Moi drodzy,
Mam nadzieję, że już w drugiej połowie sierpnia uda się zorganizować drugą edycję spotkania
W międzyczasie, zapraszam do zapoznania się z konspektami dwóch prelekcji, które wygłoszono tej niedzieli
I
Jelonek
Historyczne korzenie współczesnego pogańskiego czarownictwa – referat wygłoszony na spotkaniu wiccańskim 17.06.2012 roku
Podczas postępującej chrystianizacji Europy wszelkie formy czarownictwa utożsamiono z satanizmem. Chociaż na początku nawet kościół uznawał, że jest ono formą przedchrześcijańskiej religii. W pochodzącym prawdopodobnie z 314 roku Canon Episcopi możemy przeczytać:
„Czy kiedykolwiek dawaliście wiarę zabobonom, na podobieństwo niektórych podstępnych niewiast, które twierdzą, że oddały się we władanie Szatanowi, ogłupione diabelskimi rojeniami? W nocy, wraz z Dianą, pogańską boginką, w towarzystwie innych niewiast, pokonują wielkie odległości na grzbietach zwierząt, wśród ciszy nocnej, słuchając rozkazów owej Diany, jako swej pani i oddając się na jej usługi podczas pewnych określonych nocy.”
W opublikowanym w 1486 roku „Malleus Maleficarum” autorstwa dwóch dominikanów Heinricha Kramera i Jacoba Sprengera ostatecznie zrównano czarownice z czcicielami Szatana. Wszelkie formy magii zostały uznane za przejaw diabelskich mocy, efekt zawarcia paktu z demonem. Czarownice miały spotykać się w nocy na szczytach gór, gdzie często przylatywały na miotłach, bądź widłach. Podczas dziwnych rytuałów spółkowały z samym Szatanem oraz z innymi demonami, które towarzyszyły im na co dzień pod postaciami zwierząt domowych, nazywanych chowańcami. Porywały z kołysek niemowlaki, które składały w ofierze diabłom, a z ich tłuszczu wyrabiały słynną maść umożliwiająca latanie w powietrzu. Czarownice sprowadzały zarazy, powodowały nieurodzaj.
Dotąd nie wiadomo na ile opisane w „Malleus Maleficarum” praktyki miały jakikolwiek związek z rzeczywistością, a na ile były wytworem wyobraźni autorów. Z całą pewnością część z nich rzeczywiście miała miejsce i była pozostałością kultów pogańskich, jak to było w przypadku włoskich Benandanti, którzy co roku opuszczali swe ciała by pod postaciami wilków, szczurów i motyli walczyć o urodzaj pól ze złymi czarownicami. Czcili oni również boginię nazywaną Abundią, Irodianą, bądź po prostu Matką Przełożoną. Od końca XVI wieku Benandanti byli prześladowani przez Kościół i utożsamieni z destruktywnymi siłami, z którymi się zmagali. Pod koniec XVII wieku Benandanti przestali istnieć. Polowania na czarownice, które swoje apogeum osiągnęły w XVI i XVII wiekach udało się jednak przetrwać podobnym grupom w innych częściach Europy, takim jak chociażby słoweńscy kresniki, których magii uczyły pokrewne angielskim elfom wiły, węgierscy táltos czy posiadający lecznicze moce rumuńscy tancerze căluşari.
To, że podobne historie rzeczywiście miały miejsce potwierdził włoski naukowiec profesor Carlo Ginzburg, który swoich książkach „Nocne bitwy: czarownictwo i kulty agrarne w szesnastym i siedemnastym wiekach” („The Night Battles: Witchcraft and Agrarian Cults in the Sixteenth and Seventeenth Centuries” 1966) i „Ekstaza. Odkodowanie sabatu czarownic.”(„Ecstasies. Deciphering the Witches’ Sabbath” 1989) przytoczył niezbite dowody na istnienie tego kultu.
