Zwykle jestem przeciwniczką klonowania i wszelkich manipulacji genetycznych, bo z reguły nie służą one wcale zwierzętom, jednak w przypadku rekonstruowania wymarłych gatunków (w szczególności gatunków, które wykończyli ludzie) jestem za tym. Sądzę, że losy tura będą trochę podobne do tarpana: tarpany wyginęły, ale dzięki zabiegom hodowlanym udało się odtworzyć konika polskiego, w którego żyłach niewątpliwie płynie znaczny procent krwi tarpana. Tur może będzie turem na 90%, a z rozmnażaniem nie powinno być aż takich wielkich problemów - czytałam o jakiejś europejskiej rasie bydła, która bardzo przypomina tury, bo się od nich wywodzi. Gatunek żubra ocalno, gdy na świecie żyły tylko 54 sztuki żubrów (
http://www.zubry.com/historia/h05res.html ), a przecież nie znano wtedy technik manipulowania genami.
Czy to będzie tylko ciekawostka przyrodnicza? Mam nadzieję, że nie. Stadko żywych turów wypuszczonych do ktoregoś parku narodowego może bardzo przyczynić się do ochrony przyrody, gdyż tury będą w tym przypadku tzw.gatunkiem parasolowym.
Gatunek parasolowy (umbrella species) , to gatunek najczęściej łatwy do zauważenia, obecny w świadomości społecznej, "priorytetowy" z jakiegokolwiek punktu widzenia, którego ochrona automatycznie pociąga za sobą ochronę wielu innych, zazwyczaj mniej efektownych i mniej "charyzmatycznych" zwierząt i roślin. Wszystkie duże chronione ssaki są jednocześnie gatunkami parasolowymi dla innych, mniejszych żyjątek, których nazw możemy nawet nie znać, bo żeby chronić np. żubry czy niedźwiedzie wyznacza się duże obszary chronione, na których żyją też przecież inne gatunki.