Wydaje mi się, ze recykling wody istniał zawsze. Nie ma nic szokującego w stwierdzeniu, że będziemy pić wodę z toalet. Będziemy?
Zawsze piliśmy, pijemy i pić będziemy. Kiedy używam wody do picia, następnie ją wypacam oraz wysiusiuję. Jeśli wypacam to woda odparowuje i wraca do przyrodniczego obiegu bezpośrednio. Jeśli oddaję z moczem do toalety, to wraca do przyrodniczego obiegu za pomocą rur kanalizacyjnych i być może, oczyszczalni ścieków. Jeśli za pośrednictwem oczyszczalni, to dobrze. Jeśli nie za pośrednictwem oczyszczalni, to dostarcza zbiornikom wodnym różnych dodatkowych składników, które w zbyt dużym stężeniu (znów potykamy sie problem liczebności populacji ludzkiej) niszczą równowagę w zbiornikach sprawiając, że przestają być dobrymi miejscami do życia dla wielu organizmów zwierzęcych a staja sie bardzo dobrymi miejscami do życia dla wielu organizmów roślinnych. My jesteśmy zwierzętami, więc mamy problem
Większym problemem jest wykorzystywanie wody w przemyśle w połączeniu z brakiem jej oczyszczania. Wówczas trafia ona do przyrodniczego obiegu z wieloma dodatkami, które nadmiernie skoncentrowane także niszczą równowagę w zbiornikach wodnych a także maja wpływ na skład chmur, co w rezultacie daje kwaśne deszcze. Tutaj jedynym sensownym rozwiązaniem jest tworzenie systemów oczyszczania, które sprawią, zę po wykorzystaniu wody w procesach technologicznych, wróci ona do środowiska w stanie niepogorszonym.
Rolnictwo jest także dużym konsumentem wody, ale ta woda także nie znika. Prawdopodobnie wodę wypitą przez zwierze stosunkowo łatwo można oczyścić. Gnojowice można poddać fermentacji, odzyskać metan do celów energetycznych, a oczyszczona wodą zwrócić przyrodzie. Chyba większym problemem jest uprawa roślinna, niezależnie od tego, czy produkujemy na potrzeby ludzi czy zwierząt. Intensywna uprawa zakłada stosowanie nawozów sztucznych. Część z nich jest wykorzystywana przez rośliny. Podobnie część wody użyta do podlewania (naturalnie bądź sztucznie). Jednak część nawozów rozpuszczona w wodzie przesącza do podziemnych cieków i sprawia, że woda ta staje się nieużyteczna dla ludzi i zwierząt choć jest bardzo użyteczna dla roślin. Część takiej wody spływa do zbiorników wodnych powodując wzrost korzystnych warunków do życia roślinnego w tych zbiornikach. W konsekwencji zwierzęta giną bądź nie mogą korzystać z takiej wody do picia.
Problem braku dostępu do wody w wielu krajach na świecie, to całkiem inna historia. Pomijając do końca nie zbadany wpływ działalności człowieka na zmiany klimatu i wynikające stąd zmiany w ilości słodkiej wody w niektórych rejonach świata. Przeważająca część krajów z deficytem wody, taki deficyt miała zawsze. W tm wypadku oszczędzanie wody w Europie nie przełoży się na większą dostępność wody na Saharze. Nie ma takiej prostej zależności.
No i chyba powinniśmy zacząć od pozbycia się oxydanu. To związek chemiczny powszechnie wykorzystywany w przemyśle w dużym stopniu w energetyce jądrowej.
Wydaje mi się, że najpoważniejszym zagrożeniem w Polsce jest górnictwo, ze szczególnym uwzględnieniem górnictwa odkrywkowego. Wielkie wyrobiska przecinaja dotyczczasowe cieki wodne i sprawiają, ze cała woda powierzchniowa, która sączyła sie się przez warstwy wodonośnie po prostu odpływa do wykopanych dołów i w ten sposób doprowadza się do stepowienia ogromnych obszarów. O wiele większych niż samo wyrobisko.
Podobnie akcja mlioracyjna czyli "plepszająca" doprowadza do osuszania czyli pozbawiania zapasów wody ogromne obszary. Tu, moim zdaniem, został popełniony największy błąd, który doprowadził do 1) wielkich okresowych powodzi w Europie (woda w naturalnych warunkach wypełniała bagna. Kiedy ich zabrakło zaczęla zalewać siedziby ludzkie) 2) okresów suszy spowodowanej między ionnymi brakiem lokalnych zapasów wody. Zbiorniki retencyjne, to nic innego jak próba sztucznego odtworzenia tego naturalnego systemu retencji.
A cały proces zaczął się kilka tysięcy lat temu, kiedy zaczęlismy zasiedlać Europe, wycinać lasy itd. Z natury rzeczy, odsłoniety obszar zamienia sie w step a później w pustynię. No, ale odwrócenie tego procesu wymagałoby zmniejszenia populacji ludzi w Europie o jakies 90%. Kto jest za?