Międzynarodowa Federacja Pogańska

Forum PFI PL
Teraz jest wtorek, 16 kwietnia 2024, 09:31

Wszystkie czasy w strefie UTC + 2 [czas letni (DST)]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 128 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: środa, 7 stycznia 2009, 16:28 
Offline
Szpieg jezuitów
Avatar użytkownika

Dołączył(a): czwartek, 6 września 2007, 15:15
Posty: 1883
Lokalizacja: Piaseczno k. Warszawy
Tyve napisał(a):

Żeby być dobrze zrozumiany. To o czym pisałem, było odtworzeniem informacji, jaką kiedyś przed laty, nagrałem zwiedzając krakowski Kazimierz. I tak to przedstawiłem tutaj na forum.
Przyznaję mój błąd, że nie sprawdziłem, jak sprawa ma się w rzeczywistości i teraźniejszości.


Bardzo szanuje Zydow i ich kulture, ale szczerze mowiac ich wypowiedzi publiczne nie sa dla mnie wiarygodne. Wielu z nich ma obsesje na punkcie antysemityzmu, byc moze uzasadniona (chociaz niestety, kiedys antysemita byl nazywany ten, kto nie lubil Zydow, dzis jest nim czesto nazywany ten, ktorego nie lubia Zydzi), ale bardzo czesto idealizuja swoj obraz. Znamy to rowniez z naszego podworka - fluffy bunny jest tak naprawde proba pokazania swiatu, ze poganie to sa ci dobrzy i mili, a cala reszta to tylko wojny, gwalty, glod i zaraza.
Koszernosc jest wymogiem religii, nie humanitaryzmu, wiec przede wszystkim musi spelniac warunki religijnosci. Nie zdziwilbym sie (aczkolwiek to tylko jeden z wielu domyslow) gdyby "uspokajanie" zwierzecia polegalo na modlitwie do JHWH. Zwierzeta przed ofiara uspokajali Rzymianie podajac im narkotyki do picia, nie slyszalem o czyms takim u Zydow. Z tego co sie orientuje uboj koszerny polega na podcieciu gardla - a taka smierc nigdy nie jest w pelni bezbolesna, mowiac krotko - ofiara albo sie wykrwawia, albo zachlystuje wlasna krwia.
Nie ganie za to Zydow, dziwi mnie tylko robienie z tego wyjatkowo humanitarnego sposobu zabijania. Obrzezanie noworodkow nie jest niczym zlym, ba, oprocz wymiaru religijnego ma tez wymiar praktyczny, ale nie lykne opowiesci, ze jest bezbolesnym zabiegiem. Chyba, ze cos sie zmienilo i robi sie to pod narkoza.

_________________
- Wołanie kotów - odparł, jakby zdradzał jej wielką tajemnicę - to zwykle niezbyt produktywna czynność.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: środa, 7 stycznia 2009, 19:09 
Offline
Nadmilczek

Dołączył(a): niedziela, 28 grudnia 2008, 23:49
Posty: 23
Wracajac do tematu dnia bez futra...
Jaki sens waszym zdaniem maja dzialania podejmowane czasem przez organizacje lub raczzejczlonkow organizacji ekologicznych, polegajace na oblewaniu zielona farba futer kobiet paradujacych w nich po ulicy?


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: środa, 7 stycznia 2009, 23:56 
Offline
Manaderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): poniedziałek, 18 sierpnia 2008, 14:35
Posty: 901
Lokalizacja: Wrocław
Moim skromnym - efekt odwrotny do zamierzonego. Przez większość osób kóre mogłyby coś zmienić tacy ludzie są postrzegani jako "brydasy w dredach" i oszołomy, chcące trochę poszumieć. Odpowiedno przeprowadzona akcja lobbystyczna i informacyjna zdziałałby więcej niż oblewanie futer starych matron farbą czy przykuwanie się do drzew w Dolinie Rozpudy.

offtop:
co do doliny rozpudy - wystarczyło znaleźć jakiś gatunek parasolowy (jak wyjaśnione w temacie o rekonstrukcji tura) zrobić z niego maskotke regionu i nikt by nie chaił betonoewać bagien...

_________________
Obrazek
-------------------
gg 4217782

Hakken napisał(a):
Mazowsze jest niestety gorzej zaopatrzone w miejsca kultowe, mam tylko jeden chram i to, Warszawkim zwyczajem, nowy :)


wegetarianin - słowo w języku indian ojibwa oznaczające "za głupi by polować"


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: czwartek, 8 stycznia 2009, 08:41 
Offline
Kapłanka Hathor
Avatar użytkownika

Dołączył(a): sobota, 8 września 2007, 22:33
Posty: 3271
Lokalizacja: lubelskie
Cytuj:
Moim skromnym - efekt odwrotny do zamierzonego. Przez większość osób kóre mogłyby coś zmienić tacy ludzie są postrzegani jako "brydasy w dredach" i oszołomy, chcące trochę poszumieć. Odpowiedno przeprowadzona akcja lobbystyczna i informacyjna zdziałałby więcej niż oblewanie futer starych matron farbą

Tutaj raczej się zgadzam, za skuteczniejsze uważam kampanie informacyjne i naciski na zmianę prawa.

Cytuj:
czy przykuwanie się do drzew w Dolinie Rozpudy.

co do doliny Rozpudy - wystarczyło znaleźć jakiś gatunek parasolowy (jak wyjaśnione w temacie o rekonstrukcji tura) zrobić z niego maskotke regionu i nikt by nie chaił betonoewać bagien...