W 1749 roku włoski pisarz Girolamo Tartarotti wydał książkę „O nocnych spotkaniach czarownic” (“De Congresso Notturno Delle Lammie”). Następnie, w 1751 roku powstało jej rozszerzone wydanie zatytułowane „Obrona teorii o nocnych spotkaniach czarownic” („Apologia del Congresso Notturno Delle Lammie).
Według Tartarotti czarownictwo było tak naprawdę pozostałością kultu pogańskiej bogini Diany i wbrew nauczaniu kościoła nie miało nic wspólnego z satanizmem. Wszelkie nadnaturalne elementy towarzyszące historią czarownic Tartarotti przypisywał przesądom oraz ignorancji.
Podobne teorie głosił niemal sto lat później profesor prawa karnego na uniwersytecie w Berlinie Karl Ernst Jarcke. Jacke twierdził, że pogańskie religie przetrwały pośród najbiedniejszych warstw społecznych, w szczególności chłopów. Kościół wydał im wojnę i zrównał z satanizmem. Jacke nie wykluczył też, że z czasem członkowie owych kultów sami zaczęli uważać się za satanistów, a rogate bóstwo, które czcili zrównali z chrześcijańskim diabłem.
W 1839 roku teorię Jackego rozpropagował inny niemiecki uczony Franz Josef Mone. Uważał on jednak, że kult czarownic, chociaż nie miał korzeni satanistycznych, tylko pogańskie, rzeczywiście zagrażał społecznemu ładowi. Według niego czarownice składały ofiary z ludzi i brały udział w nocnych orgiach, o co posądzali je chrześcijańscy prześladowcy. Kult ów miał przywędrować na tereny dzisiejszych Niemiec z Grecji i charakterem przypominał tamtejsze pogańskie religie misteryjne.
Najbardziej wpływowym dziwiętnastowiecznym tekstem opisującym czarownictwo jako pozostałość pogańskim religii była jednak wydana w 1862 roku “Czarownica” („La Sorcière”) autorstwa wybitnego francuskiego historyka Julesa Micheleta. Pomimo imponującego dorobku naukowego jej autora trudno ją jednak traktować jako książkę historyczną. Prędzej jest to manifest ideologiczny Micheleta, będący wyrazem jego niechęci do kościoła katolickiego, wspierającego, jego zdaniem, wyższe klasy społeczne. Religią ludu było natomiast czarownictwo, będące ekstatycznym kultem pogańskiego boga Pana utożsamionego przez kościół z szatanem. Kultowi przewodziły kapłanki, które zajmowały się też lecznictwem.
W 1893 roku amerykanska feministka Matilda Joslyn Gage w swojej głośnej książce “Kobieta, kościół i państwo” („Woman, Church and State”) powtórzyła w ślad za Micheletem, iż czarownice były kapłankami pogańskiego kultu płodności. Według Gage kapłanki owe czciły przede wszystkim wielką boginię. Sam kult natomiast miał swe korzenie w starożytnych, matriarchalnych kulturach, które miały istnieć kiedyś na terenie Europy. W pracy Gage czarownictwo po raz pierwszy zostało współcześnie połączone z pogańskim boginicznym kultem. Wiele lat później ów wątek podjęła w swojej pracy z 1974 roku zatytułowanej „The Gods and Goddesses of Old Europe” amerykańska archeolożka litewskiego pochodzenia Marija Gimbutas.
Zwolennikiem teorii Micheleta i Gage był też wybitny brytyjski matematyk oraz twórca statystki matematycznej Karl Pearson. Czarownictwo było jego zdaniem religią praktykowaną w starożytnych kulturach matriarchalnych, która przetrwała do czasów nowożytnych, koncentrując się z czasem na kulcie rogatego boga. Jedną z ostatnich kapłanek tej religii miała być, według niego, Joanna D’Arc.
