Nocny pisze:
Cytuj:
Niestety Ken Wilber i jego filozofia integralna jest dla mnie czysto subiektywnym pomysłem na świat, w czym raczej trudno znaleźć możliwość ogólnodostępnej korzyści.
Subiektywny pomysł? Poparty odwołaniami do prac kilkuset badaczy z kilkunastu dziedzin nauki? Chyba inaczej rozumiemy pojęcie „subiektywny”. Zastanawiam się czy w ogóle w dziedzinie psychologii, socjologii i innych naukach humanistycznych możliwy jest większy obiektywizm, tzn. czy znasz metodę, by twój system był bardziej obiektywny od tego, co zaproponował Wilber?
Cytuj:
Rozróżnienie ciała i ducha nie jest dla mnie przepisem na nic, a już na pewno nie gwarancją na zbliżenie się do prawdy, tym bardziej w wypadku mitów starotestamentowych przynależących do świata wiedzy, który zaginął, zamykając tym samym drogę do poznania motywów jego wytworów.
Tak mniej więcej od połowy zdania nie rozumiem, o co ci konkretnie chodzi: czy o to, że nie poznamy motywów kierujących tymi, którzy tworzyli i spisywali biblijne opowieści czy też o jakąś zaginioną wiedzę na podobieństwo tej z Atlantydy, do której już nie mamy dostępu, czy jeszcze o coś innego.
Cytuj:
Sama kontemplacja symbolu nie daje przecież jego poznania.
Dla ścisłości: kontemplacja symbolu jest jednym ze sposobów jego poznania. Medytacja nad określonymi symbolami jest częścią praktyki w wielu nurtach religijnych i mistycznych. Inne sposoby zrozumienia symboli to np. wyszukiwanie kontekstów, w jakich symbol ten się pojawia i zbieranie różnych znaczeń danego symbolu, co robił np. W. Kopaliński, tworząc świetne słowniki symboli.
Cytuj:
Rawimir oczywiście wie coś czego potrzeby nawet nie podejrzewasz, a co jest kluczem do języka komunikatywnego czyli założeń, układu odniesienia
Rozbawiłeś mnie
. Ależ podejrzewam, podejrzewam
. Jednak nie jest moim celem dyskutowanie w tym miejscu o aksjomatach, paradygmatach, nieświadomych założeniach itp. Podtrzymuję swoje twierdzenie, że do skutecznej praktyki magicznej nie jest konieczne wgłębianie się w te filozoficzne zagadnienia (co nie znaczy, że nie mają one znaczenia z innych powodów). Do rozwoju w tej interesującej nas sferze potrzeba trochę talentu i dużo praktyki (albo dużo talentu i mało praktyki, jeśli ktoś jest szczególnie zdolny). Są osoby, które mają bardzo ciekawe osiągnięcia, choć prawdopodobnie nigdy nie prowadziły filozoficznych dysput – chyba temu nie zaprzeczysz?. Miecz (intelekt) jest jednym z narzędzi maga, ale niekoniecznie najważniejszym. Crowley pisał: szczęśliwy ten, komu sztylet wystarcza. Oczywiście, jeśli już ktoś dysponuje ostrym mieczem, to właściwe jest go używać. Dla przykładu wśród wielu odmian jogi istnieje dźnana joga (joga poznania), w której to poznanie staje się podstawowym źródłem wyzwolenia.
Cytuj:
Chyba nie piszesz tego poważnie, tzn. o tej książce i LaVey'u?
Hm... zastanawiam się, co uważasz za niepoważne (zabawne?): podanie autora, tytułu i wydawnictwa, skrótowy opis treści przywołanej książki ( techniki manipulacji) czy może twierdzenie, że LaVey znał się na kreowaniu wizerunku (był bardziej praktykiem niż teoretykiem, to fakt, ale wielu speców od reklamy mogło się od niego uczyć). Jeśli to nie te treści ci chodziło, prawdopodobnie przypisałeś mi coś, czego nie napisałam.
Ilia i 3Jane wybaczcie, ale chyba nie przyłączę się do rozważań z dziedziny neurofizjologii. Zwróciłam jednak uwagę na zdanie Ilii:
Cytuj:
Ogólnie zagadnienie związane z tą dziedziną są niesamowicie interesujące, ale z drugiej strony przerażające. W każdej chwili właściwie może nam się coś stać i na drugi dzień już nas nie ma.
I przekornie dodam, że taka świadomość (kruchości istnienia i obecności śmierci) jest warta podtrzymywania i zalecana w wielu praktykach