Uważam, że w tym przypadku taka bezpośrednia akcja była bardzo potrzebna i przyniosła pozytywny efekt. I nadal przynosi. Gatunek parasolowy? Na tych terenach jest mnóstwo gatunków chronionych, ale nawet były minister środowiska nie brał tego pod uwagę, więc nie ma o czym mówić.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 9 stycznia 2009, 13:47 
Offline
Arcyrozmowny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): czwartek, 13 marca 2008, 17:29
Posty: 1134
Lokalizacja: Z Łysych Gór
Ja tylko do zdania z postu parę nr w górę o kilku tysiącach za futro. Otóż mało kto nosi futro w związku z tym ceny spadły tak bardzo, że niewiele trzeba dołożyć do naturalnego porównując z plastikowym. Myśliwi sprzedają futerka lisów za bezcen o ile w ogóle na nie polują. Doszło do tego, że stosuje się odstrzały lisów by uratować choć część zajęcy (w Polsce prawie wyginęły, stosuje się introdukcję zajęcy węgierskich). Martwe lisy zakopuje bądź oddaje do utylizarni (kiedyś to był chyba Bakutil). Totalny bezsens. Wolałbym, żeby chodzono w tych futrach.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 9 stycznia 2009, 14:49 
Offline
Kapłanka Hathor
Avatar użytkownika

Dołączył(a): sobota, 8 września 2007, 22:33
Posty: 3271
Lokalizacja: lubelskie
Cytuj:
Ja tylko do zdania z postu parę nr w górę o kilku tysiącach za futro. Otóż mało kto nosi futro w związku z tym ceny spadły tak bardzo, że niewiele trzeba dołożyć do naturalnego porównując z plastikowym. Myśliwi sprzedają futerka lisów za bezcen o ile w ogóle na nie polują. Doszło do tego, że stosuje się odstrzały lisów by uratować choć część zajęcy (w Polsce prawie wyginęły, stosuje się introdukcję zajęcy węgierskich). Martwe lisy zakopuje bądź oddaje do utylizarni (kiedyś to był chyba Bakutil). Totalny bezsens. Wolałbym, żeby chodzono w tych futrach.


Najwięcej futer trafia obecnie do sprzedaży jako dodatki do odzieży: obszycia kapturów, rękawów, torebek etc.
Z lisami w Polsce jest tak, że najpierw na orgomną skalę przeprowadza się szczepienia lisów przeciw wściekliźnie, a potem narzeka, że lisów jest za dużo. Oczywiście w tym momencie ze szczepień nie można zrezygnować, bo przy takim zagęszczeniu populacji wybuch wścieklizny wśród lisów byłby niebezpieczny dla ludzi. Natomiast można by myśleć o sterylizacji części osobników.
Zające wyginęły nie tylko z powodu lisów, ale głównie Unii Europejskiej i jej dopłat do dużych gospodarstw rolnych. Unowocześnianie rolnictwa w stylu starej Unii przyczynia się też do wymierania ptaków polnych.
Poza tym jak jakiś gatunek jest zagrożony (jak zając) to w ogóle powinno się zakazać polowań na nie.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 9 stycznia 2009, 15:16 
Offline
Manaderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): poniedziałek, 18 sierpnia 2008, 14:35
Posty: 901
Lokalizacja: Wrocław
Cytuj:
Natomiast można by myśleć o sterylizacji części osobników.


O wiele większy koszt sterylizacji niż odstrząłu raczej wyklucza taką możliwosc. Mnie bardziej wkur... to marnotrawstwo juz odstrzelonych lisów o którym napisał Poświst - jeśli już coś od natury bierzemy to na bogów WYKORZYSTUJMY TO.

Cytuj:
Zające wyginęły nie tylko z powodu lisów, ale głównie Unii Europejskiej i jej dopłat do dużych gospodarstw rolnych. Unowocześnianie rolnictwa w stylu starej Unii przyczynia się też do wymierania ptaków polnych.


No tu się zgodzę, i o ile np. bażantów jest od czorta (choć to nie jest nasz rodzimy gatunek) to kuropatwy i przepiórki znikają z roku na rok.

Cytuj:
Poza tym jak jakiś gatunek jest zagrożony (jak zając) to w ogóle powinno się zakazać polowań na nie.


Tu będę trrochę polemizował. Jeśli chodzi o gatunki łowne to objęcie ich całkowita ochroną powoduje brak zainterswowania ochroną takiego gatunku z punktu widzenia tych, którzy na taką ochronę płacą (w tym przypadku myśliwych).
Przykład z mojego podwórka - ładnych kilka lat temu w Odrze sum (silurus glanis) był dużą rzadkością, na tyle, że myślano o wprowadfzeniu zakazu jego połowu. No ale zdrowy rozsądek przeważył i zamiast zakazu przeprowadzono intensywne zarybianie tym gatunkiem. No i efekt teraz jest taki że suma jest tyle, że złowienie 10kilowej sztuki nie jest sensacją i nawet nie ma sie czym za bardzo chwalic między wędkarzami.

_________________
Obrazek
-------------------
gg 4217782

Hakken napisał(a):
Mazowsze jest niestety gorzej zaopatrzone w miejsca kultowe, mam tylko jeden chram i to, Warszawkim zwyczajem, nowy :)


wegetarianin - słowo w języku indian ojibwa oznaczające "za głupi by polować"


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 9 stycznia 2009, 16:36 
Offline
Kapłanka Hathor
Avatar użytkownika

Dołączył(a): sobota, 8 września 2007, 22:33
Posty: 3271
Lokalizacja: lubelskie
Cytuj:
O wiele większy koszt sterylizacji niż odstrząłu raczej wyklucza taką możliwosc. Mnie bardziej wkur... to marnotrawstwo juz odstrzelonych lisów o którym napisał Poświst - jeśli już coś od natury bierzemy to na bogów WYKORZYSTUJMY TO.
Jeśli chodzi o koszty, to zapewne masz rację, ale to też kwestia humanitarnego podejścia. Najpierw jednak trzeba rozpropagować sterylizację psów i kotów, żeby pomyśleć o porównywalnym programie dla lisów.
Jeśli chodzi o "wykorzystanie" futer z dzikich lisów to jestem całkowicie przeciwna, bo:
a) byłaby to promocja futer
b) zwiększyłaby popyt przede wszystkim na futra z lisów fermowych, które po prostu są w lepszym stanie niż futra dziko żyjących, często zapchlonych lisów

Cytuj:
Tu będę trrochę polemizował. Jeśli chodzi o gatunki łowne to objęcie ich całkowita ochroną powoduje brak zainterswowania ochroną takiego gatunku z punktu widzenia tych, którzy na taką ochronę płacą (w tym przypadku myśliwych).