W 1899 roku amerykański badacz folkloru Charles Godfrey Leland opublikował „Aradię, albo ewangelię czarownic”, w której zebrał on wierzenia kultu czarownic praktykowanego we współczesnej mu Toskanii. Twierdził on, że materiał dla owej publikacji dostarczyła mu kobieta o imieniu Maddalena, która sama uważała się za czarownicę. Przedstawione w „Aradii” czarownictwo bardzo przypominało kult, który wcześniej opisał Michelet. Było religią biednych i uciśnionych. Czarownice czciły w nim boginię Diane i jej brata Lucyfera, a także ich córkę, Aradię.
Wszystkie te teorie wydawały się potwierdzać badania nowożytnych procesów czarownic przeprowadzone przez wybitną egiptolożkę dr Margaret Alice Murray. W 1921 roku wydała ona „Kult czarownic w Europie zachodniej” („The Witch-Cult in Western Europe”). W ślad za Micheletem, Gage i Lelandem, od których twórczości zawsze publicznie się odcinała, twierdziła ona, że czarownictwo było paneuropejskim starożytnym kultem płodności, w którym czczono bogów Dianę i Dianusa. W przeciwieństwie do tych autorów uważała ona jednak, że czarownicami i czarownikami było również wielu europejskich władców, którzy jedynie oficjalnie wyznawali chrześcijaństwo. Władcy owi byli co pewien czas składani w ofierze, zgodnie z krwawą, starożytną tradycją zaprezentowana chociażby w popularnej „Złotej gałęzi” antropologa sir Jamesa Georgea Frazera. Opisany przez Murray kult był niezwykle dobrze zorganizowany i przez wiele stuleci miał skutecznie realizować z chrześcijaństwem. Czarownice spotykały się w niewielkich grupach określanych mianem covenów. Świętowały cztery święta agrarne, Sabaty, oraz pełnie księżyca określane mianem Esbatów. Według Murray rogata postać przewodząca spotkaniom czarownic była tak naprawdę przebranym przywódcą kultu, który na czas rytuału utożsamiany był z bóstwem.
Teorie Murray krytykowali historycy czarownictwa tacy jak C. L. Ewen, który nazwał je „jałowymi bredniami”. Ponieważ jednak krytyka jej dzieł była publikowana w niskonakładowych pismach naukowych nie udało jej się poważnie wpłynąć na reputację książek Murray. Generalnie uważa się, że jej pomysły, choć dobrze wyrażone, były rezultatem błędnej interpretacji i nadinterpretacji opierającej się na wybiórczych dowodach i niepewnych źródłach. Murray zarzucono też fałszowanie niektórych dokumentów. Klasyczne spojrzenie na jej teorie, zawierające przykłady wybiórczego cytowania tekstów potwierdzających jakoby jej tezy możemy odnaleźć w książce Normana Cohn’a „Wewnętrzne demony Europy” („Europe’s Inner Demons”). Żaden naukowiec nigdy nie poddał pod wątpliwość konkluzji Cohn’a. Znani historycy, którzy zgadzają się co do krytyki pomysłów Murray to między innymi Ronald Hutton, G. L. Kitteredge, Keith Thomas i wielu innych. Wpowiedź profesora J. B. Russela jest wyrazem właśnie tej pozycji.
Źródła z których korzystała Murray były dość ograniczone: “ kilka dobrze znanych prac napisanych przez demonologów z kontynentu, kilka skrawków papieru zapisanych w Anglii i sporo opublikowanych informacji ze szkockich procesów czarownic. Większość niewydanych dowodów była całkowicie ignorowana.” (Hutton 1991)
Jednym z przykładów stosowanej przez Murray wątpliwej metodologii jest jej koncepcja lóż (covens) z trzynastoma członkami. Jest ona zbudowana na podstawie jedynego pośród tysięcy szkockich źródeł. Podczas poszukiwań innych lóż z trzynastoma członkami Murray, wyłączała, włączała osoby tak, by zawsze wychodziło trzynaście. Na przykład wśród czarownic sądzonych podczas procesów w Aberdeen w 1597, dwadzieścia cztery były spalone a siedem wygnano. Murray opisuje tylko dwadzieścia sześć oskarżonych, by pokazać, że chodziło o dwie loże. Z czternastu ludzi oskarżonych o czary w St Osyth (Robbins 425), dwie powieszono. Aczkolwiek Murray wspomina tylko trzynastu tworzących lożę. (“Kult Czarownic w Europie Zachodniej”, dodatek trzeci).
