Amvaradel napisał(a):
Rawimir napisał:
Cytuj:
Środowisko stało się czymś ważniejszym od człowieka.
To nie jest dominująca perspektywa. Natomiast coraz powszechniejsze jest przekonanie, że nie można rozdzielać człowieka i środowiska, bo człowiek bez środowiska nie istnieje.
Rzecz w tym, że oddziela się i uznaje, że najlepiej by było, gdyby ludzie zaprzestali wszelkiej aktywności.
Cytuj:
Cytuj:
Niestety odnoszę wrażenie, że działania polityczne związane z ochrona klimatu, powodowane są wiarą w fetysz o nazwie ekologia. W związku z tym wymyśla się różne programy mające ograniczyć wpływ człowieka na środowisko...
Czy sugerujesz, że politycy kierują się wiarą?
Tak własnie sądzę.
Cytuj:
A jeśli tak, to po czym odróżniasz działania podejmowane na podstawie wiary od tych opartych na racjonalnym rachunku prawdopodobieństwa?
Tu nie ma żadnego rachunku prawdopodobieństwa. Jest co najwyżej ocena ryzyka. Analiza ryzyka zaś, jest zawsze subiektywna i ma na nią wpływ zespół przekonań osób dokonujących oceny.
Cytuj:
Cytuj:
Wiec, skoro nasza tak liczna obecność na ziemi jest faktem, to z tym faktem trzeba się liczyć.
A ktoś się nie liczy?
Tak, wszyscy ci, którzy nawołuja do ograniczenia populacji. Tego się po prostu nie da zrobić.
Cytuj:
Cytuj:
To czego ja domagam się od polityków, to aby wszelka polityka, w tym dotycząca środowiska, prowadzona była dla ludzi a nie przeciw ludziom.
Proszę o rozwinięcie. Co jest "dla ludzi", a co "przeciw ludziom". Gdy w związku z powiększaniem się dziury ozonowej zakazano stosowania freonów to było dla ludzi czy przeciw nim? A gdy zakazano używania DDT?
To proste. Jeśli wymyślisz bardzo hipotetyczne zagrożenie i opodatkujesz ludzi kosztami zapobiegania temu zagrożeniu, bez pewności, czy to działanie ma sens, za to z ogromny tzw. wewnętrznym przekonaniem, to jest to przeciw ludziom. Jeśli działasz w warunkach niepewności, to uczciwie jest przedstawić za i przeciw. Uczciwie jest powiedzieć, że to hipoteza. Że być może właśnie wywalamy pieniądze w błoto, bo nie jesteśmy w stanie wpłynąć w znaczącym stopniu, na to co się wokół nas dzieje. Że analiza czynników ryzyka, polega na stwierdzeniu jedynie pewnych korelacji, i nie przemilczaniu innych zbieżności. ucziwie jest nie nazywać zbieżności, zależnościami.
Cytuj:
Cytuj:
Amwaradel, domagasz sie od polityków odpowiedzialności i zapobiegliwości. Problem polega na tym, ze wszystko kosztuje. Jeśli nie pieniądze, to przynajmniej czas i energie poświęconą jakiemuś celowi. Polityka, to między innymi sztuka wyboru, tego co ważne dla społeczności. Rzeczy ważnych jest wiele, a możliwości ograniczone, wiec trzeba się na coś zdecydować. Arbitralnie przyjęte limity ograniczeń emisji, pociągną za sobą ogromne koszty. Te pieniądze nie będą przeznaczone na inne, równie ważne cele. Przy czym, wcale nie mamy pewności, że to nasza działalność powoduje ocieplenie klimatu.
A jeśli istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że jeśli nic się nie zrobi teraz, to potem nie da się tego naprawić? Albo jeśli nie wyda się teraz określonej kwoty, to za kilka lat potrzeba będzie 10 x więcej? Poza tym mylne jest przekonanie, że ochrona środowiska to wyłącznie koszty. Ograniczenie konsumpcji czy wzrost wydajności i nowych technologii to również wymierne korzyści.
O prawdopodobieństwie już pisałem. To nie jest prawdopodobieństwo, które można szacować, tylko ocena ryzyka, która jest zawsze subiektywna.
Cytuj:
Świętosław napisał:
Cytuj:
Jatam osobiście nie wierzę, że to człowiek ma wpływ na ocieplenie klimatu, uważam, że to naturalny cykl ziemi, który powtarza się co parę set tysięcy lat. Całe nagłośnienie sprawy ma tylko dać zarobić ekologom...
W takim razie mamy do czynienia z największym ogólnoświatowym spiskiem w dziejach ludzkości
Niektórzy tak to nazywają. Ja byłbym ostrożny, i stwierdził, że wpadliśmy, być może w dobrej wierze, w pewien paradygmat myślenia o świecie, który jest powodowany rozpczliwa próbą zapanowania nad tym, co byc może jest nie do opanowania. Nad naturalnymi procesami zachodzącymi w przyrodzie. A że w ostatnich 2 stuleciach nastapiła ZBIEŻNOŚĆ, a nie koniecznie ZALEŻNOŚĆ, pewnych zjawisk w przyrodzie i wzmożonej aktywności przemysłowej człowieka, oraz gwałtownego wzrostu liczbowego naszego gatunku, to wysnutoi wniosek, że to nasza aktywność powoduje te zmiany. Być może tak, byc może nie. Przykład opublikowanych maili naukowców od klimatu, pokazuje, ze nie wszystko jest takie oczywiste. Nawet, jeśli włamanie sie na serwer, przejęcie korespondencji i jej publikacja nie były przypadkowe. Nie zmienai to jednak faktu, że ta korespondencja istniała.
Myślenie paradygmatem, to nic nowego. racjonalni skad innąd naukowcy często tak postępują. I czynią to tak długo, aż fakty dobitnie nie sfalsyfikują ich teorii.
Dominacja paradygmatu, ma tez i taki skutek uboczny, że poglady sprzeczne z paradygmatem, są ignorowane, utrudnia im sie ich publikację. Osoby je głoszące spychane sa na margines środowiska. Dużo można pisać na ten temat.