Pomijając fakt, że jestem przeciwnikem myśliwstwa jako zabijania dla rozrywki, to trzeba odróżnić zachowanie rodzimej bioróżnorodności od zapełniania środowiska wyhodowanymi przez człowieka przedstawicielami jakiegoś gatunku, tak jak ma to miejsce w przypadku przytoczonego przez Pośwista wypuszczania zajęcy węgierskich. Niby i to zając, i to, ale pule genetyczne były różne, a teraz to przepadnie. Nie wiem jak to jest w przypadku ryb, ale przypuszczam, że podobnie. Takie działanie jest dla mnie uzasadnione tylko w przypadku wymarcia jakiegoś gatunku na danym terenie, ale skoro mamy polskie zające, to je należy przed tym wymarciem chronić.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 9 stycznia 2009, 16:58 
Offline
Manaderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): poniedziałek, 18 sierpnia 2008, 14:35
Posty: 901
Lokalizacja: Wrocław
Cytuj:
Najpierw jednak trzeba rozpropagować sterylizację psów i kotów, żeby pomyśleć o porównywalnym programie dla lisów.


No tu się zgodzę. Przepełnienie schronisk i watahy zdziczałych psów mordujących co popadnie to wystarczajacy argument by prowadzic akcje sterylizacyjną.

Cytuj:
eśli chodzi o "wykorzystanie" futer z dzikich lisów to jestem całkowicie przeciwna, bo:
a) byłaby to promocja futer
b) zwiększyłaby popyt przede wszystkim na futra z lisów fermowych, które po prostu są w lepszym stanie niż futra dziko żyjących, często zapchlonych lisów


Też mas zrację, ale tu wracamy do mojego wczesniejszego postu o poprawieniu bytu zwierząt futerkowych i koło się zamyka...



Cytuj:
Niby i to zając, i to, ale pule genetyczne były różne, a teraz to przepadnie. Nie wiem jak to jest w przypadku ryb, ale przypuszczam, że podobnie. Takie działanie jest dla mnie uzasadnione tylko w przypadku wymarcia jakiegoś gatunku na danym terenie, ale skoro mamy polskie zające, to je należy przed tym wymarciem chronić.


Zanim wysterylizowanoby odpowiednią ilosć lisów z zajęcy pozostałby "pasztet" albo i wspomnienie po pasztecie, dlatego jak się nie ma co się lubi to sie lubi co się ma, a zasilanie nowymi osobnikami rodzimej populacji to mniejsze zło niz pozwolenie na jej wymarcie w imie nie mieszania puli genetycznej.

W przypadku rym jest trochęinaczej bo tarlaki pozyskiwane są poprzez odłow z akwenów, do których ma być wpuszczony ich narybek (nie w kazdym przypadku, ale jest to raczej regułą). Wchodzi tu w grę plennośc ryb, gdzie w przypadku sztucznego odchowu przetrwanie ikry i narybku jest o wiele większ eniz w naturze.

Cytuj:
Pomijając fakt, że jestem przeciwnikem myśliwstwa jako zabijania dla rozrywki


Ja pominę fakt, że cżłowiek polował od zawsze i polował będzie. Pominę też całą ideologię do polowania dorobioną. Ale co jest faktem bezspornym, to to, że w przypadku niewystarczającej liczby drapiezników (szczegolnie polujących na grubą zwierzynę), człowiek pełni rolę selekcjonera odstrzeliwując osobniki stare, chore i słabe.

_________________
Obrazek
-------------------
gg 4217782

Hakken napisał(a):
Mazowsze jest niestety gorzej zaopatrzone w miejsca kultowe, mam tylko jeden chram i to, Warszawkim zwyczajem, nowy :)


wegetarianin - słowo w języku indian ojibwa oznaczające "za głupi by polować"


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 9 stycznia 2009, 17:20 
Offline
Szpieg jezuitów
Avatar użytkownika

Dołączył(a): czwartek, 6 września 2007, 15:15
Posty: 1883
Lokalizacja: Piaseczno k. Warszawy
Amvaradel, z reguly sie z Toba zgadzam w tematach ekologicznych, ale mam pewne uwagi: nie jesz miesa, jestes przeciwna zabijaniu zwierzat, a Twoj maz nosi ramoneske i glany. To tez skora. Jeden jedyny raz bylem na demonstracji przeciwko futrom i do dzis pamietam, jak zrzedla mina wszystkim "ekologicznym undergroundowcom" smialo atakujacym babcie w futrach, kiedy jeden z organizatorow krzyknal "a teraz chodzmy pod Dr. Martensa, Dr. Martens tez zabija!" :lol:

_________________
- Wołanie kotów - odparł, jakby zdradzał jej wielką tajemnicę - to zwykle niezbyt produktywna czynność.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 9 stycznia 2009, 17:42 
Offline
Arcyrozmowny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): czwartek, 13 marca 2008, 17:29
Posty: 1134
Lokalizacja: Z Łysych Gór
Z zajęcy już został "pasztet". Właściwie to wyginął. Wydaje się, że nie ma szans nawet na chów wsobny polskich zajęcy. Ta pula genów, która pozostała ma szansę na przetrwanie jedynie w stadzie uzupełnianym z Węgier.
Coś takiego już się wydarzyło - chodzi o odmianę nizinną żubra i kaukaską. Teraz osobniki w typie kaukaskich odławia się i eksmituje w Bieszczady i na eksport. Przy tym i tak pojawiły się komplikacje z chowem wsobnym. Mała płodność, plenność i do tego siusiaki żubrom odpadają (bez odmrożeń!). Okropne :evil:


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 9 stycznia 2009, 19:31 
Offline
Nadmilczek wprawiony

Dołączył(a): wtorek, 2 września 2008, 16:05
Posty: 65
Lokalizacja: Warszawa
Na temat ostatniego wymienionego przez Pośwista schorzenia żubrów (a raczej jego genetycznego podłoża) prowadziliśmy kilka lat temu badania w ramach koła naukowego. Sytuacja jest niestety dramatyczna, przy tak małej populacji nie jest możliwe wyeliminowanie zwierząt-nosicieli zmutowanych genów.
Prawdopodobnie uzupełnienie populacji polskich zajęcy zającami węgierskimi byłoby lepsze teraz (miałaby szansa powstać populacja 'mieszana') niż odtwarzanie gatunku po jego całkowitym wyginięciu tylko na bazie obcych populacji. Sprawa zajęcy łączy się zresztą ściśle ze sterylizacją psów i kotów - to własnie zdziczałe i wałęsające się psy przyczyniły się do takiego przetrzebienia zajęcy , choć czynników jest sporo - między innymi środki ochrony roślin i nadmierna liczebność lisów, której nie reguluje już wścieklizna. Odstrzały też są ograniczone, gdyż z futrem nie ma co zrobić (podobna jest sytuacja bobrów, których jest w Polsce bardzo dużo, a ich naturalni wrogowie zostali niemal wytępieni).


