Viking napisał(a):
U nas wojny nie ma ale pamiętaj że "imigracja" Europejczyków do Ameryki trwała wiele setek lat - po 60 latach tej imigracji Indianie też nie byli bliscy zagłady. Jeśli uznam że arabowie nie będą lepsi i bardziej tolerancyjni dla rodzimej ludności niż my byliśmy w Afryce czy Ameryce (nie mam powodów aby myśleć że będą od nas lepsi) to nas los gdy już zdobędą wyraźną przewage nie jest za wesoły.
Nadal uważam, że to porównanie jest kiepskie: Europejczycy mieli przewagę cywilizacyjną (np. lepszą broń) i nastawieni byli na zdobywanie ziemi i zasobów, a nie np. na pracę u Indian
Cytuj:
Rozumiem że wojny są nieopłacalne dziś jednak nie zawsze tak jest - wojny są nieopłacalne gdy jest spokojnie i wszystkiego pod dostatkiem - gdy brakuje wody odebranie jej "wrogowi" najbardziej się opłaca.
Tracą na niej wszyscy. I obie strony konfliktu, i przyroda. Przykładów jest mnóstwo: od tej cywilizacji Majów, o której artykuł podlinkowałam, do czasów współczesnych: podczas wojny domowej w Mozambiku, która skończyła się na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku, zniszczono wiele studni - dotąd nie naprawili zniszczeń wojennych.
Tam, gdzie trwają wojny wycina się lasy bez żadnej kontroli, masowo kłusuje, rozwala studnie etc.
Cytuj:
Oczywiście bardziej opłacało by się wykopać studnie siłami wszystkich ludzi ale podziały nam na to nie pozwalają i raczej jeszcze długo nie pozwolą bo rywalizacje mamy w genach.
Jest taka scena w filmie "Gry wojenne" gdy komputer Pentagonu dokonuje różnych symulacji globalnej wojny atomowej. We wszystkich wersjach wychodzi mu na to, że nie będzie zwycięzców - wszyscy przegrają. W takiej sytuacji ten, kto zacznie konflikt ponosi odpowiedzialność za zniszczenie cywilizacji, łącznie ze swoim krajem.
Konflikty bez użycia broni masowej zagłady są mniej niszczące, ale w wielu sytuacjach też nie ma zwycięzców. Pokazanie tego ludziom skutkuje tym, że ich ochota do walki maleje.
Cytuj:
Oczywiscie że tutaj troche generalizuje ale zwyczajnie w historii zawsze popełniano takie mordy, gwałty i rabunki i nie widze powodu aby akurat bać się nazizmu czy nacjonalizmu bardziej niż ekspansywnego monarchy, szalonego proroka czy bandy która chce sobie pograbić.
Każda ideologia, która wzmacnia podziały i utrudnia współpracę jest szkodliwa właśnie dlatego, że zwiększa ryzyko konfliktów, a zmniejsza możliwość współdziałania i pokojowego ogarnięcia sytuacji.
Cytuj:
Za 200 lat dla naszych dzieci nazizm będzie tak straszny jak dla nas jest straszna monarchia - może u nich monarchia będzie budzić większe obawy jeśli po drodze trafi się jakisz szalony król.
Szalony król? Myślisz, że Europejczycy poszliby za jakimś szalonym królem? To jeszcze chyba tylko w Afryce może zaistnieć.
Cytuj:
A za 1000 lat historycy będą oceniać jak Hitler dowodził ale mało kogo jego zbrodnie będą obchodzić bardziej niż nas zbrodnie Cezara.
Myślę, że to zupełnie inna kategoria. Czym innym jest prowadzenie podbojów, a czym innym systematycznie i metodycznie realizowane ludobójstwo.
Cytuj:
Tak to już jest i dlatego najbardziej obawiam się czynników które radykalizują ludzi a nie szumnych nazw typu nazizm czy nacjonalizm. Jeśli mamy do czynienia z czynnikami "radykalizujacymi" to nawet demokracja może być zła bo demokratycznie można wydawać gorsze prawa niż za Hitlera;)
Akurat Hitler był wybrany demokratycznie i wielu Niemców popierało nazizm. U podstaw nazizmu leży rasizm - dzielenie ludzi na lepszych i gorszych ze względu na rasę, narodowość. To ideologia, której naturalną konsekwencją jest przemoc.
Nacjonalizm to trochę inna sprawa, nie musi się łączyć z nazizmem czy rasizmem, bo naród nie musi (choć może) być definiowany poprzez "wspólnotę krwi".
Nacjonalizm to taki egoizm na poziomie narodowym, w sumie jest dość zrozumiały. Tylko wyobraź sobie jak wygląda współpraca w zespole składającym się z samych egoistów... Kiepsko. A problemy, które obecnie są na świecie do rozwiązania wymagają współpracy