Murray dopasowała źródła do swoich teorii. Cytując zeznania oskarżonych skupiała się na prozaicznych detalach omijając te ustępy, w których rzekome czarownice twierdziły, że latają na swoje spotkania czy zmieniają w zwierzęta, bądź donosiły, że diabeł ni stąd ni zowąd pojawiał się i znikał. Zgodnie z tym co twierdzi Kitterdge i inni historycy europejska obsesja sabatów praktycznie nie znalazła udokumentowania w angielskich źródłach, mimo to Murray twierdzi, że jest ona uniwersalna.
Największe kontrowersje wydaje się budzić fakt, że Murray doszła do wniosku, że wymuszane torturami zeznania były wiarygodne, gdyż ich zawartość zdawała się potwierdzać istnienie koherentnego systemu, który przedstawiła w swoich publikacjach. Inkwizytorzy zadawali swym ofiarom naprowadzające pytania dopóki nie otrzymywali wymaganych wypowiedzi, tak by mogli wreszcie skazać i stracić oskarżonych. Koherentny system na który trafiła Murray był częściowo inspirowany satanistycznym czarownictwem zdefiniowanym w „Malleus Maleficarum”, w którym pisano, że czarownice składały ofiary z ludzi, uczestniczyły w orgiach. Murray częściowo zgadzała się z tymi oskarżeniami. Opisując angielskie procesy faworyzowała zeznania zebrane przez Matthew Hopkinsa, „Generała Tropiącego Czarownice”, które wydobywane były wątpliwymi sposobami, a często fabrykowane.
Późniejsze prace Murray dotyczące Kultu Czarownic kierowane były do szerokiego czytelnika i w związku z tym cechowały się bardziej fantazyjnym i rozrywkowym językiem niż poprzednie jej prace naukowe. „Bóg Czarownic” („The God of the Witches”), opublikowany w 1931 rozwinął jej teorię, że członkowie kultu czarownic czcili wywodzącego się z prehistorii Rogatego Boga. Murray uważa, że zeznania czarownic, które twierdziły, że czciły Szatana wydają się potwierdzać ten fakt. Według niej informacje dotyczące Szatana świadczyły na korzyść istnienia pogańskich zborów, którym przewodniczył kapłan noszący rogaty hełm i reprezentujący rogatego boga.
Nie jest to jedyna kontrowersyjna teza, którą stawia Murray w owej książce; inna głosi, że władcy europejscy byli w sporej części poganami, a zamachy na nich są dowodem na to, że byli oni składani (lub próbowano ich składać) w ofierze, by zapewnić pomyślność ziem przez nich rządzonych. Całość uzupełniają spekulacje dotyczące pochodzenia opowieści o tzw. „czarownym ludzie”. I właśnie one wydaja się najbardziej wartościowe z całej książki.
Murray drobiazgowo analizuje baśnie, konfrontuje je ze zwyczajami plemion epoki brązu, których pozostałości mogły skutecznie bronić się przed ostateczną asymilacją i w związku z tym jeszcze w późnym średniowieczu zamieszkiwały rzadziej zaludnione miejsca w Europie.
Podobnie jest z sugestiami, że władcy na Wyspach Brytyjskich byli składani w ofierze pogańskim Bogom, by zapewnić pomyślność swojej ziemi. Bardzo ciekawa była by analiza zapisów śmierci owych władców z punktu widzenia przetrwałych do tych czasów wierzeń pogańskich. Być może owe opisy, podane przez kronikarzy nosiły w sobie znamiona odwołań do starożytnych rytuałów zakorzenionych głęboko w podświadomości piszących (choćby opisy krwi użyźniającej ziemię). Być może rzeczywiście postrzegano wtedy władców bardziej w pogański niż chrześcijański sposób.