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 9 stycznia 2009, 20:26 
Offline
Kapłanka Hathor
Avatar użytkownika

Dołączył(a): sobota, 8 września 2007, 22:33
Posty: 3271
Lokalizacja: lubelskie
Super, że dyskusja się rozwija :) Offtop goni offtop :) Nie pozostanę w tyle:
Asus napisał:
Cytuj:
Ja pominę fakt, że cżłowiek polował od zawsze i polował będzie.

Dlaczego niby? Skoro nie musi tego robić dla przeżycia, jest to przeżytek. Krwawe polowania można zastąpić czymś w rodzaju "fotograficznego safari" jak to się robi w wielu miejscach na świecie.
Cytuj:
Pominę też całą ideologię do polowania dorobioną. Ale co jest faktem bezspornym, to to, że w przypadku niewystarczającej liczby drapiezników (szczegolnie polujących na grubą zwierzynę), człowiek pełni rolę selekcjonera odstrzeliwując osobniki stare, chore i słabe.

Cieszę się, że użyłeś słowa ideologia, niestety w kolejnym zdaniu przytoczyłeś jeden z filarów tej ideologii. Tymczasem jedną z przyczyn wymierania np. rysi w Polsce jest zbyt duży odstrzał saren i jeleni. Podobnie wygląda sprawa z wilkami. Gdyby myśliwi zabijali mniej zwierząt, w Polsce mogłoby żyć więcej tych drapieżników. Tylko że one nie zapłacą za zjedzoną sarnę czy jelenia...

Eydis: jak widać problem z zającami jest skomplikowany. Uważam, że w takim przypadku decyzje powinni podejmować konserwatorzy przyrody we współpracy właśnie z naukowcami, natomiast nie pod naciskiem kół łowieckich, które nadal do zajęcy chcą strzelać.
Inna sprawa, że ta introdukcja i tak jest zwalczaniem skutków, a nie przyczyn.

Skoro jesteśmy przy okazji przy temacie sterylizacji psów i kotów, to każdy może w tej sprawie coś zrobić :)
http://www.viva.org.pl/index.php?&id=19 ... 5e9fc04c0e

Hajdamaka napisał:
Cytuj:
mam pewne uwagi: nie jesz miesa, jestes przeciwna zabijaniu zwierzat, a Twoj maz nosi ramoneske i glany. To tez skora. Jeden jedyny raz bylem na demonstracji przeciwko futrom i do dzis pamietam, jak zrzedla mina wszystkim "ekologicznym undergroundowcom" smialo atakujacym babcie w futrach, kiedy jeden z organizatorow krzyknal "a teraz chodzmy pod Dr. Martensa, Dr. Martens tez zabija!"

Jest w tym trochę racji, ale można powiedzieć - nikt nie jest doskonały :) A mój mąż nie jest mną. Jednak oboje jesteśmy wege, nie używamy kosmetyków testowanych na zwierzętach, staramy się wieść ekologiczny tryb życia etc. Myślę, że jedną skórzaną kurtkę, którą mąż będzie nosił "do zdarcia" jestem w stanie zaakceptować. Prawdopodobnie to skóra świni. Ale zapewniam, że gdy większość Polaków zrezygnuje z jedzenia mięsa, mój mąż nie będzie nosił ramoneski ze skóry ;) Poza tym, w przypadku mej przedwczesnej śmierci, ma moją zgodę na zrobienie z moich doczesnych szczątków czegokolwiek np. wyprawienia skóry ;)

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 9 stycznia 2009, 20:30 
Offline
Nadmilczek wprawiony

Dołączył(a): wtorek, 2 września 2008, 16:05
Posty: 65
Lokalizacja: Warszawa
Amvaradel napisał(a):
Uważam, że w takim przypadku decyzje powinni podejmować konserwatorzy przyrody we współpracy właśnie z naukowcami, natomiast nie pod naciskiem kół łowieckich, które nadal do zajęcy chcą strzelać.

I nie pod naciskiem osób nie będących naukowcami, które co prawda do kół łowieckich nie należą i prawdopodobnie chcą dobrze, ale skutki bywają nienajlepsze ;)


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 9 stycznia 2009, 21:31 
Offline
Kapłanka Hathor
Avatar użytkownika

Dołączył(a): sobota, 8 września 2007, 22:33
Posty: 3271
Lokalizacja: lubelskie
Cytuj:
I nie pod naciskiem osób nie będących naukowcami, które co prawda do kół łowieckich nie należą i prawdopodobnie chcą dobrze, ale skutki bywają nienajlepsze


:) Myślę, że wszystkie duże organizacje ekologiczne konsultują się chętnie z naukowcami lub nawet mają naukowców w składzie ;)

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 9 stycznia 2009, 22:06 
Offline
Nadmilczek wprawiony

Dołączył(a): wtorek, 2 września 2008, 16:05
Posty: 65
Lokalizacja: Warszawa
Z tym bywa bardzo różnie ;) Inna sprawa, że różne 'frakcje' naukowców tak się potrafią brać za łby w podobnych dyskusjach że hej... ;)


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: sobota, 10 stycznia 2009, 19:32 
Offline
Arcyrozmowny

Dołączył(a): czwartek, 13 września 2007, 14:05
Posty: 490
Lokalizacja: Poznań (powiedzmy ;))
Amvaradel napisał(a):
Pomijając fakt, że jestem przeciwnikem myśliwstwa jako zabijania dla rozrywki, to trzeba odróżnić zachowanie rodzimej bioróżnorodności od zapełniania środowiska wyhodowanymi przez człowieka przedstawicielami jakiegoś gatunku, tak jak ma to miejsce w przypadku przytoczonego przez Pośwista wypuszczania zajęcy węgierskich. Niby i to zając, i to, ale pule genetyczne były różne, a teraz to przepadnie.

