Amvaradel napisał(a):
Nie chodzi o obrażanie się, że chcą zarabiać, ale zwrócenie uwagi, kiedy oszukują lub ukrywają prawdę. To kwestia nieuczciwej reklamy w ogóle, nie tylko tej związanej z ekologią.
No właśnie, że jest to obrażanie się za to, że firmy zarabiają. Tam nawet pada taki zarzut, że firmy pokazują, jak dbają o środowisko, a chodzi im o zarobek. No, po to firmy istnieją. Kiedyś się na to mówiło nawet „spółki zarobkowe”. Jeśli dodatkowo robią coś, żeby ograniczać zanieczyszczenie, to moim zdaniem chwała im za to. Szczególnie jeśli nikt im tego nie nakazuje. Padły tam także zarzuty pod adresem firm motoryzacyjnych, że wykorzystują modę na ekologię, żeby sprzedać swoje produkty. Kontestowana była np. reklama Renault, pokazująca samochód wydychający kwiatki. Jeśli ten model rzeczywiście ma mniejsze spalanie niż wcześniejsze modele, to owszem, może się odwoływać do wątków ekologicznych. Jest czystszy. A że nie jest w 100% czysty? My też nie. Żyjąc, spożywamy pokarmy, wydalamy z siebie różne substancje, w tym CO2. Niech mi ktoś powie, że nawet żyjąc w sposób naturalny, nie będę ekologiczny?
Amvaradel napisał(a):
Cytuj:
W artykule wskazano także niechcący, do czego prowadzą nie przemyślane postulaty ekologów. Np. problem z elektrowniami wodnymi, problem z rozkładającymi sie torbami, problem z niedoborem żywności i wyrębem lasów z w związku z paliwami syntetyzowanymi z roślin. Wiele z tych zagrożeń łatwo można było przewidzieć, tylko nie należy być strażnikiem świętego ognia, a raczej myśleć bardziej pragmatycznie.
A ty mylisz postulaty ekologów z praktykami firm, które udają, że stosują się do postulatów ekologów, ale w rzeczywistości traktują je jako dodatek do swego marketingu.
Nie, nie mylę. Raczej mam na uwadze to, że kampanie ekologiczne są negatywne, to znaczy wymierzone przeciw czemuś. Nie są pozytywne, to jest nastawione na stworzenie rzeczywistej alternatywy. A firmy? Te jak zawsze chcą zarobić. To normalne. Trudno jest mieć im to za złe.
Co do zadań władzy publicznej w przedmiocie reklamy mamy zbliżone stanowiska
.
Swietoslaw napisał(a):
W ogóle podchodzisz do tego problemu od d... strony.Rawimir, po pierwsze spokojnie!
Myślę, że swobodna dyskusja na forum nie musi nikomu podnosić ciśnienia, a widzę, że zdenerwowałeś się po przeczytaniu moich postów. Spoko. Nie ma powodu do denerwowania się.
Ależ ja jestem spokojny, a nawet wesoły. Po prostu stwierdzam fakt, że ja śpię spokojnie, jeśli daję, bo chcę, i nie kłopocze się myślą, że może źle oceniłem biedaka, bo on jest oszustem. Nie frustruję się tym. Twoje pytania, świadczą o nieustannej frustracji. Dasz, może źle, nie dasz, tez może źle, co robić, co robić... ech, najlepiej ponarzekać.
Swietoslaw napisał(a):
Dla mnie liczy się efekt, nie dobre chęci. Z resztą chyba jak i wszędzie. Mało to jest akcji nagłaśnianych przez media, gdzie wciska się ludziom zdrowy kit? Przykład pierwszy lepszy - ostatnio moja mama w telewizji widziała naszych sąsiadów z dwóch pięter wyżej, jak to mówią, że komornicy ich ścigaja, że oni nie mają pieniędzy na nic, że są tacy biedni ... A kiedyś próbowali nam się w nocy pod kablówkę podpiąć na lewo, chodzą w firmowych ubraniach, imprezy robią co chwila ... A mijają wszystkich z głupimi minami! Pozują na biednych by uniknąć opłat za mieszkanie. Wszyscy dobrze wiedzą, że biedni nie są, a biednych udają. Mało jest takich akcji? Mało to było wszędzie przekrętów?
Ja pie.... ty to masz przerąbane w życiu oO.
Jak myślisz, kogo jest więcej? Oszustów, czy uczciwych? Jaka Twoim zdaniem jest szansa, że komórka pozostawiona przez Ciebie w miejscu publicznym, wróci do Ciebie? Prawdopodobnie masz wielu sąsiadów. Jedni z nich są nieuczciwi. Jakie zatem masz prawo o uogólnić to i stwierdzić, że wszyscy są nieuczciwi? Pytasz, czy mało jest takich przypadków. Odpowiadam, tak mało. Większość ludzi żyje uczciwie. Ale Ty w to nie wierzysz. I to cię frustruje, a tu na forum, często dajesz wyraz tej frustracji.
