Chciałabym tylko zauważyć, że wcześniej herezją była filozofia, przynajmniej w kręgu rzymskim, bo odłamy aleksandryjskie jakoś chętniej włączały filozofię w swój dyskurs. Natomiast co się tyczy kanonów to były próby tworzenia kanonów przed soborem nicejskim, tylko nie zostały zaakceptowane. Co również sugeruje, że był ktoś lub coś co wyrażało jakąś swoją akceptację dla czegoś. Jednym z przykładów może być koncepcja Marcjona (100-160 n.e.) (którego Tertulian później potępił w swoim dziele "Przeciw Marcjonowi"), który właśnie próbował wyróżnić dwie części Pisma świętego, całkiem odrzucił Stary Testament i niektóre części Nowego. To była oczywiście tylko jego propozycja, ale takie próby były również podejmowane przed soborem.
Co się tyczy tego, że herezją była filozofia to wydaje mi się, że należy wspomnieć o Tertulianie właśnie dosyć agresywnie zwalczającym herezje i jego traktacie "Przeciw herezjom" co świadczy o tym, że jednak wcześniej też takowe wyróżniano. Tertulian uważał, ze filozofia prowadzi o zepsucia i herezji.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Tertulian
I jego zdanie dotyczące filozofii jako łączącej się z pogaństwem było dosyć powszechne w kręgu rzymskim gdzie ojcowie kościoła byli nastawieni raczej na tworzenie instytucji, w kręgu aleksandryjskim(na wschodzie;) ) raczej na dociekania i spory filozoficzne, tam filozofię adaptowano(patrz:
Klemens Aleksandryjski)
Tym nie mniej Tertulian uważał, że Piotr i Paweł przekazali Pismo święte stolicy piotrowej właśnie i jako taka ma ona wyłączne prawo do nauk Chrystusa, co więcej ma prawo wymagać od innych osób interpretujących Pismo i głoszących herezje aby zaprzestały i ma prawo to egzekwować (czyli zmuszać innych żeby przestali interpretować po swojemu). A do soboru w Nicei jeszcze ze 100 latek z kawałkiem. Przywiązywano do tego taką wagę ze względu na tertulianowe znaczenie tradycji, ponieważ twierdził on, że tradycja pozwala prześledzić wstecz osoby które otrzymały p"przekaz", "tradycję" właśnie od kogoś wcześniej i tak łańcuszkowo do Chrystusa a herezje na to nie pozwalają.
I na tym właśnie się opierano tworząc KrK później na ciągłości przekazu...no i na Duchu świętym;)
Co więcej trzeba nadmienić, że pomimo, że nie istniała instytucja istnieli tzw. Ojcowie Kościoła i literatura patrystyczna, które wyznaczały główny nurt w filozofii wczesnochrześcijańskiej, choć nie był to nurt jednolity czy jakiekolwiek oficjalne stanowisko.
Tym bardziej że wcześniej jeszcze taki problem sprawiali gnostycy, którzy najczęściej uważali, że Chrystus nie umarł na krzyżu albo nie miało to charakteru zbawczego(bo np. umarł kto inny albo Chrystus nie miał ciała więc nie cierpiał, więc jego cierpienie, którego nie było również nikogo nie zbawiło). Co w pewien sposób było już wtedy "dogmatem" stolicy piotrowej i chrześcijaństwa jako takiego.
I jeszcze 3 grosze dotyczące Trójcy świętej, ona też nie we wszystkich formach była akceptowana. Np. jeśli była gradowalna jak u Orygenesa to takie koncepcje potępiano.
Wydaje mi się również, że warto pamiętać, że książki traktujące o historii dotyczącej czegokolwiek opierają się na datach, które są tylko pewnego rodzaju ramkami i ich istotność jest ustalana.
Dlatego wszystkie te ramowe daty są zawsze ... sztuczną granicą a nigdy nie są czymś nieodwołalnym. Historia charakteryzuje się formą przekazywani informacji sugerującą nieomylność i bezdyskusyjność, przez co wydaje nam się, że początek historyczny podany w dacie to jakiś początek absolutny często zapominając, że pewne zdarzenia, nurty, czy grupy powstały w jakiś sposób na gruncie społeczeństwa w którym żyli i były odpowiedzią na to co się działo. Poza tym historia odnotowuje tylko to co zauważy kronikarz a niestety tak jak każdy on był tylko człowiekiem uwikłanym w swoją współczesność i były rzeczy które do niego nie docierały tak jak do mnie nie docierają niektóre rzeczy z mojej współczesności.
W sumie chciałam tylko powiedzieć, że wszystko jest umowne a nasza wiedza o przeszłości wybiórcza. Poza tym trzeba zawsze pamiętać o formie podawania informacji przez historyków, najczęściej jako prawdy objawionej często ignorujące to, że pewne rzeczy z czegoś powstały i pozostawiły po sobie jakiś ślad "ucinają" pewne sprawy datami. o