Zda mi się, że nie masz racji. Owszem, pule genetyczne, ale gatunek ten sam. Z punktu widzenia ewolucjonizmu dryf genetyczny jest bardzo gatunkowi przydatny. Co prawda zmniejsza to różnorodność wewnątrz gatunku (polskie zające upodabniają się do węgierskich), ale zwiększa jego szanse na przeżycie i zmniejsza ryzyko mutacji, które mogą się pojawić w chowie wsobnym, zwłaszcza przy tak ograniczonej liczbie osobników. Tak jak pisał Poświst - mała szansa, żeby się udało uratować zające chowem wsobnym tak, jak próbowano uratować żubry. A stała się im tylko krzywda, bo nie przemyślano, by zapobiec mutacjom. Może się jeszcze da coś zrobić, krzyżując Polskie żubry z innymi populacjami.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: sobota, 10 stycznia 2009, 21:24 
Offline
Kapłanka Hathor
Avatar użytkownika

Dołączył(a): sobota, 8 września 2007, 22:33
Posty: 3271
Lokalizacja: lubelskie
Cytuj:
Zda mi się, że nie masz racji. Owszem, pule genetyczne, ale gatunek ten sam. Z punktu widzenia ewolucjonizmu dryf genetyczny jest bardzo gatunkowi przydatny. Co prawda zmniejsza to różnorodność wewnątrz gatunku (polskie zające upodabniają się do węgierskich), ale zwiększa jego szanse na przeżycie i zmniejsza ryzyko mutacji, które mogą się pojawić w chowie wsobnym, zwłaszcza przy tak ograniczonej liczbie osobników

Podstawową kwestią jest, ile tych zajęcy zostało. Gdyby to było kilkadziesiąt sztuk, to rzeczywiście chów wsobny mógłby tylko zaszkodzić. Ale z tego, co wyszukałam w necie, nie jest tak tragicznie, polskie zające jeszcze w naturze występują i można je także hodować. Niestety jak widzę głównym motywem tych hodowli jest "wzbogacanie łowisk".
W przypadaku żubra sytuacja jest odmienna, bo gatunek ten odtwarzano mając stado kilkudziesięciu osobników. Krzyżowanie blisko spokrewnionych zwierzat było nieuniknione.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: niedziela, 11 stycznia 2009, 04:20 
Offline
Arcyrozmowny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): czwartek, 13 marca 2008, 17:29
Posty: 1134
Lokalizacja: Z Łysych Gór
Z moich informacji wynika, że zajęcy czysto polskich to właściwie już nie ma. Jest ich trochę ale dzięki temu, że się je wypuszcza z polskich hodowli i uzupełnia przywożonymi. Żeby było jasne - nie chodzi mi o wzbogacanie łowisk. Nigdy nie polowałem i nie poluję (prócz jednego, który mi wpadł pod samochód). Po prostu chciałbym, żeby zające w Polsce były. Kiedyś kicało ich sporo a teraz nie ma w ogóle. Problem tak naprawdę dotyczy nie zajęcy lecz nadmiernej ilości lisów. Brak wścieklizny powoduje rozrost populacji a przyroda sama sobie z tym nie radzi. I bez względu czy to wina zbyt dużej populacji ludzkiej, złych rozwiązań dotyczących ochrony przyrody (podobno nie jest źle w tej materii), mody na futerka i okrycia z plastiku czy czegokolwiek innego, bez względu na przyczyny stanu rzeczy chciałbym, żeby były i zające, i rysie, żbiki, żubry, dropy i żurawie, i cała reszta tej dzikiej hałastry (bioróżnorodność hodowlanych zwierząt także mi się podoba). Podobno najlepiej byłoby odstrzeliwać lisy. Bo na rozpowszechnianie wścieklizny to ja się nie godzę. To nie jest tak, że wścieklizna zagraża wyłącznie ludziom. Zwierzęta też na nią chorują i cierpią. Długo. Dłużej niż po strzale myśliwego.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: niedziela, 11 stycznia 2009, 10:45 
Offline
Kapłanka Hathor
Avatar użytkownika

Dołączył(a): sobota, 8 września 2007, 22:33
Posty: 3271
Lokalizacja: lubelskie
Poświst, zgadzam się, że w tym momencie odstrzał lisów czy hodowle zajęcy są w jakimś stopniu pomocne, ale cały czas mówimy tu o zwalczaniu skutków, nie przyczyn. Trznadli czy skowronków też jest coraz mniej - czy ktoś je będzie hodował i wypuszczał? Raczej nie. I nie można zganiać wszystkiego na lisy (a jak można je szczepić przeciw wściekliźnie to niby czemu tym samym sposobem nie można zmniejszyć ich rozrodczości?).
Jeśli chodzi o liczebność zwierząt polnych, podstawowe znaczenie ma rolnictwo. Małe gospodarstwa, zróżnicowane uprawy - to zdecydowanie służy zachowaniu bioróżnorodności. Można powiedzieć, że na to mamy mały wpływ, bo pewne rozwiązania powinno promować ministerstwo rolnictwa (np. dlaczego urzędnicy w ARiMR obliczając dopłaty przyczepiają się do zadrzewień i zakrzaczeń śródpolnych? ), jednak co jakiś czas możemy kupić produkty z gospodarstw ekologicznych (oprócz zdrowej żywności jest to także działanie na rzecz środowiska), albo - jak wyżej już wspomniałam - promować sterylizację psów i kotów (ale nie mam złudzeń, na wsiach nieprędko zajdą jakieś korzystne zmiany pod tym względem, najpierw trzeba do tego przekonać "miastowych" :) ).