Żeby móc ocenić efekt, coś musi być zrobione. Jeśli na samym początku działania, chcący coś zrobić, nie dostana niezbędnego kredytu zaufania, efektów nie będzie nigdy. Np. Przyjmujemy, że firma sponsorująca sadzenie drzewa, ma uczciwe zamiary. Jeśli nie wejdziemy w tę akcję, i nie będziemy sadzić wirtualnych drzewek, nie będzie żadnego efektu w postaci prawdziwych drzewek. Na szczęście jest wiele osób, które dały firmie ten kredyt zaufania, więc teraz będzie można sprawdzić, jeśli to kogoś interesuje, czy drzewka te rzeczywiście zostały posadzone. Gdyby wszyscy byli tacy „sceptyczni” ja ty, nic by nie powstało. Taka jest konsekwencja narzekactwa.
Swietoslaw napisał(a):
Nie ma dla mnie znaczenia, czy ktoś promuje akcję sadzenia drzewek, ale to czy je faktycznie posadzi! W pierwszym przypadku brzmi to jak dobry program wyborczy naszych polityków, którego jak obywatele wiedzą - nie zrealizują po dojściu do władzy.
Odpowiedziałem wyżej w sprawie drzewek. A co do polityków, od ponad 20 lat obserwuję naszą demokratyczną politykę, i twierdzę, że wiele obietnic zostało na szczecie zrealizowanych, wiele obietnic zostało niestety zrealizowanych, a wiele niestety, lub na szczęście nie zostało zrealizowanych. Społeczeństwo się różni w poglądach politycznych, więc i w ocenach tego, co powinno być zrobione także się różni. Wszelkie uogólnienie jest zwykłym nadużyciem.
Swietoslaw napisał(a):
Przecież odpowiadam za samego siebie, podobnie jak każdy za siebie. W czym jest problem?
W tym, że zawsze widzisz winnych wokół siebie. Nie zauważyłeś?
Swietoslaw napisał(a):
Wielu ludzi o tym nie myśli. Po to robi się takie akcje.
Kto ma pomyśleć, ten pomyśli. Kto nie, ten nie. To tak jak z innymi akcjami, jeden będzie głosił pomoc ofiarom powodzi, podczas gdy na innym nie zrobi to żadengo wrażenia. Jak idę osiedlem i słyszę lamenty głupich ludzi, że ich śnieg drażni, że ich drzewa drażnią (bo im słońce zasłaniają) ... mentalności nie zmienisz.
Tak, tak, najlepiej ponarzekać.
Swietoslaw napisał(a):
To byłaby by chyba duża przykrość i rysa na twoim obrazie świata, jako miejsca wrogiego, w którym wszyscy czyhają, aby nam zrobić kuku. A nóż by się okazało, że wszystko jest w porządku.Chciałbym, żeby tak było. Ale jeśli chcesz znać moją wizję świata, to dokładnie taka jest. Jak do tej pory więcej spotkałem się ze złośliwościami ludzi niż z przychylnością, czuję że za szybko wizji nie zmienię.
Nie, to żebym chciał znać Twoją wizję świata. Nie trzeba być czarownikiem, żeby widzieć, że masz taką wizję świata. Wg mnie jest ona bardzo szkodliwa, i w szerszych kategoriach, uniemożliwia współpracę między ludźmi. Bez minimum zaufania nie ma współpracy. Bez współpracy, jako kraj i społeczeństwo mamy marne szanse na konkurowanie z innymi krajami. Taką postawą oddajemy swoją przyszłość walkowerem tym, u których oszustw jest tyle samo co i u nas, bo to bardzo ludzka przypadłość, ale przy tym nie zatracili niezbędnego zaufania do siebie nawzajem.
Czasem jak ciebie czytam, mam wrażenie, że żyję na innej planecie. A przy najmniej w innym kraju. Wokół mnie jest więcej dobrych rzeczy niż złych, mam przyjaciół, którzy mi pomagają. Problemy są rozwiązywalne. W urzędach raczej spotykam się z pomocą, a nie wrogością. No, kurcze, inny świat. A może to jest kwestia otwartości na innych? Kwestia zaufania, które nie maleje, kiedy czasem się zdarzy, że ktoś mnie próbuje oszukać. A może nie myśląc o takich sprawach, po prostu ich nie przyciągam. W końcu jestem czarownicą... -kiem, ...hmmm..., no tym, co czaruje.