Odpowiem jak rasowy psycholog: to zależy
I oczywiście odpowiedź moja będzie dotyczyć tylko kwestii oddawania czci Bogom w ten sposób, bo na temat druidyzmu nie czuję się na tyle kompetentna, żeby coś mądrego napisać
Wydaje mi się, że deprywacja sensoryczna jest tak mocno ingerującą w nas metodą, że naprawdę ciężko jednoznacznie stwierdzić czy jest "dobrym" czy "złym" sposobem oddawania czci, poszukiwania inspiracji, siebie, etc.
Wszystko zależy od wytrzymałości psychicznej danej osoby, bo znane są przypadki, kiedy osoby zamknięte w komorze deprywacyjnej, traciły zmysły, jak to się ładnie mówi.
Ważną cechą temperamentu, która może nieco przybliżyć nas do odpowiedzi na postawione przez Ciebie pytanie jest wrażliwość na bodźce.
Są osoby, tzw. wysokoreaktyne, dla których nawet mała ilość bodźców jest wystarczająca, by czuć się komfortowo.
Są też takie, np. ja
, które są niskoreaktywne i potrzebują wielu bodźców i ciągłych nowości, żeby czuć się dobrze
Zatem niskoreaktywni na deprywację sensoryczną będą reagować dużym dyskomfortem, co w rezultacie może doprowadzić do kryzysu tożsamości, załamania nerwowego itp. Natomiast wysokoreaktyni całkiem możliwe, że będą odczuwać jakiś dyskomfort, ale na pewno nie będzie on aż tak silny.
Trzeba pamiętać także o tym, że całkowite odcięcie od jakichkolwiek bodźców możliwe jest tylko w takich „specjalistycznych” komorach
.
Wydaje mi się, że poruszając tak ważną i delikatną sprawę jak oddawanie czci Bogom, powinniśmy uwzględniać indywidualne cechy danej osoby. To, że jednemu druidowmi odcięcie się od świata przyniosło niesamowite korzyści, nie znaczy, że drugi wróci z takimi samymi, a nawet podobnymi odczuciami.
Jest to kwestia całkowicie indywidualna i myślę, że tylko z tej perspektywy należy ją rozpatrywać.
Zatem: próbować można, nawet należy, bo inaczej nigdy nie dowiemy się co nam pasuje a co nie. Natomiast nic na siłę. Szczególnie w kwestiach tak ważnych.
I myślę, że druidzi doskonale sobie z tego sprawę zdają