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: niedziela, 11 stycznia 2009, 13:40 
Offline
Arcyrozmowny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): czwartek, 13 marca 2008, 17:29
Posty: 1134
Lokalizacja: Z Łysych Gór
Myślę, że się zgadzamy co do stanu a jedynie piszemy o różnych aspektach towarzyszących. Przedstawiasz przyczyny, a kolei ja zastanawiam się co można zrobić teraz, w sytuacji gdy przyczyny już zaszły lub ustąpiły (np zmieniono prawo, modę, wrażliwość ekologiczną).
Co do zajęcy - myślę, że genetycznie są bardzo zbliżone. Bardziej mnie martwi to czy np jenot nie zdominuje rodzimych gatunków, czy zdoła przetrwać żbik (o ile istnieje jeszcze nie przekrzyżowany z domowym kotem, czy istnieje szansa na reintrodukcję raka szlachetnego (przy dominacji amerykańskiego) czy przypadkiem wiewiórka amerykańska nie przedrze się z Anglii na kontynent i nie wyprze naszej tak jak to zrobiła u wyspiarzy. Jest mnóstwo problemów znacznie poważniejszych niż drobna różnica we frekwencji genów tego samego gatunku, tej samej odmiany. Niektóre z owych problemów są mało widoczne jak moczarka kanadyjska czy zbliżające się do Polski mrówki znad Morza Śródziemnego (amerykańskie).
Suma sumarum, źle się dzieje gdy różnorodność ginie (my poganie wiemy o tym :) ) lub gatunki rodzime są wypierane przez obce. Źle się dzieje gdy człowiek tworzy nadmierne, nieuzasadnione obciążenie środowiska (bo jakieś tam obciążenie tworzy przez samo swe istnienie). Należy działać tak by godzić owe sprzeczne interesy.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: niedziela, 11 stycznia 2009, 16:27 
Offline
Arcyrozmowny

Dołączył(a): czwartek, 13 września 2007, 14:05
Posty: 490
Lokalizacja: Poznań (powiedzmy ;))
Poświst napisał(a):
Suma sumarum, źle się dzieje gdy różnorodność ginie (my poganie wiemy o tym :) ) lub gatunki rodzime są wypierane przez obce. Źle się dzieje gdy człowiek tworzy nadmierne, nieuzasadnione obciążenie środowiska (bo jakieś tam obciążenie tworzy przez samo swe istnienie). Należy działać tak by godzić owe sprzeczne interesy.

Wbijając pogańską szpilę... A co to jest ZŁO? Czym jest DOBRO? :twisted:
Pomijając pytania retoryczne na boku... bioróżnorodność się zmniejsza. Czy to źle? Nie wiem. Gatunków będzie coraz mniej - to pewne. Ale zamiast 3 gatunków ginących, ratowanych rękami i nogami będzie jeden, ale dobrze przystosowany. Piszę "będzie", bo wszystko ku temu zmierza. Czy to znaczy, że będzie "gorzej" z punktu widzenia ekologii lub ewolucjonizmu? Myślę, że nie. Myślę, że po prostu będzie inaczej.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: niedziela, 11 stycznia 2009, 16:31 
Offline
Manaderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): poniedziałek, 18 sierpnia 2008, 14:35
Posty: 901
Lokalizacja: Wrocław
Amvaradel, piszesz, że polowanie to przeżytek. Piszesz, że wystarczy zmniejszyć liczbę odstrzeliwanej zwierzyny płowej by zwiększyła się liczba drapieżników. wybacz, ale dla mnie z kolei to ideologia pseudo-ekologów. Na więksża liczbę drapieżników (taką, kóra mogłaby samocznynnie regulować stan liczebny i jakościowy populacji zwierzyny płowej) nie ma w polsce po prostu miejsca - ludzie zajeli zbyt duze terytoria, by było miejsce np. dla watachy wilków w obrębie wrocławia. Tak, u mnie w mieście jest dużó zielonychterenów zasiedlonych przez sarny i dziki, nieraz siedząc na rybach widzę chmary saren lub buchty po dzikach. Nawpuszczać wilków nad miejski odcinek Odry? To chyba nie jest rozwiązanie :roll:

Dlatego uważam że polowanie po pierwsze pełni rolę naturalnego regulatora populacji, po drugie jest najbardziej humanitarnym sposobem pozyskiwania mięsa, co prawda na mała skalę, ale lepsze jest od masowych ferm trzody chlewnej czy zwierząt futerkowych. Zwierze żyje w naturalnych warunkach, jest dokarmiane i chronione, a śmierć przychodzi bez stresu i niespodziewanie, umieranie trwa tylko kilkanaście sekund.

Co do bioróżnorodności - obecne działąnia już są raczej przemyślane i nie są tak niebezpieczne dla środowiska jak np. w latach '60 i '70 XX wieku. Znów przykład z mojego podwórka: karaś srebrzysty (tzw. japoniec) to ryba która zostałą sprowadzona do polski przypadkowo wraz z cennymi gospodarczo gatunkami takimi jak Amur czy Tołpyga (oba gatunki azjatyckie, z wielkich rzek Amur , Ob). I o ile amur i tołpyga nie rozmnarzają się w nasyzch wodach,więc ich pogłowie jest w miarę kontrolowalne, to karaś srebrzyty w nasyzch wodach rozmarza się tak dobrze, ze rodzimego karasia złocistego wyparł w 70% siedlisk.

Z drugiej strony przywleczony również w owym okresie sandacz (zander lucioperca) zadomowił się w rzekach i zbiornikach zaporowych, rozmnarza się skutecznie lecz nie wyparł rodzimego drapieżnika szczupaka (esox lucius). Po prostu zajął nisze do tej pory przez szczupaka nie w pełni wykorzystane ze względu na jego biologię rozrodu i zachowania.
co oczywiscienie zmienia faktu zę gros przypadków introdukcji czyzawleczenia obcych gatunków kończy się źle dla gatunków i ekosystemów rodzimych.

