wcale nie zarzut - to stwierdzenie faktu. Twój świat - tak jak mój - jest najwyraźniej spójny i kompletny, Ty zaś jesteś z niego - jak widzę - zadowolona. Śpij spokojnie - nikt Cię nie będzie do niczego przekonywał. Paradygmat spirytualny nie jest tak ekspansywny, jak ten Twój - naukowy ;-)
Dalej jednak nie odpowiedziałaś mi, czemu jesteś przekonana, że życie w zgodzie z własną naturą wymaga aktu wiary. Świadomego lub intuicyjnego wyboru tej a nie innej ścieżki. Niczego nie wybierałem - mój świat jest pełen duchów. Takim postrzegam go od zawsze. Świat bez duchów jest dla mnie jedynie abstrakcyjną wizją - tak jak dla Ciebie świat z nimi.
Nie przekonałaś mnie swoim wywodem, że moja wiedza jest w istocie wiarą, że można i należy dążyć do prawd obiektywnych, ani że istnienia duchów należy dowodzić w sposób naukowy. Nie wiem zresztą, dlaczego tak bardzo zależy Ci na tym by do czegokolwiek mnie przekonywać, skoro ja nie próbuję wpływać na Twój świat. Udowodniłaś natomiast ponad wszelką wątpliwość, że w istocie poruszamy się w obszarze dwóch osobnych
paradygmatów.