Idea, że władca jest reprezentantem Boga na ziemi to ostatecznie idea pogańska, zaadoptowana dopiero później przez chrześcijaństwo. Niestety pani Murray zamiast skupić się na analizie tekstu i mentalności średniowiecznego człowieka – ciągle bardziej poganina niż chrześcijanina – snuje domysły na temat przynależności wymienianych władców do tajemniczego kultu. Kultu, jedynym dowodem na istnienie którego w późnym średniowieczu były wspomniane już przeze mnie zeznania „czarownic”.
Teoria Margaret A. Murray jest na pewno ciekawa. Doskonale też potwierdza tezę, że „bóg starej religii staje się diabłem nowej”. Niemniej jednak w przytłaczającej większości przypadków pomija ona pewne oczywiste fakty na rzecz własnych domysłów. Ja osobiście nie znalazłem w niej żadnych realnych dowodów na istnienie owego kultu i jego powiązań z ówczesnymi klasami rządzącymi. Wynika z niej natomiast, że w ówczesnej Europie pogański światopogląd był nadal bardzo mocno zakorzeniony – i z pewnością miał ogromny wpływ na postrzeganie świata, postaci władców czy chrześcijańskich świętych.
Murray z czasem odnosiła się coraz bardziej emocjonalnie do wszelkiej krytyki zarzucając przeciwnikom religijne uprzedzenia. W „Boskim Królu Anglii” („The Divine King in England”, 1954 ) rozszerzyła zakres swojej wcześniejszej teorii twierdząc, że istniał pogański spisek pośród angielskiego możnowładztwa, tego samego możnowładztwa z którego wywodzili się wiodący członkowie kościoła. Podejrzana śmierć Williama Rufusa była rytualną ofiarą Świętego Króla złożoną przez Henryka Pierwszego, człowieka tak pobożnego, że ufundował największe opactwo w Anglii. Ten sekretny spisek, według niej, spowodował śmierć wielu władców z siedemnastowiecznym Jamesem Pierwszym włącznie. Święta Joann d’Arc – której katolicką pobożność i ortodoksyjność potwierdza wiele dokumentów ( takie jak dyktowane przez nią listy, w których groziła krucjatą przeciwko husytom) a którą stracili Anglicy z , jak twierdzili później jej sędziowie, powodów czysto politycznych – była przez Murray przedstawiona jako pogańska męczennica. Obraz mesjanistycznego (samo) ofiarowania tych postaci jest interesującą spekulacją, ale nie był bramny poważnie nawet przez jej nawet najbardziej zajadłych zwolenników, aczkolwiek wykorzystywano go w powieściach.
Wielu współczesnych Wiccan, a takż część współczesnych badaczy tej religii twierdzi, że w latach trzydziestych dwudziestego wieku jej publikacje doprowadziły do powstawania „murryopodobnych” covenów do jednego z których w 1939 roku został inicjowany Gerald Brosseau Gardner. Gardner rozwinął te doświadczenia by w konsekwencji stać się jednym z twórców Wicca, wpływowego prądu we współczesnym ruchu neopogańskim. Zwrot „Stara Religia”, używany przez wielu Pogan dla określenia odziedziczonej po przodkach pogańskiej religii wywodzi się z teorii przedstawionych przez Murray, aczkolwiek wielu z nich coraz częściej wydaje się zdawać sobie sprawę, że bardziej adekwatne jest w tym przypadku wyrażenie „Stare Religie”. Inne terminy bądź koncepcje takie jak loża (coven), esbat, wiccański kalendarz Koło Roku, i Rogaty Bóg powstały pod wyraźnym wpływem, bądź bezpośrednio wywodzą się z prac Murray. Teorie Murray wywarły częściowy wpływ na wyznawców koncepcji starożytnego europejskiego matriarchatu i wyolbrzymionej wersji polowań na czarownice, w którą wierzą niektóre feministki i Neopoganie.