_________________
Obrazek
-------------------
gg 4217782

Hakken napisał(a):
Mazowsze jest niestety gorzej zaopatrzone w miejsca kultowe, mam tylko jeden chram i to, Warszawkim zwyczajem, nowy :)


wegetarianin - słowo w języku indian ojibwa oznaczające "za głupi by polować"


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: niedziela, 11 stycznia 2009, 16:35 
Offline
Arcyrozmowny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): czwartek, 13 marca 2008, 17:29
Posty: 1134
Lokalizacja: Z Łysych Gór
Sheila napisał(a):
bioróżnorodność się zmniejsza. Czy to źle?
Na 100% potwierdzić się nie da ale z dużą pewnością można twierdzić, że źle. Gatunek dostosowany to twierdzenie oznaczające interakcję gatunek - środowisko. Jednak środowisko się zmienia z przyczyn naturalnych, etnogenicznych, i powodu działalności gatunków, a jakże, dostosowanych do środowiska i oferuje kolejne nisze ekologiczne, kolejne środowiska w miejsce niknących. Z czasem okazuje się, że powstaje środowisko, w którym dobrze sobie radzi gatunek czy odmiana poprzednio wegetująca w cieniu. W przyszłości dany obszar może zdominować jeszcze inny gatunek lub ten poprzedni. W różnorodności kryją się możliwości dostosowawcze, podobnie w urozmaiceniu puli genetycznej jednego gatunku.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: niedziela, 11 stycznia 2009, 23:19 
Offline
Kapłanka Hathor
Avatar użytkownika

Dołączył(a): sobota, 8 września 2007, 22:33
Posty: 3271
Lokalizacja: lubelskie
Poświst
Cytuj:
Myślę, że się zgadzamy co do stanu a jedynie piszemy o różnych aspektach towarzyszących. Przedstawiasz przyczyny, a kolei ja zastanawiam się co można zrobić teraz, w sytuacji gdy przyczyny już zaszły lub ustąpiły (np zmieniono prawo, modę, wrażliwość ekologiczną).

Też nad tym rozmyślam. A czasami nawet coś praktykuję :)
Cytuj:
Co do zajęcy - myślę, że genetycznie są bardzo zbliżone.
Co do "problemu zajęcy", jak można by żartobliwie nazwać tą część topika, myślę, że w tym momencie musimy zawiesić racjonalną dyskusję, bo mamy za mało danych. Ja w każdym razie nie dysponuję aktualnymi, wiarygodnymi danymi o całkowitej liczebności zajęcy w Polsce, rozmieszczeniu ich populacji, a także przypuszczalnym, procentowym rozkładzie zagrożeń dotykających tego gatunku. Acha, trzeba by jeszcze rozważyć różne alternatywne sposoby ochrony zająca...
Inne poruszone przez Ciebie problemy... uff, dużo tego. Fajnie byłoby się spotkać i podyskutować na żywo. W każdym razie zmuszasz mnie do dokształcania się ;)

Sheila napisała:
Cytuj:
Wbijając pogańską szpilę... A co to jest ZŁO? Czym jest DOBRO?

Myślę, że najbardziej po pogańsku byłoby, gdybym zapytała o to Zająca i Lisa oraz Matkę Naturę (zwaną Gaią, czy jak ktoś inny woli setkami innych Imion).
Zwykle też zapytuję siebie: czy chciałabym tak żyć i tak umrzeć?

Asus:
Cytuj:
Amvaradel, piszesz, że polowanie to przeżytek. Piszesz, że wystarczy zmniejszyć liczbę odstrzeliwanej zwierzyny płowej by zwiększyła się liczba drapieżników. wybacz, ale dla mnie z kolei to ideologia pseudo-ekologów. Na więksża liczbę drapieżników (taką, kóra mogłaby samocznynnie regulować stan liczebny i jakościowy populacji zwierzyny płowej) nie ma w polsce po prostu miejsca - ludzie zajeli zbyt duze terytoria, by było miejsce np. dla watachy wilków w obrębie wrocławia. Tak, u mnie w mieście jest dużó zielonychterenów zasiedlonych przez sarny i dziki, nieraz siedząc na rybach widzę chmary saren lub buchty po dzikach. Nawpuszczać wilków nad miejski odcinek Odry? To chyba nie jest rozwiązanie

Po pierwsze: zazdroszę ci bliskich spotkań z sarnami. Te piękne zwierzęta widuję tylko z daleka.
Owszem wiem, że wilki nie mogą żyć w Polsce wszędzie, tak samo np. rysie (żbiki, o których wspomniał Poświst chyba lubią krzyżować się z domowymi kotami ;)
Dziki mogą być niebezpieczne, podobno, z małymi, ale myślę, że zależy to też od zachowania człowieka i tego, na ile dzik czuje się zagrożony. Ale dzik sam chyba nie pcha się w miejsca zbyt uczęszczane?
Moim zdaniem, dopóki nie ma realnego zagrożenia ze strony dzikich zwierząt, to super cieszyć się ich bliskością.
Z tego co wiem, dzikie zwierzę w mieście może dostać zastrzyk usypiający i być wywiezione gdzieś w las. To chyba skuteczne i humanitarne rozwiązanie?
Cytuj:
Zwierze żyje w naturalnych warunkach, jest dokarmiane i chronione, a śmierć przychodzi bez stresu i niespodziewanie, umieranie trwa tylko kilkanaście sekund.

Oj nie. Zwierzeta boją sie na długo przed postrzałem. Żyją w lęku przed nami, a lęk to stres. Ja nie chciałabym tak żyć i tak umrzeć.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: niedziela, 11 stycznia 2009, 23:24 
Offline
Szpieg jezuitów
Avatar użytkownika

Dołączył(a): czwartek, 6 września 2007, 15:15
Posty: 1883
Lokalizacja: Piaseczno k. Warszawy
Amvaradel napisał(a):
Oj nie. Zwierzeta boją sie na długo przed postrzałem. Żyją w lęku przed nami, a lęk to stres. Ja nie chciałabym tak żyć i tak umrzeć.


Ale zwierzeta caly czas zyja w stresie - jedne dlatego, ze moga stac sie ofiara, inne gdyz moga nie dopasc ofiary i glodowac. Myslenie o tym, ze zycie jest bezstresowe i wygodne jest typowo ludzkim wynalazkiem i nie za bardzo da sie to przerzucic na swiat zwierzat.

http://www.youtube.com/watch?v=LU8DDYz68kM - tak wyglada mniej wiecej zycie dzikich zwierzat. Ciagla walka o przetrwanie - z obu stron.

_________________
- Wołanie kotów - odparł, jakby zdradzał jej wielką tajemnicę - to zwykle niezbyt produktywna czynność.


