happily_ever_after napisał(a):
Pozwolę sobie na ramową odpowiedź. We wcześniejszej wypowiedzi chciałem zawrzeć myśl iż, że druidyzm jest jeden
Podstawową cechą współczesnego drudizymu (wywodzącego się z całkiem uporządkowanej szkoły renesansu duchowości celtyckiej po XVII w.) jest jego nie-dogmatyczność. Pierwszą sprawą, na jaką zwracają uwagę głosy w jakiś sposób uchodzące za doświadczone na tej ścieżce, to stwierdzenie, że nie ma jednego druidyzmu.
Natomiast w języku polskim, i w ogóle w nauce polskiej, mocno zmanierowanej historycyzmem, pokutuje słownikowa definicja druidyzmu jako historycznego, kastowego systemu społeczno-religijnego starożytnych Celtów. W ujęciu historycznym, w szkole polskiej, faktycznie druidyzm jest "jeden". Ale to tylko dlatego, że - siłą rzeczy - zainteresowania polskich historyków bardzo rzadko zwracają uwagę na późniejszy renesans druidyzmu jako zjawiska kulturowego po XVII w. Czasem, choć zdawkowo i z pewną pobłażliwością, wspomina się o "druidyzmie romantycznym" albo "osjanizmie". Tymczasem druidyzm przechodził, i wciąż przechodzi, bardzo barwną ewolucję i współcześni druidzi są jej jak najbardziej świadomi. Nikt (poza tradycyjnie występującymi w kręgach alternatywnych oszołomami...) nie uzurpuje sobie pochodzenia bezpośrednio od gajów druidów galijskich I w.prz.Chr. czy bycia dziedzicem Merlina. Przynajmniej żaden z oficjalnie działających zakonów. Liczy się natomiast krytyczna znajomość historii (tradycyjne zajęcie druidów starożytnych) przy jednoczesnej miłości do mitów i konceptów kulturowo-duchowych Celtów, dzięki którym zauważa się ową świętość natury.
I tu pytanie, czy należy czcić Naturę. Za samo określenie "należy" w dzisiejszych kręgach druidzkich spotkalibyście się ze śmiechem lub kpiną. Ideą, bardzo mocno i konsekwentnie rozwijaną współcześnie w najróżniejszych publikujących gajach, jest właśnie adogmatyczność. Każdy druid sam wypracowuje sobie świadomą relację z naturą, najważniejsze, aby jednak jej nie tracił. Czy wobec tego powinien latać po lasach z gołym tyłkiem i przejść na fruktarianizm? Przeczytajcie sobie ciekawą, chociaż już starą, dyskusję w wątku
Czy druid powinien być wegetarianinem?, aby rozwiać popularne mity związane z druidyzmem.
Natura to nie tylko wieś, to także miasto. Koncept uwielbienia wsi to niewątpliwie echo druidycznego renesansu przypadającego na okres romantyzmu, kiedy (nie bez powodu) uważano, że wszelka wiedza o tym, co nieortodoksyjne znajduje się poza miastem. Dziś jednak jest przeciwnie, większość osób żywo i świadomie badająca, a także rozwijająca współczesny druidyzm, to wykształceni mieszkańcy miast. Ja sama większość świąt do niedawna obchodziłam w warszawskim parku albo po prostu w mieszkaniu. Aby lepiej zrozumieć w ogóle celtycki koncept Natury warto trochę poczytać. Natura to słowo potężne, oznaczające wszystko, całą wszechrzecz, całą Sieć Życia misternie oplatającą istnienie. Jest w niej życie, rozkwit, płodność, kiełkujący owies, ale także zbutwiałe kapcie, tragedia rodzinna, katastrofa tankowca, przemysł reklamowy i siatki plastikowe.
Na koniec może jeszcze o samym wyrażeniu "czczenie" oraz koncepcie świętości. Dla mnie, jak i dla wielu współczesnych badaczy, druidzi jawią się jako kapłani Wiedzy. Wiedza, co wiemy z licznych triad irlandzkich, odzwierciedla Naturę. Oddawanie jej czci może równie dobrze przejawiać się po prostu w uprawianiu tej Wiedzy, w nabywaniu świadomości miejsca, w którym żyję, i miejsca, które zajmuję w Sieci Życia. Natura jest święta jako taka - przy czym nie chodzi tu o świętość rozumianą jako jakaś transcendentna cnota. Świętość Natury jest immanentna, sama sobie. Niektórzy druidzi rozwijają ten koncept dalej w system religijny, doptarując się w przejawach Natury Bogów, inni pozostawiają ich w sferze symbolicznej. Jest jednak kilka elementów, które te najróżniejsze poglądy zbierają do worka współczesnego druidyzmu, o czym poczytacie więcej tu:
Druid czyli kto?.
pozdrawiam sierpniowo,
Tin