IISiliniez
„Stary George Pickingill i 9 covenów.”Badacze zajmujący się religią wicca zazwyczaj, opisując historię jej
powstania, datują początek na okres ożywienia okultystycznego, jakie miało
miejsce w Wielkiej Brytanii na przełomie XIX i XX wieku, skąd przechodzą
bezpośrednio do inicjacji Geralda Gardnera w 1939 r. do covenu, który miał
istnieć wówczas na terenie rejonu New Forest w południowej Anglii. Ten
schemat się powiela. Wydaje się jednak mało prawdopodobne, żeby religia
wicca powstała bez związku z jakimś kontekstem historycznym i w oderwaniu
od wcześniejszych, nawet tylko epizodycznych praktyk na tym polu.
Fundamentalnym staje się więc przynajmniej podjęcie próby ustalenia,
prawdopodobnych praźródeł i genezy powstania tej religii.
Próbując nieco odtworzyć, zaciemniany skutecznie już przez samych twórców
rodowód wicca, chciałbym zwrócić uwagę na sylwetkę George’a Pickingilla,
znanego bardziej jako „Stary George” („Old George”), angielskiego
czarownika żyjącego na przełomie XIX i XX wieku. Postać ta, choć jest
niezwykle kontrowersyjną w kręgach brytyjskiego czarownictwa, nie powinna
być przy okazji omawiania wicca, w żadnym razie pomijana i marginalizowana.
W niniejszym opracowaniu postaram się spróbować nieco przybliżyć, bardzo
trudne już w chwili obecnej do odtworzenia fakty i oddzielić je od barwnych
mitów związanych z hipotetyczną genezą religii wicca w Wielkiej Brytanii.
Referat składa się z ośmiu głównych punktów:
1. Rozpoczynam od zaprezentowania tez Billa Liddella dotyczących rzekomej
działalności Pickingilla, jego publikacji na łamach czasopisma The Wiccan.
2. Opisuję barwne legendy, które zebrali folkloryści Eric Maple i Charles
Lefebure.
3. Przedstawiam informacje na temat Pickingilla, jakie udało się zebrać na
bazie dostępnych informacji, głównie ksiąg parafialnych i wywiadów z
respondentami.
4. Życiorys staje się punktem wyjścia do rozważań, na temat jego rzekomego
wkładu w rozwój czarownictwa.
5. Przedstawiam historie domniemanych uczniów Pickingilla (Aleistera
Crowley, Alan Bennett, Hargrave Jennings).
6. Omawiam istniejące w Wielkiej Brytanii te tradycje czarownictwa, które
mogą stanowić linię sukcesyjną Starego George’a (Horsa Coven, Cultus
Sabbati, Via Nocturna, The Eight Winds Path, Clan Tubal Cain, Coven Atho,
Corventus Quercus oraz czarownictwo z rejonu Devon oraz Somerset), a także
wypowiedzi respondentów Ralpha Harveya czy George’a Wellsa.
7. Przechodzę do prezentacji opinii wyznawców (Alex Sanders, Janet i
Stewart Farrarowie, John Score, Doreen Valiente) i badaczy (Ronald Hutton,
William Baker) w tym temacie.
8. Na zakończenie przedstawiam własne wnioski.
Zdając sobie sprawę z dużych utrudnień w warstwie faktograficznej, gdyż i
tej religii są nieobce spory między poszczególnymi tradycjami czarownictwa
i ich liderami o osobisty wkład w jej kształt doktrynalny, genezę
powstania, ciągłość przekazu itp. W tym opracowaniu podejmę próbę
przedstawienia tylko jednego z możliwych wariantów tworzenia się zrębów
wicca, nie starając się przesądzać o jego jedynej słuszności.