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: poniedziałek, 12 stycznia 2009, 09:14 
Offline
Kapłanka Hathor
Avatar użytkownika

Dołączył(a): sobota, 8 września 2007, 22:33
Posty: 3271
Lokalizacja: lubelskie
Cytuj:
Ale zwierzeta caly czas zyja w stresie - jedne dlatego, ze moga stac sie ofiara, inne gdyz moga nie dopasc ofiary i glodowac. Myslenie o tym, ze zycie jest bezstresowe i wygodne jest typowo ludzkim wynalazkiem

Wcale tak nie myślę. Ale gdyby zwierzeta kręciły filmy, to najgorsze horrory byłyby o ludziach.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: poniedziałek, 12 stycznia 2009, 11:33 
Offline
Manaderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): poniedziałek, 18 sierpnia 2008, 14:35
Posty: 901
Lokalizacja: Wrocław
Cytuj:
Dziki mogą być niebezpieczne, podobno, z małymi, ale myślę, że zależy to też od zachowania człowieka i tego, na ile dzik czuje się zagrożony. Ale dzik sam chyba nie pcha się w miejsca zbyt uczęszczane?
Moim zdaniem, dopóki nie ma realnego zagrożenia ze strony dzikich zwierząt, to super cieszyć się ich bliskością.


Co do dzików - to jak z każdym zwierzęciem - będzie cie unikać chyba ze nie będzie miało wyjścia, wtedy zaatakuje w samoobronie, ale to przecież oczywiste. Zawsze jak znajduje buchty po dzikach szukam tropów i ide naokoło :wink:

Jasne ze dopoki nie ma realnego zagrożenia nie nalezy do nich strzelac "bo są w obrębie miasta". chodziło mi tylko o to, ze nie ma w większości rejonów drapiezników mogących wyeliminowac osobniki stare, słabe czy chore, i tą funkcję przejmują myśliwi.

Cytuj:
Z tego co wiem, dzikie zwierzę w mieście może dostać zastrzyk usypiający i być wywiezione gdzieś w las. To chyba skuteczne i humanitarne rozwiązanie?


Jane ze tak, zresztą nie miałem na myśli saren biegających po głównej ulicy, a tylko zwierząt bytujących w dzikich rejonach miasta, które są przecież i we wrocku, i w wawie i w kazdym z polskich miast.

Cytuj:
Ale zwierzeta caly czas zyja w stresie - jedne dlatego, ze moga stac sie ofiara, inne gdyz moga nie dopasc ofiary i glodowac. Myslenie o tym, ze zycie jest bezstresowe i wygodne jest typowo ludzkim wynalazkiem

No i tu się zgodzę z tobą Kocie. Czujnośc i stres (mniejszy lub większy) są niezbędne zwierzęciu do przetrwania, zresztą i tak w naturze mało jaki zwierz ginie ze starości, po prostu jest zjadany. a to, że zwierzaki się boją ludzi? Boją się nas jak każdego drapieznika. Natury nie przeskoczysz.

Cytuj:
Po pierwsze: zazdroszę ci bliskich spotkań z sarnami. Te piękne zwierzęta widuję tylko z daleka.

hehe dzięki :) Choć czasem zawału można dostać, jak siedzisz cicho nad wodą o 5 rano a tu nagle jebudu! plusk jakby sie conajmniej dwumetrowy sum spławił i widzisz płynącego ci przed nosem kozła :D

_________________
Obrazek
-------------------
gg 4217782

Hakken napisał(a):
Mazowsze jest niestety gorzej zaopatrzone w miejsca kultowe, mam tylko jeden chram i to, Warszawkim zwyczajem, nowy :)


wegetarianin - słowo w języku indian ojibwa oznaczające "za głupi by polować"


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: wtorek, 13 stycznia 2009, 21:04 
Offline
Kapłanka Hathor
Avatar użytkownika

Dołączył(a): sobota, 8 września 2007, 22:33
Posty: 3271
Lokalizacja: lubelskie
Cytuj:
nie ma w większości rejonów drapiezników mogących wyeliminowac osobniki stare, słabe czy chore, i tą funkcję przejmują myśliwi

W eliminację osobników chorych czy starych to mogę uwierzyć w przypadku żubrów - jest ich kilkaset sztuk, wszystkie nadzorowane, z księgami rodowodowymi etc. Osoba kompetentna może stwierdzić, które nie nadają się do dalszej hodowli.
Natomiast w przypadku polowań z nagonką wcale nie giną "osobniki chore", tylko te, które znajdą się na linii strzału.

Cytuj:
a to, że zwierzaki się boją ludzi? Boją się nas jak każdego drapieznika. Natury nie przeskoczysz.

W ostatnim roku głośno było o odkryciach naukowców, którzy docierali do niedostępnych wcześniej rejonów lasów tropikalnych i odkrywali tam nowe gatunki. Tym, co było szczególnie charakterystyczne to fakt, że zamieszkujące tam gatunki nie bały się ludzi. Naukowcy mogli do nich podchodzić, fotografować, a nawet widziałam zdjęcie naukowca z jakimś puchatym stworem na rękach. Nie jest to nic zaskakującego. Strach przed ludźmi nie jest czymś wrodzonym, ale wyuczonym. A jeśli czegoś można się nauczyć, to można i oduczyć.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: wtorek, 13 stycznia 2009, 21:15 
Offline
Szpieg jezuitów
Avatar użytkownika

Dołączył(a): czwartek, 6 września 2007, 15:15
Posty: 1883
Lokalizacja: Piaseczno k. Warszawy
Amvaradel - strach w ogole jest wyuczony. Mam dwa koty - jeden urodzony w domu, drugi na ulicy. Pierwszy jak dostaje surowe mieso je spokojnie, drugi widzac ochlap miesa zaczyna warczec (nie mruczec, tylko wlasnie warczec tak, ze niejednego psa by zawstydzil), podbiega, porywa kawalek miesa i ucieka w najdalszy kat jedzac lapczywie... pewnych nawykow widac nie przeskocze.

_________________
- Wołanie kotów - odparł, jakby zdradzał jej wielką tajemnicę - to zwykle niezbyt produktywna czynność.


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 128 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Wszystkie czasy w strefie UTC + 2 [czas letni (DST)]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zalogowanych użytkowników i 0 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL